Be-zna-dzie-ja.
Totalnie nierealistyczny film. Reżyseria fatalna - w środku akcji gdzie leje się krew, pływa
rekin i odłamki ludzkich organów, pojawia się muzyka w nastroju kopciuszka, w momencie
strzelania do butli przez szeryfa - każdy normalny człowiek sikałby w majtki, drżenie rąk
utrudniałoby trafienie choćby w pobliżu rekina (a on trafił w niego z odległości 100 metrów,
co za precyzja!), nie mówiąc o tym, że po trafieniu i zabiciu bestii każdy z drżącymi rękami,
nogami i ustami, ze łzami w oczach odetchnąłby z ulgą w oczach, a nie śmiechem - taki
koniec to może być, ale po wygraniu w totka, a nie uniknięciu śmierci. Sceny które trzymały
mnie w napięciu były "upiększone" cukierkową muzyką, która gryzła się z atmosferą i
klimatem akcji jak pies z kotem! Co za absurd!
Pytam się! - GDZIE TU KLASYK??!?! -4/10 (WIELKIE -4)
zawsze wydawało mi się, że tylko idiota podejmuje się dyskusji z idiotą, ale ja tam sie nie znam...
O tym że się nie znasz nie mam wątpliwości. Dlatego też źle się tobie wydawało. Od kiedy to idiota ma fakt bycia idiotą wypisany na czole?
można to poznać po sposobie w jaki się wypowiada i przeroście ego, dlatego pragnę grzecznie odmówić dalszej konwersacji z Twoją osobą
Czemu się pytasz? Ponieważ trollowanie jest żałosne. Rozumiem że nie możesz sobie znaleźć kolegów ale czy od razu trzeba zabierać zabawki innym?
The Jungle, "nierealistyczny",tak powinieneś mieć wpisane w dowodzie osobistym(którego swoją drogą pewnie jeszcze nie posiadasz).
Widzę,że żyjesz i błądzisz w swoim własnym świecie ,bredząc i wypisując głupoty.
Dałeś klasyce,jaką niewątpliwie są "Szczęki" ocenę -4...dla mnie to żenada.Ja rozumiem,że ten film nie musi każdemu przypaść do gustu,jednak mimo wszystko przystoi mieć trochę obiektywizmu przy ocenianiu filmów,zwłaszcza(!) tych blisko 40 letnich...
Odsyłam do postu wyżej: "Nie zaprzeczam że w momencie gdy szczęki debiutowały na ekranie to mógł być sukces. Ale poziom kina w wielu segmentach się znacznie poprawił, i o jakości filmu często świadczy jego "ponadczasowość", to że bez względu na wiek jego ujęcia, styl, klimat będą zachwycać (na przykład Alien, czy Ptaki). Ja uważam że wiele pomysłów, w tak kasowym filmie, uznawanym za >Klasyk< to nieporozumienie, i to zdyskwalifikowało go w mojej ocenie". Resztę sobie dopowiedz sam.
Ale ten film w ogóle się nie zestarzał.Ujęcia,styl,klimat,o których mówisz-nadal (poza kilkoma naprawdę marginalnymi drobnostkami)zachwycają.
Poziom kina w wielu segmentach się poprawił..lecz i również w wielu zepsuł.Teraz na każdym kroku kino napakowane jest debilnymi ,cukierkowatymi efektami CGI,które aż rażą w oczy.
Tak zachwalasz Obcego ,ósmego pasażera Nostromo,a zwróć uwagę,że i w nim jest kilka momentów,w których ewidentnie widać,że film ma swoje lata.Np. wybuch Nostromo widziany z pokładu Narcissiusa...toż to efekt z 8 bitowego komputera...
W szczękach,mimo że jest jeszcze parę lat starszym filmem,takiego "kwiatka" nie znajdziesz.
Żeby nie było-sam uważam Aliena za genialne kino.Lecz gdybym szedł twoim tokiem rozumowania,przez przyczepianie się do nic nie znaczących błędów w filmie,musiałbym i jemu dać -4/10...
Jeśli masz powody, żeby dać czemuś -4, to nikt nie może cię za to krytykować.
