Compton, Kalifornia. Połowa lat 80-tych. Ulice L.A. opanowane przez gangi, narkotyki, bieda i rasizm. To cztery słowa, które idealnie opisują cały film. "Straight Outta Compton" to przede wszystkim prawdziwa historia czarnoskórych chłopaków z osiedla, dla których rap i muzyka to sposób na wyrwanie się z biedy i przede wszystkim na wyrażenie samego siebie. Film idealnie ukazuje surowe realia tamtych czasów, głównie poprzez charakter każdego z raperów, który swoją muzyką pragnie wyrazić swoje uczucia i wydusić z siebie negatywne emocje.
"Straight Outta Compton" to film ukazujący w dużej mierze życie jednego z najważniejszych raperów tamtego pokolenia, czyli Eazy-E. Młodego handlarza narkotyków, który z czasem wyrasta na legendę Gangsta rapu, który dla chłopaków z N.W.A był esencją życia.
Film porusza także tematy brutalności policji, nieporozumień na tle finansowym oraz rasowym, kąśliwych diss tracków, zamieszek z '92 oraz przede wszystkim miłości do muzyki.
Klimat filmu podkreśla m.in. surowe środowisko, w jakim musieli dorastać członkowie N.W.A, zmaganie się z wewnętrznymi problemami oraz śmiercią ich lidera, Erica Wrighta.
Album Straight Outta Compton, który przyczynił się do rozprzestrzenienia się gatunku "Gangsta rap", stał się światowym fenomenem, zaś N.W.A jedną z najważniejszych grup rapowych w historii muzyki. Bohaterowie filmu zostali ukazani na tyle realnie, jak tylko się dało, co wyszło filmowi na plus.
Muzyka w filmie idealnie pasuje do klimatu, zaś członkowie N.W.A zostali wręcz perfekcyjnie zagrani.
W mojej opinii film intrygujący i wart obejrzenia! Polecam każdemu miłośnikowi Gangsta rapu! R.I.P. Eazy-E (1963-1995)