Obejrzałam film, odczekałam, żeby spojrzeć na niego bardziej "surowo" i mogę ocenić!
Po pierwsze - byłam zaskoczona ścieżką dźwiękową, która okazała się być fenomenalna.
Już dawno takiego dobrego zestawienia tak dobrych utworów w filmie nie słyszałam.
Po drugie - z racji tego, że jestem kobietą (nie uogólniam, spokojnie) nie jarają mnie ani
efekty, ani skąpe stroje bohaterek. Dzięki temu być może łatwiej mi się było skupić na
fabule, która, o dziwo, nie była taka głupia jak wydawała się być.
Na szczególną uwagę i pochwałę zasługuje kreacja głównej bohaterki Baby Doll. Emily
Browning po raz kolejny pokazała ogromny talent. Podobało mi się tez zestawienie
wyglądu Baby z jej imieniem, taka żywa laleczka.
Dużym plusem są ujęcia, kadry i nasycenie kolorów - bardzo fajny, bajkowy klimat filmu.
Efekty specjalne...niepotrzebne, wręcz zbędne. Można było ukazać zatracanie się w
wymyślonym świecie w inny sposób, nie katować widza połączeniem dramatu z fantasy.
Te fragmenty walki dla mnie były bardzo ciężkie do przebrnięcia i nużące.
Wykreowanie świata teatru w szpitalu psychiatrycznym - ciekawa koncepcja, odważna,
ale udana.
Postacie drugoplanowe - miałabym pewne zastrzeżenia co do gry aktorskiej, ale
podobały mi się ich kreacje; były wyraziste, każda inna, ciekawa.
To tyle z "technicznego" punktu widzenia. Na tej podstawie już mogę stwierdzić, że film
jest niezły. Fabuła może dodać lub odjąć punkty.
Oczywiście jej odbiór jest już czysto subiektywny. W mojej opinii opowiedziana została
piękna, smutna i tragiczna zarazem historia w niekonwencjonalny sposób. Reżyser
mógłby pokazać wszystko takim jakim było: śmierć matki, pobyt w zakładzie, cierpienie
psychiczne, być może wykorzystywanie seksualne (nie jestem pewna), w końcu
lobotomia. Mógł zrobić z tego wyciskacz łez i melodramat. Nie zrobił tego, postawił na
oryginalniejsze rozwiązanie, które nie do każdego trafiło. Do mnie trafiło by bardziej bez
tych robotów :D Dostajemy metodyczne wyjaśnienie bohaterki. Baby Doll ukazuje nam
się (nie bez przyczyny) na początku filmu jako zahukana dziewczynka, skrzywdzone przez
los dziecię. Potem jednak dowiadujemy się, że Baby jest odważną, silną kobietą, nie
bojącą sie ryzyka i walki. Była na tyle silna, by stać się czyimś aniołem.
Fabuła mi jak najbardziej sie podobała, chociaż oceniając obiektywnie muszę stwierdzić,
że była trochę zbyt prosta na tak rozbudowaną formę. (Nie, nie chodzi o to, że nie
zrozumiałam przekazu, a o to, że nie był to skomplikowany dramat bohaterki; jeśli ktoś
jest zapoznany z filmami o schorzeniach psychicznych czy z dramatami psychologicznymi
zrozumie co mam na myśli, a reszta mam nadzieję da radę się domyślić).
Podsumowując: Gdyby nie sceny walk, które mnie nudziły i rozpraszały dałabym 8/10.
Tak, niestety dostanie punkt mniej :D
Z góry przepraszam za wszelkie błędy językowe, jestem po nieprzespanej nocy :)
Pozdrawiam serdecznie
PS: Czytałam trochę wątków tutaj... Jeśli ktoś mi wyskoczy z Incepcją to będę gryźć!! Nie,
żeby film był zły, ale robienie z niego ambitnego arcydzieła psychologicznego jest już
przesada nie do ścierpienia....
Sorry, chodziło mi w ostatnim zdaniu o Wyspę Tajemnic - edycja postu mi nie działa -.-
" Nie, żeby film był zły, ale robienie z niego ambitnego arcydzieła psychologicznego jest już
przesada nie do ścierpienia...."
nareszcie ktoś, kto nie jedzie po 'sucker punch', uf,
widziałam wyspę tajemnic, która osobiście mnie zanudziła, tym bardziej, że wszystko było aż nazbyt jasne. incepcja to samo. gdyby nie marion cotillard i ellen page, które są niesamowitymi aktorkami, pewnie wyłączyłabym w połowie. sucker punch, może i jest efekciarski, ale to tylko lukier. a pod lukrem czai się prawdziwa uczta dla umysłu.