Ogólnie jestem rozczarowana, chociaż oczekiwania nie były wygórowane.
Muzyka była nierówna, w pierwszych kadrach aż irytująca, później było różnie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego spot reklamowy został upiększony muzyką z "Gladiatora", może właśnie dlatego poczułam się oszukana. Film dość typowy dla tego gatunku i dla Woo. Gołębi, co prawda nie było, ale za to inne ptaki i motylki, poetyckie spojrzenie w śród morza krwi i okrucieństwa. Obsada niczego nie wniosła do filmu, jak dla mnie wypadli miernie, co najwyżej poprawnie. Film to głównie efektowne eksplozje i heroiczne wyczyny. Ale jest coś, co zasługuje na uwagę, ostatnio w filmach tego typu operuje się zbliżeniami, zdjęcia z samego środka zamętu. A John Woo pokazał nam fantastyczne zdjęcia z dopracowanym drugim, trzecim planem, prawie jak makieta pola bitwy w pięknej scenerii, tylko to warto było zobaczyć.