Paradokumentalnie o cwanym zbrodniarzu, który przez kilkanaście lat wodził za nos FBI i policje stanowe. Psychopata rzecz jasna zmyślony, choć twórcy usilnie starają się nabrać widza, że ma do czynienia z prawdą. Ich sztuczki są sprytne i miejscami bardzo zręczne, ale i tak - nie uwierzyłem ani na moment. Mówiąc wprost: nie wciągnęło mnie, nie dałem się ponieść. Miało być szokująco, ale zza całej tej fasady przez cały czas wyzierała tania zgrywa. Te wszystkie maskarady udokumentowane na taśmach pozostawionych przez mordercę - co to właściwie miało być? Byle siksa pewnie będzie przerażona facetem w ptasim wdzianku, ja jednak muszę przyznać, że byłem miejscami wręcz zażenowany. Następny przykład: porada pobierana u Teda Bundy'ego. Rozumiem, że twórcy wychowali się na "Milczeniu owiec", ale tego typu zabiegi to naprawdę kiepska strategia. Zamiast budować wiarygodność, jedynie budzą nieufność w stosunku do twórców i ich projektu. Oczywiście nikt nie mówi, że trzeba być ćwierć inteligentem, który wierzy w każdą zmyśloną historyjkę a la "Blair witch project", jednak jakieś pozory muszą być zachowane. W przeciwnym razie - z napięcia nici. Tutaj go nie uświadczyłem.
Nie bałbyś się związany, w ciemnym pomieszczeniu, faceta w ptasim wdzianku? Wdzianko było dobrym zabiegiem, ten nos na twarzy tylko umacniał przekonanie, jak bardzo kolo jest szalony.