PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11084}
6,8 8,3 tys. ocen
6,8 10 1 8322
7,1 15 krytyków
THX 1138
powrót do forum filmu THX 1138

Zabawa filmowa 2011 i pół

użytkownik usunięty

Niniejszy temat jest miejscem przeznaczonym dla Uczestników "Zabawy filmowej 2011 i pół". Więcej informacji o Zabawie znajduje się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/amerrozzo/blog/534255

Film "THX 1138" wygrał w kategorii "FILM ANTYUTOPIJNY". Uczestnicy Zabawy są zobowiązani do wystawienia w tym temacie opinii o swoich wrażeniach po seansie. Inni użytkownicy portalu Filmweb są tu mile widzianymi gośćmi.

Gdyby pojawiły się tu prowokacyjne wpisy, proszę Uczestników o ich całkowite zignorowanie. Odpowiadanie na prowokację będzie przeze mnie rozumiane jako złamanie Regulaminu.

Opinie zamieszczone w tym temacie zawierać mogą mnóstwo spoilerów!

użytkownik usunięty

Lubię filmy antyutopijne, więc oczekiwałem dobrego kina. I w sumie nawet się nie nudziłem podczas seansu, ale ostatecznie jestem wkurzony. Czuję się nabity w butelkę, bo nie mam pojęcia, po co ten film powstał. O czym to w ogóle było? Nie czytałem żadnych komentarzy, recenzji, opinii. Może któryś z Uczestników rozjaśni mi sprawę.

Miejsce akcji to chory świat, w którym nie chciałbym się urodzić. Ludzie wykonują czynności beznamiętnie, jak roboty. Inwigilacja na każdym kroku, wszystko zmechanizowane, nawet spowiedź. Gdy THX odstawia przymusowe tabletki i uprawia seks ze swoją współlokatorką (miłość jest zakazana, seks jest zboczeniem) trafia do więzienia. I od tego momentu siedziałem poirytowany. Twórcy każą nam uwierzyć, że wielkie społeczeństwo trzymane jest w ryzach, chociaż żeby uciec z więzienia wystarczy przespacerować się trochę w jedną stronę. Wyjście jest niezabezpieczone. Wszędzie kamery, czujniki, podsłuchy, ale uciekinierzy łażą, gdzie chcą. Na dodatek ci łajzowaci strażnicy-roboty. Biegać chyba nie potrafią, a jak ich zniszczyć pokazać jeden z więźniów (popchnąć i poskakać po głowie). Nie czuć tu tego klimatu całkowitej beznadziejności jak w "1984" (mam na myśli film Radforda).

Początkowy chaos, nieznane komendy, krótkie ujęcia jeszcze był zjadliwy. Potem irytowało mnie nawet to białe tło. W sumie podobały mi się tylko dwie rzeczy: jak THX odkrył, co stało się z LUX, i jazda samochodem. A finał? Nie rozumiem. Wydostał się z miasta, co było bardzo proste. Jeden ze strażników krzyknął, że na powierzchni nie przeżyje. Dlaczego? Promieniowanie? Uważni pewnie dostrzegli na tle zachodzącego Słońca dwa przelatujące ptaki. A więc życie istnieje. Więc o co chodzi?

Jestem rozczarowany tym filmem. Nie wiem, jaki był zamysł twórców. Pokazali chory i bezduszny system (śmierć pracowników ogłaszana niewzruszonym głosem), ale to nie wystarczy. Widzom potrzebna jest ciekawa historia. Takiej tutaj nie dostrzegłem.

ocenił(a) film na 5


Brave new world meets 1984 - książki arcydzielne, lecz ich filmowy mix przeciętny.

