Żałuję straconego czasu. Film strasznie mnie zmęczył. A scen z wybuchami i szatkowaniem to dali aż do posinienia.
Ja też nie dotrwałam do końca, chociaz uwielbiam N.Cage. Te smieszne przekonania walki, zabijanie przeciwników jakby to były jakieś pionki , lecz swoich to już pokazane jako coś złego, te momenty gdy amerykanin ochrania dziewczyke z wioski, ach jacy to wspaniali amerykanie .... co za ułudne przedstawienie wojny... ludzie mordujacy innych ludzi, czemu nigdy tak w filmach holywodzkich nie zostanie to
Popieram, sceny walk zabawne, a N.C niczym terminator morduje stada przeciwników. Toć to lekkie S-F ten film
Oglądając ten film miałem wrażenie jakby Cage grał w Medal of Honor na poziomie "easy" i to z kodami.
Hamburgeiros po raz kolejny pokazali że powinni mieć zakaz kręcenia filmów o II wojnie światowej i Wietnamie gdzie umieszczają propagandowe hasła gloryfikujące Wielkie Imperium Stanów Zjednoczonych, te wręcz śmieszne sceny kiedy Indianin mówił o obronie swojego kraju na drugim krańcu świata z ludźmi których przodkowie łapali jego starego w siatkę...
W porównaniu do Szyfrów Wojny (i ogólnie całego nurtu amerykańskiego kina wojennego) radzieckie filmy wojenne zachwycają obiektywizmem, dramaturgią i kunsztem filmowym. Cage jest tu skuteczniejszy niż RUDY 102.
Niestety nie znam radzieckiego kina wojennego. Coś tam widziałem jeszcze w telewizji PRL, ale byłem bardzo młody i mało pamiętam.