Film Fajny, nie rozkłada na łopatki, 300 tu jest 100 razy lepszy.
Tutaj zabrakło wciągającej fabuły która okazała się trochę banalna co z drugiej strony
nadrabiała akcja w filmie, efekty itd. To drugie wyszło rewelacyjnie, jednak jest zawsze ale.
Akcje strasznie okrojone mało rozwinięte.
To by było tyle chyba, ps. muzyka świetna.
Są filmy które się wyłącza po 10 minutach. Ja poszedłem do kina bo lubię filmy i sposób
robienia ich przez Zaca Syndera robi świetne zdjęcia.
Raz można obejrzeć.
6/10
Dopisuję się do tematu, właśnie wróciłem z seansu. Powiem tak, miłośnikiem konkretnych reżyserów czy etcetera ludzi nie jestem, w każdym razie polecam ten film gorąco. Jest intrygujący, fabuła jest trochę dzika, ale film ma naprawdę głęboki sens! Wystarczy chcieć coś wyłapać w tym filmie, najbardziej wartościowe jest pierwsze 2-3 minuty i ostatnie 2 minuty. Pozdrowienia dla tych co zrozumieli i dla tych co będą potrafili zrozumieć :) u mnie za film - 9/10
Powtórzę swoją wypowiedź z KMFa.
Bolączką tego filmu jest to, że pan Snyder próbował upchnąć w nim zbyt wiele jeśli chodzi o kwestię fabularną,w zbyt krótkim czasie. Efekt jest taki, że jeśli potrafimy sobie po seansie dopowiedzieć co niektóre szczegóły, wybaczyć pewne nielogiczności i poskładać film do przysłowiowej "kupy", okazuje się, że "Sucker..." jest cholernie inteligentnym filmem, niestety równie cholernie niedopracowanym. To z pewnością będzie film uznawany za kultowy, przynajmniej w niektórych kręgach. Ja oceniam go na 8, może odrobinę na wyrost, z nadzieja, że pan Snyder w swym kolejnym "autorskim" dziele postanowi więcej przekazywać, a mniej mieszać w głowach.
No i Jena Malone! :)
Co Jena Malone??? to że robi minę zagubionej Lolity i jedzie na tym przez cały film i generalnie mam ją gdzieś, bo jest tak płaska i papierowa że jak na nią patrzeć to widać puste miejsce... bez przesady, nie podniecajmy się puszkami Campbella, które już wcześniej ktoś nasprejował na płótnie. to jest bardzo pusty i jednocześnie zupełnie nieznośnie głośny po amerykańsku gniot. Snyder się trochę zapędził albo był na Seszelach za długo i za długo się taplał w basenie w LA że stracił kontakt z rzeczywistością
Chyba nie rozumiesz słowa "banalny". Film nie był doskonały (pewne niedociągnięcia), ale "banalny" to ostatni przymiotnik, który powinien być użyty na jego określenie . Z całą pewnością jest to (pod względem fabularnym) jeden z najmniej banalnych filmów w historii kina.