Jakbym miał w jednym zdaniu podsumować ten film powiedziałbym że jest nijaki.
Po pierwsze nie wciąga. Cała intryga jest opowiedziana w taki sposób że absolutnie nie zależało mi na losie głównego bohatera. Takie to wszystko wydało mi się chaotyczne-bez ciekawej historii do opowiedzenia.
Parę efektów specjalnych czy scenograficznych robiło wrażenie.
Wątek miłosny co najmniej bez polotu, płaski i bezuczuciowy.
Najbardziej podobały mi się pojedyncze motywy w postaci rwącego potoku ludzi w jakimś korytarzu, miejsce odosobnienia w białej pustce czy końcowa ucieczka bolidem.
Aktorstwo i muzyka nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia.
A sceny z masturbacyjną pompą to bym się w życiu nie spodziewał w tym filmie :)

5/10

ocenił(a) film na 6

Mi szczególnie nie podobała się scenografia. Wizualnie męczył mnie ten film. Fabularnie nie jest ani dobrze ani też źle (choć brak dobrego można spokojnie nazwać złem), gdyż seans mijał w miarę szybko. Rach, ciach i napisy końcowe. Nic więcej.

Niezbyt porywający film. Dłużyzn, przypominających te z "Nowej nadziei", mnóstwo. Zresztą wyszukiwanie podobieństw do "Star Wars" było chyba moją największą rozrywką w czasie oglądania filmu. Szczególnie odgłosy komunikatorów i maszyn/komputerów wręcz identyczne. Interpretacja z recenzji na Filmwebie (coś o Frommie i uciekaniu od wolności) ciekawa, ale zupełnie jej nie dostrzegłem w filmie. Zakończenie filmu rozczarowuje, może poza widokiem wielkiego Słońca. Na plus na pewno zasługuje wizja świata, ale tu oczywiście od razu cisną się na myśl książki (być może i filmy), z których Lucas czerpie garściami. Biała i minimalistyczna scenografia dobrze komponowała mi się z treścią.

ocenił(a) film na 5

Rozciągnięty "Electronic Labyrinth THX 1138 4EB". Hmmm chyba nie moje kino. Będę spoilerować!
Kto nie oglądał, czyta dalej na własną odpowiedzialność!

Początek był obiecujący. Jak wyżej wspomniano chaotyczny, ale obiecujący. Scena spowiedzi w swoim absurdzie wręcz smutna. "Bądźmy wdzięczni za zadanie do wypełnienia. Pracuj ciężko. Zwiększaj produkcję. Zapobiegaj wypadkom. I... bądź szczęśliwy." Bla bla bla. "Kupuj. Kupuj więcej. Kupuj więcej teraz. Kupuj i bądź szczęśliwy." Bla bla. "Przez masy. Dla mas." Itd. Sedacja, pranie mózgów, uzależnienie, jednostka wobec systemu, bohater nawet po czy w trakcie oświecenia jakiś przymulony, jakby Duvall nie był zachwycony tym, co ma odegrać. Wypranie z emocji wiarygodne, ale gdy emocje mają się pojawić, to pojawia się jedynie przygnębienie. I jest zaraźliwe dla widza. Na plus postać zagubionego hologramu, bo wprowadza ciut energii i witalności. Chyba przez przypadek taki przekaz filmu wyszedł albo ja opacznie zrozumiałam, że w filmowym świecie jest taka beznadzieja rozkładu duszy, tępoty i mechaniczności ludzkiej (scena ludzi w niedziałającej windzie na przykład), że już tylko zbuntowany wirtualny byt odczuwa radość "życia". Aha, a co do ucieczki, to pomyślałam, że jak przekroczą budżet, to dadzą sobie spokój (ogólnie wymęczyłam się z nudów w trakcie tej ucieczki) no i rzeczywiście.

