Jak się okazało nie jest to stal nierdzewna. Ten film bowiem trzeszczy przy każdej scenie a rdza pochłania scenariusz. Nawet muzyka tak jakby straciła blask. Tak oto przekształcił się bowiem świetny film s-fi w podrzędną komedyjkę. Dodatkowo poraża swoją naiwnością fabuła którą jak wyżej napisałem pochłonęła starość. Teraz zagrożenie ze strony "szaf " plujących kilometrami taśmy perforowanej nie wydaje się nawet zabawne gdyż w tych preinternetowych czasach wyłączało się komputery wyjmując kabel z gniazdka. Geniusze programowania mogli natomiast co najwyżej napisać programik który poruszał pikselami na monitorze. Jeśli mieli na tyle wypasiony sprzęt że posiadał monitor a nie podłączali go pod telewizor jak ja swojego komodora 64. W tych czasach stworzenie superkomputera oznaczało zbudowanie jeszcze większej szafy czego nasz "geniusz" informatyki zdołał w filmie dokonać. To szczegół natomiast że na tym cacku wieszał by się nawet Duke Nukem. Niemniej fantazja twórców sprawiła że maszynka była groźna bo potrafiła strzelać światełkiem i pluć klejem. Oglądając tą część niedawno załamywałem ręce. Nawet w czasach w których powstał musiał być odbierany jako absurdalny. Oglądać zdecydowanie tylko ze względu na poprzednie części i z przymrożeniem oka.