Co do Aliena, może poziom efektów nie uderza, nie zwracam uwagi na takie rzeczy, bo nie mogę przecież oczekiwać od takich filmów jakiegoś nie wiem jakiego poziomu efektów. Ktoś uzna mnie za czepialskiego, ale zauważ że Alien trzyma TON do samego końca.
Czy potrafisz sobie na przykład wyobrazić, że w scenie gdy Ripley go wyrzuciła w kosmos wkracza radosna muzyka zwycięstwa, okrzyki, a ona zaczyna skakać z radości? Raczej ciężko, bo ton wydarzeń jest przerażający, a i sama bohaterka do samego końca zachowuje powagę i ślady stresu który przeżyła...
To jest właśnie problem na który zwracam uwagę, nie koniecznie na błędy w wykonaniu, o ile w logistyce, w dopracowaniu scen i tonie filmu. Może rzeczywiście hardkorowo pojechałem po tym filmie, dając mu taką ocenę, ale uważam że Szczęki to był dla Spielberga moment w którym było przed nim jeszcze sporo do nauczenia się. To po prostu widać. Alien to doskonałe porównanie, w nim widać ogromną dojrzałość Scotta w realizacji i podejściu do tragicznych przeżyć.
Ale na poważnie, przyjrzyj się temu, czy nie mam źdźbła racji?
Moim zdaniem nie masz ani ździebełka racji. W żadnym momencie się nawet do niej nie zbliżyłeś.
Po pierwsze poziom kina od lat 70-tych nie poniósł się w żadnym segmencie. Praktycznie w każdym elemencie współczesne kino drastycznie obniżyło loty (również w efektach specjalnych). Dlaczego więc dla niektórych współczesne filmy wydaja się być lepiej robione? Dlatego iż za degradacją kina, poszła degradacja odbiorcy. Współczesny widz po prostu wymaga innych, prostszych, środków.
Po drugie film Szczęki nie zestarzał się w żadnym momencie. Również efekty specjalne wyglądają do dziś rewelacyjnie (mimo iż w samym filmie było ich bardzo niewiele). Stało się tak głównie dzięki Spielbergowi, który w tym filmie pokazał swój wielki talent w tej dziedzinie. Właściwie w Szczękach zrewolucjonizował podejście do efektów specjalnych. Wytworzył standard (zero kompromisów - wizualizacja selektywna), którego trzymał się w późniejszej karierze i który słusznie dał mu tytuł mistrza efektów specjalnych. Sama konstrukcja filmu to już absolutny majstersztyk. Do dziś kopiowana (najczęściej nieudolnie), zarówno w sposobie budowania napięcia jak i rysów charakterologicznych postaci.
Po trzecie nie ma najmniejszego sensu porównywać końcowej sceny do Aliena, gdyż filmy oparte są na zupełnie innej koncepcji. W Alienie ciężki klimat był elementem kosmosu (który sam w sobie był przerażający). W Szczękach jedynym elementem zagrożenia był antagonista. Sam film był utrzymany w luźnym, wręcz zabawnym klimacie. Uczucie grozy miało być potęgowane na zasadzie kontrastu - zestawienie beztroskiego kurortu wypoczynkowego z bezwzględną bestią. Sama scena końcowa jest więc jak najbardziej uzasadniona i wynika z samej konwencji filmu.
Po czwarte nie ma żadnego kształtowania się Spielberga na bazie Szczęk. Właśnie w tym rzecz że ten reżyser jest strasznie naturalny. Wygląda tak jakby urodził się przed kamerą. Niczego podczas kręcenia Szczęk nie musiał się już uczyć. Według mnie Szczęki to największy film w jego dorobku. Zresztą nie jest to jakiś odosobniony przypadek. Często pierwszy większy film w dorobku reżyserów bywa też ich największym. Weźmy chociażby wspomnianego wcześniej Scotta. Jego pierwszym większym filmem był Obcy. Rok później stworzył swój najlepszy film w dorobku czyli Łowcę Androidów.