Oglądałam wersję podrasowaną z 2004, gdzie zmieniono zakończenie na czerwone niebo z zachodzącym słońcem (wcześniej ponoć było białe bezkresne tło na powierzchni), dodano małpy, w scenie wyłączania mózgu wywrócono oczy i ogólnie dopieszczono szczegóły scenografii. Krytycy w większości cmokają z zachwytu nad filmem, ja przyczepię się do luk w fabule. Choć może jestem w błędzie. Zachodzę w głowę na przykład, po co i na co te roboty tłukły w jednej z więziennych scen bohatera? Albo po kiego czorta komu pompki i murzynki na hologramach, jak seksualność jest wymazana pigułką? Już z założenia tej pompki nie powinno być, bo nie powinna być potrzebna w zaprojektowanym systemie. Może się mylę, kombinując w tę stronę, nie wiem. Ale idąc dalej, skoro mogli mu wyłączyć świadomość, po kiego tego nie zrobili? Trzymali w tym więzieniu, żeby im uciekł i żeby mogli go sobie poganiać? Sam proces jest zbyt krótki w filmie, aby móc wyjaśnić, o co biega w głębi tego "społeczeństwa". Można rzecz jasna wyjaśnić to zamknięcie - już po wyroku są bowiem sceny badań sugerujące, że będzie trzymany przy życiu, bo może być dawcą narządów. Ale potem z filmu wynika, że mogą jego ruchy kontrolować. I znowu, skoro mogli to jednak im uciekł. Hę? Bezsens.

Jeżeli film ma być krytyką i na konsumpcjonizm i na religię i na socjalizm za jednym zamachem, to raczej nie jest krytyką konstruktywną. Ot taki pesymistyczny film. A gdyby tak wylazł bohater znowu na białą pustą przestrzeń (jak podobno jest w wersji starszej), to takie zapętlenie byłoby może sensowniejsze?

nawka

Też oglądałem wersję z 2004 roku. Lucas to ma chyba obsesję poprawiania w nieskończoność swoich filmów:)

ocenił(a) film na 4
krysiron

dopiero tuż przed seansem zauważyłem, że reżyserem jest Lucas i spodziewałem się z tego tytułu przynajmniej dobrej rozrywki. Niestety srogo się zawiodłem.

Film jest wyprany z jakichkolwiek emocji, o ile bohaterowie funkcjonują w społeczeństwie bez emocji, tak trudno pogodzić się z faktem, że żadne emocje nie udzielają się widzowi, podczas seansu czułem się poniekąd jakbym oglądał w ukrytej kamerze życie uczestników Big Brother, zero jakiejkolwiek interakcji między oglądającym a bohaterami.

Sama fabuła również mnie nie zachwyciła, nie czuć było ciężaru, jaki niesie życie w takim systemie, a na tym chyba opiera się kino antyutopijne, że powinno nam być źle widząc tragiczne wizje, jakie snuje reżyser na przyszłość.

Wizja ta bowiem sama w sobie jest ciekawa i oryginalna, niejednokrotnie pewnie była już powielana (choćby w Equilibrium), ale sposób jest przedstawienia, narracja i opowiadanie historii w zupełności do mnie nie przemówiły.

ocenił(a) film na 5

Strasznie się wynudziłem. Zwłaszcza w połowie filmu zdarzało mi się przysypiać. Początek był obiecujący, liczyłem na ciekawe, trzymające w napięciu kino o wielkim wyzwoleniu spod totalitarnego aparatu władzy w podziemnym państwie a dostałem senne sprawozdanie o losach ogolonego Boba Duvalla, który wydaje się być tak zagubiony, że sam chyba nie wie czego chce. To definitywnie wina Lucasa, który stworzył kilkoro bohaterów zupełnie pozbawionych chęci do życia. Jedynie LUH wydała mi się najciekawszą z postaci, widać było u niej przynajmniej jakieś emocje, nie to co u THX.

Sceny w więzieniu to chyba kotwica, która ciągnęła film na dno: bez przerwy paplający Donald Pleasence jako SEN, więzień, który unicestwia jednego strażnika (aż dziw, że dzięki takim złomom udało się systemowi nie upaść) a gdy przychodzi drugi, też pojedynczy, idzie za nim bez słowa sprzeciwu. Do tego jeszcze otumaniony THX nagle wstaje i oznajmia że odchodzi, na co inni, poza SENem, wcale nie reagują. Rozumiem, że aparat władzy wyssał z nich resztki człowieczeństwa, ale przecież siedzieli w więzieniu, czyli złamali prawo, więc bliżej powinno im być do postawy buntowników niż "mas". Wspomnę też o tym co zauważył amerrozzo, a mianowicie, że wystarczyło sobie iść przed siebie, żeby wyjść z tej, zaiste, istnej twierdzy. Do tego nagle spotykają tego czarnego, który okazuje się być hologramem, a mimo to umiera z głodu i prosi SENa o skromną jałmużnę…

