Niezręcznie ogląda się miłość dwóch facetów. Jednak reżyserce udało się sprawić, aby nie homoseksualne sceny w filmie stały się jego charakterystyczną cechą, ale prawdziwy sens historii - miłość ponad wszystko - miłość szczera, zgodna z własnym "ja", taka która nie sugeruje się tym, co wypada, co nie należy, czy warto...
Historia dwóch współczesnych kowbojów, którzy poznają się jako zawodowi pasterze owiec. Cały sezon samotnie spędzają czas pilnując stada, odganiając wilki, przygotowując jedzenie. Jeden z nich - Ennis (Heath Ledger) stara się tłumić na siłę swoje homoseksualne skłonności, nie tylko odpychając swojego partnera Jack'a Twist'a (Jake Gyllenhaal), ale także zakładając później rodzinę, starając się zapomnieć o swojej drugiej połowie. Jack Twist wierzy w sens prawdziwej miłości, nie dba o pieniądze, o dobrą reputację. Nie muszę pisać kogo stronę w filmie podświadomie wspieramy. Jack samotny, odrzucony stara się budować od nowa sens życia zakładając rodzinę, podobnie jak Ennis - sztuczną, wbrew sobie i pozorną.
Odniosłem niesamowite wrażenie, że pomimo zwykłej historii, film jest niesamowity w swoim przekazie. Oglądając go nie myślimy o rodzaju miłości, jaką darzą siebie bohaterowie, ale chcemy, żeby obaj byli ze sobą, bo nawet przez chwilę oglądania "Brokeback Mountain" nie kwestionujemy sensu związku homoseksualnego. Liczy się szczerość z samym sobą oraz szczęście, które w przypadku bohaterów filmu jest na wyciągnięcie ręki. To film smutny, ale w pewnym sensie szczęśliwy, bo z bardzo budującą puentą. Nie bez znaczenia są też zachwycające pejzaże oraz gra aktorów (także drugoplanowych). Słusznie "Brokeback Mountain" nie zwyciężył w oskarowym wyścigu z "Crash", ale faktycznie należała mu się masa nominacji.
Jestem zachwycona Twoja wypowiedzią... Swietnie to ujales... Naprawde... Zgadzam sie w stu procentach... I naprawde dzwinie ogladac te sceny milosne dwoch mezczyzn, ale widac, ze nie zaslaniaja one calej fabuly.. Tak jak wspomniales, sa one tylko malym watkiem... Ze caly film opowiada o tej wielkiej milosci... O zakazanej milosci... Ja uwielbiam ten film.. Jak tylko obejrzalam, dodalam go do ulubionych... Polecam go wszystkim.. I pozdrawiam cieplo autora tego tematu...
Ja się również przyłaczam, aczkolwiek dalej nie potrafię filmu zrozumieć. Kiedy go oglądałam pojawiała się masa pytań, na które z siostrą nie znałyśmy odpowiedzi, a chodzą po głowie do dzisiaj.
Na przykład: czy kiedyś, w starozytności czy średniowieczu było cos takiego jak homoseksualizm lub (może się to wydać obrzydliwe, tak jak mnie) ale oni w końcu uprawiali seks. Więc pytam: jak?
Ale film naprawdę dobry, co prawda nie do oglądania z przyjaciółmi, ale całkiem całkiem. Porusza tematykę, która jest tematem tabu dla wielu, wielu ludzi.
W tym mnie:)
Pozdrawiam
O matko! Urodziłaś się wczoraj? ;-) Leonardo da Vinci (1452 - 1519) też był gejem i żył jakbyś to ujęła "kiedyś"...
Więcej tutaj
http://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualizm_a_kontekst_kulturowy
Pozdrawiam
Wielkie dzięki za link. Nie wiem, czy słyszałes o czymś takim jak pytanie retoryczne. Ale jeszcze raz dzięki, z przyjemnością sobie poczytam o homoseksualiźmie a kontekście kulturowym. Naprawdę.
Nie skomentuję wypowiedzi odnośnie mojej daty urodzin, gdyż, jak podejrzewam, to również pytanie retoryczne.
