Film ogólnie fajny. Efekty również niczego sobie, ale jednak nie mogę tego połapać o co do końca chodziło w tym filmie. Może powiem inaczej. Nie rozumiem jego zakończenia.
Chodzi mniej więcej o to, że jak na początku dziewczyna mówiła, że każdy ma anioła stróża, to tam w tych jej "wizjach" się pojawiał ten facet i on tak naprawdę nie był aniołem stróżem tej dziewczyny, bo na koniec ona mówiła, że to nie jej historia tylko tej (CHYBA) Sweet Pea (w każdym razie tej co było to zakończenie z tym autobusem), bo potem ona tego gościa właśnie tam spotkała i on jej pomógł i się tak przeciągle na siebie patrzyli (nie chodzi o takie wiesz flirtowanie) itp. W skrócie: Chodzi o to, że to historia tej dziewczyny, a nie tamtej, i że ten dziadek co się tam pojawiał i na końcu, to jej anioł stróż. W każdym razie tak to zrozumiałam...
czyli reasumując początek filmu widzimy oczami Baby Doll a od momentu nagłej zmiany otoczenia w teatrze świat widzimy oczami Sweet Pea (ale to oczywiście jedna z wielu interpretacji ;)