Mam wrażenie, że to film dla psychopatów - czyli ludzi z naprawdę sporą wyobraźnią, albo
po prostu jest tak denny, że każdy widzi w nim to, co chce.
Dla mnie film jest bardzo dobry. Odcisnął na mnie wielkie wrażenie. Ma w sobie wiele
emocji, a cała ta pseudo "akcja" owija się wokół walki o wolność własnej psychiki, która
gdzieś została zniewolona i zachwiana przez innych ludzi, zdarzenia. Pokonywanie własnych
słabości, nakłanianie na chęć zmian - to wszystko dzieje się w naszym świecie, choć nie w
tak wielkiej skali. Ukazanie, jak każdy każdego potrafi wykorzystać, jak walka potrafi zmęczyć
i można zgubić w niej to, o co się walczyło.
Dodatkowo cover piosenki Sweet Dreams mnie powalił. Nigdy, przenigdy nie lubiłam tej
piosenki, ale w tym wykonaniu i filmie aż ciarki po plecach przechodzą.
Polecam ten film, jednakże tylko dla osób z wyobraźnią i wolą walki... o cokolwiek.
Dokładnie!!
Myślę, że film sam w sobie nie jest genialny. Ale niesie ze sobą takie przesłanie, że warto marzyć, że warto walczyć. I te ostatnie słowa.......Motywują, serio motywują.
Sądzę, że dużo osób po zobaczeniu tego filmu inaczej patrzy na świat i swoje cele. Ja osobiście nabrałem takiej....silnej woli? Siły do walki?
Nie wiem jak to powiedzieć. Każdy inaczej to wszystko interpretuje
Właśnie o tym napisałam. Film przede wszystkim przekazuje emocje dotyczące walki o własne, psychiczne JA. Widać to wyraźnie pod koniec...
Mój Duchowy Przyjacielu - nie przesadzajmy :-) aczkolwiek cieszę się, że mogłam opisać nie tylko swoje emocje :-)
Skoro tak oficjalnie i publicznie się przyznajesz, to może lennox ma miejsce właśnie dla Ciebie.
A tak generalnie, ponoć ludzie nie lubią w innych [tu może w filmach?] własnych wad. Czasem warto się nad tym zastanowić.
No chyba jednak to drugie ponieważ wszystko zostało tak dosadnie pokazane, iż nie ma miejsca w którym trzeba by, chociaż odrobinę, użyć wyobraźni.
Nie do końca. Fakt, film jest bardzo przejrzysty, ale jeśli obserwator nie postawi sam sobie kilku pytań odnośnie filmu- nie znajdzie na nie odpowiedzi. Oglądając biernie przyswoimy tylko to, co jest, bez żadnych dopowiedzeń z własnej strony jak i wniosków. I to nie tyczy się tylko tego filmu ale tak naprawdę wszystkich dzieł, zarówno ekranowych, muzycznych jak i literackich. Bez stawiania pytań nic nie będzie miało wartości, bo przecież skąd mamy wiedzieć, czego szukamy...?
to by była gruba nadinterpretacja, szczególnie jeśli nasze pytania nie zgodne byłyby z wizją samego dzieła
Zgadzam się z tobą, większość osób, które wystawiły słabe oceny po prostu nie zrozumiały filmu.
Ja też się zgadzam. Wzbraniałam się przed tym filmem sądząc, że jest to gniot o sexi laskach w skąpych wdziankach i ich supermocach (moim zdaniem po zobaczeniu plakatu filmowego można wysnuć takie wnioski) a tymczasem film zaskoczył mnie totalnie, przede wszystkim swoja oryginalnością. Do tego jeszcze świetna muzyka.Zremixowany kawałek Bjork " Army of me" do dziś jest przeze mnie namiętnie odsłuchiwany.
Taaak, cały soundtrack jest dość dobry ;) choć i tak najbardziej lubię piosenki Sweet Dreams i Asleep.
I zgadzam się z Tobą, początkowo można niewłaściwe wnioski wysnuć, ale... nie oceniajmy na drugi raz filmu po plakacie ;-)
pozory mylą często :) Sweet Dreams też uwielbiam. Emily Browning powinna pomyśleć o nagraniu jakiejś płytki i o karierze wokalnej bo głos ma nieziemski.
A możesz mi wytłumaczyć co kawałek Bjork robi w latach 50-tych, w których (wg info na stronie głównej filmu) rozgywa się akcja?
Wybacz ale nie potrafię odpowiednio zinterpretować Twojego pytania. Czy ironicznie twierdzisz, że kawałka Bjork tam nie ma, czy pytasz dlaczego do tego filmu została użyta właśnie taka muzyka. Chyba raczej nie oglądałaś/eś ( nie mam pewności) Sucker Punch i nie za wiele wiesz na ten temat .Proponuję obejrzeć, to da odpowiedź na wszystkie pytania.Dziwności...