No ale film ma swoje plusy, nie bez powodu wystawiłem mu piątkę (co prawda z minusem, ale cóż, Filmweb tego nie uwzględnia). Po pierwsze bardzo podobało mi się mnie pierwsze 25 minut, zapowiadało się coś w stylu "1984", o czym także wspomniał amerrozzo. Znakomite dwie sceny elektronicznej spowiedzi, podczas której głos wirtualnego spowiednika jest odtwarzany z taśmy i dwa razy mamy te same odpowiedzi. Po drugie pod koniec mieliśmy niezłe kino akcji, wprawdzie Lucas zupełnie zmienił wydźwięk filmu zrezygnowawszy zupełnie ze skłaniającego do przemyśleń projektu na rzecz zwykłej sensacji z pościgami i wybuchami na pierwszym planie, lecz oglądało się nawet przyjemnie (zwłaszcza ucieczkę tą wyścigówką). Po trzecie Maggie McOmie jako LUH.

Robert_Sawyer

Chciałbym zauważyć, że to, że bohaterowi byli zagubieni, otępiali i pozbawieni chęci do życia, to przecież o to chodziło! System ich takimi uczynił, wyprał z emocji. To że film się ciągnie jak flaki z olejem, to też można upatrywać jako zaletę (choć trudno:), bo taki właśnie jest ten świat antyutopijny. Nasz świat pełen zła, przemocy, nadużyć, błędów itp. przez to jest na swój sposób żywy i ciekawy:P Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłem o co mi chodzi, ale się starałem:P

ocenił(a) film na 5
krysiron

System wyprał ich z emocji, ale mimo to przeciwstawili mu się. Ich zachowanie było pełne determinacji a jednak THX chodził jak śnięty, zwłaszcza w więzieniu: nagle wstaje i oświadcza, że wychodzi, tak jakby mówił, że idzie do łazienki. Właśnie od głównego bohatera oczekiwałem jakiegoś większego zdecydowania (może i bezpodstawnie narzekam, bo koniec końców i tak uciekł). Może tak to miało wyglądać, ale mnie to jednak zupełnie nie przekonuje.

Robert_Sawyer

Przeciwstawiał się tak jak umiał, moim zdaniem. Nie to bym film uważał za arcydzieło, bo nie uważam. Ale swoje zalety ma:)

ocenił(a) film na 5
krysiron

Nie da się zaprzeczyć :)

Nudny film, nie przedstawia niczego ważnego, daleko mu do takich przyszłościowych i aktualnych klasyków sci-fi jak Blade Runner czy Planeta małp. Na dodatek męcząca scenografia,wolno płynąca akcja i nudne dialogi. Mimo to można obejrzeć, plus za efekty i pierwotny model C-3PO.
Ode mnie 4/10.

ocenił(a) film na 6

Drugi seans z okazji zabawy. I tak szczerze mówiąc trudno mi napisać jakąś dłuższą notkę o tym filmie. Jest to przykład dystopi, ale jakoś nie daje on jakiś powodów do głębszej analizy. Bo co z niego można wywnioskować? Gdyby się wykazać nadgorliwością można by napisać i o tym, że Lucas przestrzega nas przed lekomanią, albo nawet i narkotykami, ale bez przesady. Tak naprawdę to nie ma tu jakiś głębszych treści. Jest sporo filmów z tego gatunku, które dużo lepiej pokazują dystopię świata przyszłości. Ale z drugiej strony ukazanie ludzi przyszłości, jako bandy zombie, która nie ma ochoty na nic też robi wrażenie. Parę niezłych scen też się trafiło, zwłaszcza te ze spowiedzią.
Forma filmu stoi już na nieco wyższym poziomie, ale zachwytów nie ma.
Od pierwszego seansu film Lucasa sporo stracił w moich oczach i dlatego zmniejszam mu ocenę do takiej słabej szóstki.