Wszyscy kłócicie się tu o wielką tolerancję, poglądy i wszystko inne, a nie zauważyłam postu poświęconego tym dwóm aktorom.
Wydaję mi się, że obydwoje spisali się znakomicie. Wyzwanie aktorskie, jakie postawił przed nimi scenariusz było olbrzymie i spisali się znakomicie.
Tak jak pisałam w jednym z poprzednich postów- rola Heath'a zrobiła na mnie ogromne wrażenie.Świetnie pokazany twardziel, który boi się okazać uczucia, cedząc słowa przez usta. Jake pokazał postać, która spojrzeniem zdawała się wyciągać swoje serce jak na dłoni. Wielki szacunek z mojej strony dla tych dwóch aktorów, byli w tym filmie naprawdę świetni.
Szanuję tych aktorów za to że zgodzili się zagrać w tym filmie bo pewnie niektórzy im to odradzali .Uważam że oboje byli bardzo wiarygodni i zastanawiam się ile wysiłku musieli włożyć żeby to było takie prawdziwe np scena pocałunku po latach (pewnie na początku czuli się trochę niezręcznie ).Uważam że Ledger przeszedł rzeczywiście samego siebie .
Tak. Wielkie uznanie dla obu.
Wielkim wyzwaniem musiał być ten film. W niekażdym pokazuje się sceny pocałunków, łóżkowe, ale w jeszcze mniej pokazuje się gejowskie takie właśnie sceny. Musiało być bardzo trudno i niezręczne, a tak pięknie sobie poradzili.
Brawooo.
Ja też sie zgadzam , naprawde swietnie zagrali. Nie kazdy zgodzil by sie na tak odwazne posuniecie z ich strony , a im wyszlo to rewelacyjnie. ;))
Słuchałam ich wywiadu u Oprah i jeżeli dobrze zrozumiałam [myślę , że tak ;p ] mówiła, że słyszała, że pocałunki ćwiczyli po 13 razy. Jake mówił, że tego niepamiętał, wydawało mu się jakby to było z 3-4 razy. Heath mówił, że miał łatwiejsze zadanie, bo Ennis był bardziej zamniknięty i miał grać bardzej `sztywno`. Mówił również, że dla niego było to coś normalnego związanego z ludzkim byciem i chciał to zrobić na zasadzie `no to dawaj. miejmy to za sobą.`. Jake musiał się trochę do tych pocłunków zbierać.
Wg bardzo fajny wywiad. `chłopcy` byłi w naprawdę dobrych nastrojach i opowiadali ciekawe rzeczy. Było śmiesznie.
Pozdr :)
A mnie sie wydaje,że tylko jeśli zagra sie tak skrajnie trudną rolę , to można osobę grającą nazwać PRAWDZIWYM AKTOREM. Brawa dla chłopaków...za całokształt ról....
Mi szczególnie podobała się postać Jacka Twista, ze względu na to, że był bardzo wrażliwy i starsznie mi było smutno, kiedy umarł. Ale z drugiej strony, gdyby to Ennis zmarł, film pewnie nie miałby takiego oddźwięku.
Pewnie nie miałby. Zwłaszcza, że gdyby to Ennis umarł, nie cierpiałby tak, jak cierpiał po śmierci Jacka. Zawsze tracił najbliższych - najpierw rodziców, potem ukochanego, któremu pewnie nie zdążył powiedzieć wielu rzeczy. Zostało mu samotne życie w przyczepie, wspomnienia i smutek. A Jack umarł i za nikim nie musiał już tęsknić....
Zwróciłbym jeszcze uwagę na role Michelle Williams, żony Ennisa - Almy. Wg mnie zagrała świetnie. Przykładem może być scena, kiedy Ennis wraca po pracy do domu, kładzie płaczące dzieci do snu, a później idzie do żony. Zaczynają się całować, później odwracą ją na brzuch i... Wyraz jej twarzy, te przerażone oczy i taki krótki krzyk...