Pozdrawiam serdecznie:P
"Na przykład: czy kiedyś, w starozytności czy średniowieczu było cos takiego jak homoseksualizm lub (może się to wydać obrzydliwe, tak jak mnie) ale oni w końcu uprawiali seks. Więc pytam: jak?"
To mi wyglada na normalne pytanie :) Też pozdrawiam :D
binek, nawet nie zwróciłam na to uwagi,a przecież to tak oczywiste.
a teraz do autora tematu.
komu kibicowałeś w filmie?bo ja od początku Ennisowi.wcale nie wydaje mi się to tak oczywiste.a właśnie ta kwestia ma decydujący wpływ na to,jak ten film odbierzemy.może ktoś stwierdzić,że jestem tu nietolerancyjna,ale zagłębiając się w film czułam beznadziejność życia Ennisa.był on tak zamknięty w sobie i tak nieszczęśliwy,że cierpiałam razem z nim.cała ta sytuacja była dla mnie bez wyjścia,totalnie beznadziejna.gdybym była którymś z bohaterów,hyba odebrałabym sobie życie.tym bardziej ich podziwiam.
i jak dla mnie oglądanie tego filmu wcale nie było nieswoje.wręcz przeciwnie-patrzyłam na prawdziwą miłość,która niestety nie ma racji bytu,taka prawda.sama już nie wiem,czy Ennis powinien był wrócić.kochał Jacka,ale sądzę,że uczuciem dażył też żonę i oczywiście dzieci.bardzo wartościowy człowiek.
film jeden z najlepszych,jakie widziałam ostatnio.daję mu 9+/10 i dodaję do ulubionych.
Skucha z tym reżyserem, zawsze myślałem, że to kobieta, ie spodziewałem się, że facet może patrzeć z takiej strony na miłość. W sumie obok wstydu za pomyłki w recenzjach cieszę się, że uczę się nowych faktów.
Ja jak najbardziej wspierałem Ennisa, a to dlatego, że jeśli starasz się podporządkować ludziom a nie swoim uczuciom, zawsze będziesz nieszczęśliwy. O niektóre rzeczy trzeba walczyć, bo ludzie nie dają nam wyboru. Akurat ten przykłąd z filmu jest skrajny, ale podobne sytuacje się zdarzają w normalnych związkach. Rodzice wpieprzają się w związki i naprawdę musisz wybierać pomiędzy nimi i kochaną osobą.
Poza tym na końcu okazało się, że mogli być razem i obawy okazały się niepotrzebne. Wątpię, żeby w życiu było podobnie, ale w filmie to się sprawdziło. Zaskoczyłoby mnie, jakby ktoś trzymał stronę Jacka. Zrujnował życie innym osobom żyjąc w kłamstwie. Nie chodzi nawet o zdradę.
właśnie to jest piękne,że mężczyzna-nie homoseksualista potrafi stworzyć film o homoseksualistach wlaśnie,i to w tak piękny sposób.
a jeśli chodzi o Ennisa - nie wiem czy on tu się podporządkował swoim uczuciom,czy ludziom. chyba po środku,a i tak był nieszczęśliwy.i nie wiadomo czy gdyby wybrał uczucia,które i tak nie są do końca odkryte(skupiam się tu jednak na Jacku,wydaje mi się,ze to jednak jego tak naprawdę kochał) byłby szczęśliwy.gdyby wybrał Jacka,który zresztą także wywierał na nim jakąś presję,miałby wyrzuty sumienia co do żony i córek.bardzo to zawiłe.
ja natomiast nie zdziwiłabym się,gdyby ktoś kibicował Jackowi.kochał ennisa i chciał być z nim szczęśliwy,a dopóki nie był pewny co do jego uczuć,był przy żonie i -wcale tego nie chcąc- marnował powoli życie rodzinie.
z każdą minutą film odkrywa przed nami nowe fakty,i ukazuje jednocześnie swoje piękno,i beznadziejność życia,bo takie w tym filmie życie jest.prawie bez sensu,apatyczne,pozbawione przygody,wszytkiego z czego powinno się składać życie(nie mówię tu o normalnej egzystencjii jak jedzenie,spanie itp).
każdy powinein go obejrzeć.