Film ma bardzo wiele warstw i te warstwy fruwają wokół. Po obejrzeniu filmu czuję, jak mój umysł
też ma wiele warstw, które fruwają wokół. Film jest jak Marlenka z różnymi dżemami pomiędzy
warstwami. Jak ugryziesz wszystko naraz, to nawet nie wiesz, co jesz. Główna bohaterka jest tak
śliczna, że po uderzeniach nie pojawią się ani siniaki, ani ślady krwi. To jest to, co nazywam
dobrym kinem! Reszta bohaterek jest tak samo śliczna, więc na ich twarzyczkach również nie
pojawiają się ani siniaki, ani ślady krwi. Incepcja oraz Wyspa Tajemnic widzę jako idealny
wieczór kolejno z Polsatem oraz TVN-em, natomiast wraz z tym filmem wkraczamy w nowy świat,
świat telewizji Puls. Połączenie filmu z Pulsu oraz gry wideo jest wprost idealną oprawą dla tej
fabuły. Charakteryzacja na poziomie, a nawet wyżej.To jak film z Pulsu i granie w bijatykę na
telewizorze z barokowymi ozdóbkami i padami ze złota. Marlenka, nie same dżemy. Myślę, że
trzeba być na wyższym poziomie, aby na prawdę docenić ten film. To jak skakanie z wielkiej
wysokości bez spadochronu i tylko na wyższym poziomie nie zabijesz się. Nierozwalenie się jak
worek z gównem jest przenośnią dalszego oglądania tego filmu po rozwinięciu akcji, dodaję dla
osób, którym słabo idzie odczytywanie takich przenośni, co pokazują słabymi ocenami filmu. Dla
tych osób również nadmienię, że Stary Japończyk może być przenośnią Boga. Jest i tu, i tu, i tu, i
tu, a na końcu jest nawet i tam i nawet nie żąda pieniędzy za bilet, a nawet. Plot twist jest, a nawet
więcej niż jeden. Całość otwiera i zamyka narracja z przesłaniem, które jest motywujące i trzeba
walczyć!!! Nie zapominajmy, że od samego początku śliczna główna bohaterka wiedziała, że
musi się poświęcić, taki plot twist ode mnie do tego wszystkiego załączam. Postuluję o
zablokowanie dodawania negatywnych ocen i komentarzy tego filmu. 11/10, ponieważ film działa
na widza tak, jak powinien działać film: to jak oglądanie filmu z więcej niż jednym piwem, tylko
bez piwa. Wychodzę poza tradycyjną skalę dając filmowi ocenę 11/10, ponieważ obejrzałem film
o jeden raz więcej niż raz.