Argumentów z nierealnością zdarzeń (np. w końcowej scenie głównemu bohaterowi powinny się trząść ręce) w ogóle nie będę poruszał bo nie trzymają poziomu.
Podsumowując. Masz prawo wystawić temu filmowi ocenę 4, a ja nie mam prawa ciebie za to krytykować. Gust to bardzo indywidualna sprawa i na każdego sztuka oddziałuje w inny sposób. Natomiast próba poparcia tej oceny jakimiś rzekomymi obiektywnymi faktami jest niepoważna. Nie podoba ci się film. Tyle. Tylko nie zaklinajmy rzeczywistości.
P.S. "o ile w logistyce" Proponuje sprawdzić definicję słowa logistyka.
Akurat proba poparcia oceny jakimis obiektywnymi faktami, jest spoko. Nie ma nic gorszego niz powiedziec. Nie podoba mi sie i juz. To juz lepiej milczec.
Zgadzam sie z tym, ze film jest dzielem wybitnie spielbergowski majacym wszystkie te same plusy i minusy, ktore przynależą wszystkim innym jego filmom. Jak dla mnie ma on bardzo wyraźny (i przy okazji hiperpoprawny - akademicki wręcz) styl. Co moze z jednej sprawiać, ze filmy jego się ogląda z zapartym tchem, a z drugiej strony ten styl moze odrzucać.
Musisz niestety stanac twarza w twarz z faktem ze twoj gust i sposob oceniania jest mierny. Calkowicie umknal ci klimat tego filmu. Czepiasz sie muzyki? hahaha kolesie dostali za ta jak to okreslasz cukierkowa muzyczke najznamienitsze nagrody jakie czlowiek moze otrzymac. Japa na klodke i nie kozacz bo cie rekin wpier*oli!
Nie będę się zachowywał jak typowy internetowy cwaniak, odpisuję jedynie po to, żeby bronić prawa do osobistego zdania. Akurat twoja opinia co do mojego gustu obchodzi mnie wiesz jak? Odpowiedz sobie sam. I podobnie obchodzą mnie nagrody, czy nawet oscary. Za to jakim filmom akademia potrafi przyznawać tytuł najlepszego filmu straciła w moich oczach całkowicie uznanie. Przykładem niech będzie "To nie jest kraj dla starych ludzi". Jeśli ma ktoś zamiar odpisywać że to dobry film, to naprawdę lepiej niech się tu nie wypowiada.
"Przykładem niech będzie "To nie jest kraj dla starych ludzi". Jeśli ma ktoś zamiar odpisywać że to dobry film, to naprawdę lepiej niech się tu nie wypowiada."
Czyli tak jak twierdzili ludzie powyżej. Bawisz się w jakieś prowokacje, gierki, trollowanie, czy też inne badziewie i trwasz w niezachwianym przeświadczeniu, iż jesteś zabawny.
Takie "Ptaki" to dopiero się zestarzały... A przy tym to dość nieciekawy i nudny film.
Poniekad rozumiem. Tez pare razy ogladalem filmy, ktore mi sie strasznie podobaly, ale przez jakies wlasnie pierdołki cała magia filmu gdzieś uciekała. W sumie teraz rozumiem odpowiedz jednej dziewczyny, ktora gdy krytykowalem pewien film powiedziala, ze czepiam sie szczegółów, bo w sumie mam takie same wrazenie teraz o twojej wypowiedzi, bo mimo wszystko film zrobil na mnie takie wrazenie, ze to co ty wypunktowałeś jest dla mnie nie istotne.
Jedynie ustosunkuj sie do muzyki, która może wydać się w pierwszej chwili nieadekwatna, to po przemysleniu ten kontrast wydaje , i sie jeszcze bardziej ciekawy. (film balansuje miedzy thrillerem-horrorem a kinem przygodowym). Muzyka buduje odpowiedni klimat.
Bardzo mi sie podobalo przekazywanie informacji o postaciach, ktore nie bylo zbyt nachalne, oraz budowanie napiecia przez pierwsza połowę filmu, gdy caly czas tylko czekamy, ze zaraz stanie się coś złego, i typowy fakt dla gatunku, ze nikt nie chce wierzyc głównemu bohaterowi.
