Taki... no właśnie, synalek, a diabeł.
Niektóre sceny dosłownie wgniatały mnie w fotel, jak ta z panem autostradą (zwłaszcza ten sadystyczny, paskudny uśmiech na twarzy Henry'ego, który przyglądał się karambolowi, przyprawił mnie o lekki szok), albo z jego własną siostrą, którą próbował utopić. A już absolutnym mistrzostwem była ostatnia scena, kiedy nasza bohaterka trzyma obu chłopców, którzy spadają w przepaść... nie utrzyma obu, musi dokonać wyboru...