Wreszcie zdobyłem się na zobaczenie tego, uhonorowanego 3 Oscarami, filmu. I... zawiodłem się, choć na pewno nie do końca. Technicznie film jest nakręcony bardzo sprawnie- z 3 Oscarów na pewno Brokeback Mountain należał się ten za muzykę, być może również dla Anga Lee, ale już Oscar za scenariusz to spora przesada. Twórcy nie wykorzystali potencjału powieści, a filmowi brakuje przede wszystkim zakończenia, bo to, które jest obecnie, zupełnie mnie nie satysfakconuje, nie wyjaśniając zresztą wielu wątków wystepujących w filmie. Zabrakło Oscara za zdjęcia- te ukazujące krajobraz tytułowej góry Brokeback są naprawdę świetne, w pewnym momencie film skojarzył mi się nawet z rewelacyjnym pod tym względem "Tańczącym z wilkami". Inna sprawa to sam wątek homoseksualny ukazany w filmie- przez który to długo zwlekałem z obejrzeniem tego obrazu. Nie uważam się za homofoba, ale podczas niektórych scen mimowolnie odwracałem wzrok, co ostatni raz zdarzało się jakieś kilka lat temu. Ang Lee naprawdę mógł skrócić m.in. pierwszą wspólną scenę w namiocie, kończąc np. na momencie, gdy Ledger i Gyllenhaal patrzą na siebie pożądliwie, oszczędzając nam dalszego ciągu. Myślę, że i tak każdy wiedział, co za chwilę się zdarzy. Zresztą od kiedy to seks jest miarą miłości, o której to usilnie przekonać nas próbują nie tylko twórcy scenariusza, ale również polski dystrybutor promując film hasłem: "Miłość ponad wszystko" i tak naprawdę, czym jest to "wszystko", ponad czym znajdowała się miłość dwóch mężczyzn? Może, gdy zobaczę film po raz kolejny znajdę odpowiedzi na kilka z nurtujących mnie pytań, ale nie nastąpi to szybko- na razie Brokeback Mountain zajmuje miejsce na półce dvd.
Moja ocena:7/10.
Film powstał na podstawie opowiadania a nie powieści, jest ono bardzo krótkie i czytając je ma się wrażenie że zostało ono napisane na podstawie filmu a nie odwrotnie. Film jest nawet bardziej rozbudowany z dodanymi wątkami. Poczytaj wypowiedzi na tym portalu - znajdziesz tu wyjaśnienia różnych wątków (niejednokrotnie sprzeczne)
to "wszystko" to głównie uprzedzenia społeczne wynikające z nietolerancji dla miłości osób tej samej płci,ale to również strach samych bohaterów przed tym uczuciem,strach przed odrzuceniem i pogodzeniem się z konsekwencjami wynikającymi z powiedzenia prawdy,przez całe życie słyszeli że to jest złe,widzieli co środowisko robi z tymi którzy chcą żyć według swojej natury, to również próba dopasowania się do wymogów jakie stawia ich otoczenie,jak widać próba która się nie powiodła,nie dość że skrzywdzili siebie to jeszcze osoby z najbliższego otoczenia
co do wątku seksualnego,raczej scen seksu nie było dużo,właściwie tylko ta jedna w namiocie,ale jak dla mnie była raczej zabawna niż niesmaczna,miałam wrażenie że chłopaki chcą się bić a nie uprawiać sex,
zgadzam się że za zdjęcia powinien być oscar,były naprawdę świetne,natomiast co do scenariusza,moim zdaniem słusznie dostał oscara,z kilkunastokartkowego opowiadania naprawdę dużo wycisnęli
ja po tym filmie spodziewalam sie zupelnie czegos innego. zostalam mile zaskoczona. jeden z moich ulubionych filmow, a co do koncowki to uwazam ze jest swietna. Lee sam mowil, ze nie chce podawac widzowi "wszyskiego na tacy". film zmusza do refleksji, zastanowienia sie... Nie da sie go tak latwo wymazac z pamieci i to wcale nie przez sceny erotyczne, ktorych praktycznie nie bylo...