W każdym razie wielki plus za uzasadnienie swojej oceny, a nie napisanie "słaby film i ch**. :)
Jeszcze w sumie ustosunkuje sie do wypowiedzi o rekacjach bohaterów. Nie jestem psychologiem, ale trzeba zauwazyc, ze nasze mniemania o tym jak ludzie reaguja na sytuacje ekstremalne (jak atak przerosnietego rekina) czerpiemy głównie ze źródeł kulturowych (jak filmy). O ile wiedze na temat reakcji na stres, klamstwo, rozbawienie etc. Mamy z pierwszej reki, to jesli chodzi o sytuacje ekstremalne, to praktycznie nie mamy specjalnego probnika. (Być może zajmujesz się tą problematyką zawodowo). Racjonalnie wydaje sie, ze taki a taki bodziec powinien wywołać taką a taką reakcję, tymczasem ludzie w takich sytuacjach zachowują się często nieadekwatnie do sytuacji. Dlatego tez nie uderzyło mnie jakoś to w jaki sposob postaci reagowaly. Az tak bardzo nie stalo to w konflikcie z moją wizją świata.
Cieszę się że pojawiła się chociaż jedna rozumująca osoba na tym forum, dzięki za to że wniknąłeś w moją argumentację. To prawda, że w wielu filmach pewne szczegóły które mają negatywny wpływ na ton filmu gdzieś znikają dzięki ogólnemu efektowi który film wywiera. Możliwe że tutaj zbyt głęboko w to wniknąłem, ale jak w przypadku wielu innych filmów (np. seria o Bourn'ie, gdzie ludzie odnajdują wiele jakiś mało istotnych błędów) nie zwracam uwagi na te drobnostki, ale w tym jednym stały się dla mnie niezwykle wyraźne, aż kolące po oczach. Nadal zastanawiam się dlaczego - może chodzi o to jak wpływały na ogólny ton filmu - nie były to tylko drobne błędy "informacyjne", albo błędy w ujęciach, lecz dotykały ogólnej, logistycznej całości filmu. Myślę że to też ma związek z tym jak głęboko się wnika w film i wczuwa w to co jest pokazywane. Bo ogólnie film wywierał na mnie przerażający wpływ i wczuwając się w jego ton, po prostu poczułem się jak w dramatycznej historii z ludzkim horrorem, i nie widzę do tej pory tu nigdzie miejsca na klimat "przygodowy" - film miał raczej cel ukazać ludzką tragedię w kontakcie z taką istotą. To może więc wypływać z mojego nastawienia jako widza. Swoją drogą - możliwe też że to fakt, iż był to jeden z pierwszych filmów Spielberga ma tu duże znacznie, bo kolejne jego produkcje, już bardziej dojrzałe nie wzbudzały we mnie żadnych sprzecznych reakcji, są doskonałe. Może więc to też kwestia doświadczenia, i bardziej uważni widzowie wychwytują te elementy, ale dla zwykłych widzów, którzy patrzą tylko na coś żeby się rozerwać i nic więcej nie jest to aż tak wyraźnie widoczne. Ja obserwuję te filmy też pod kątem praktycznym bo sam jestem z natury filmowcem.
Co do reakcji bohaterów na stres - to bardzo dobre spostrzeżenie. Po prostu nie jesteśmy do końca zdolni przewidzieć takich reakcji.
Dzięki za ciekawy komentarz, sporo wniósł do tego tematu, w przeciwieństwie do bezmózgich krzykaczy i mędralińskich na tym forum. Pozdro!
Wspaniały klasyk, uwielbiam ten film, finito. Szukanie dziury w całym nie ma sensu, proponuję - jedź do stanów, poszukaj rekina i zobaczysz jak to wygląda, wtedy będzie twoja wypowiedź miała dużo większą wagę jako eksperta, który widział 8 metrowego rekina z bliska. Nie widziałeś, ja też nie, wiec zamiast się czepiać, fajnie obejrzeć rozrywkowe kino dla rozrywki bez szukania "wielkich przesłań"