Niestety, nieco mnie zawiódł. Spodziewałem się jakieś fajnej intrygi miłosnej, w którą wplątała się naiwna, głupiutka nastolatka, ale w oczekiwaniach otrzymałem odpowiednio i szablonowo skrojony thriller o naiwnej nastolatce, psychopatycznym mięśniaku i ojcu naszej milusińskiej, który stara się ją chronić. Niestety wszystkie postacie są ohydnie przerysowane. Cały scenariusz skonstruowany wedle ściśle określonych punktów, a fabuła prostsza niż budowa cepa. Mamy zaledwie toksyczną (miłość???) relację która sieje za sobą prawdziwe zniszczenie. Jeśli już w gatunkach pisze dramat - to powinniśmy się spodziewać wyniszczającego związku (mylnie odbieranym jako miłość) ale bardziej na tle psychologicznym, coś co przypomina statek powoli zapadający się pod wodę. Dlatego ten film to zwyczajny thriller i tak należy go traktować. Nie ukrywam, że o dziwo miło się go oglądało, choć każda z postaci zagrała nędznie - więc srogiej oceny nie przyznam 6/10 uzbierał. No i mały plusik za "Wild Horses" w ciekawym wykonaniu.
Pozdrawiam!