czytam komentarze na tym forum i już nie tylko własnym oczom nie wierzę, ale i ręce mi opadają. Piękny wątek "Najbardziej wzruszające sceny..." - 15 wpisów, "Film przejmujący aż do bólu" - 0 wpisów, "Czy Ennis potrafiłby uśpić swoje demony..." - 4 wpisy, "Fenomen filmu" - 4 wpisy. I tak dalej, i tak dalej. Jednym słowem wątki o clou filmu zajmują w najlepszym razie 20, 30 wpisów. Dla kontrastu taki na przykład wątek "Ten film nie powinien powstać" - 677 wpisów. A w nim chyba tylko baby i dziada brakuje - i o propagowaniu homoseksualizmu, i o pedofilii (w szczególności wśród kleru), i o chorobach (mięsaki Kaposiego), i o polityce (Młodzież Wszechpolska). Z kolei w jakimś innym tego typu wątku jest rozciągnięta na setki wpisów dyskusja pt. "Czy homoseksualiści mają prawo do adopcji dzieci?" Pytam się: a jakiż to ma związek z treścią tego filmu? Czy Ennis i Jack umawiają się w którejś scenie na kolejną Paradę Równości? A może skrycie planują adopcję jakiegoś miłego chłopczyka? Na przykład synka Jacka albo którąś córeczkę Ennisa? Lub może zamierzają walczyć o uznanie małżeństw homoseksualnych? Równie dobrze można by założyć wątek pt.: "Czy szalejący na rodeo Jack łamie ustawę o ochronie zwierząt ujeżdżając byka?" i, prawdę mówiąc aż dziw, że jeszcze takowy nie powstał... :-/
Wszystkie te wypowiedzi jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że ten film bez dwóch zdań trzeba oglądać przede wszystkim sercem. Sercem otwartym na miłość i wypełnionym współczuciem, wzruszeniem i zrozumieniem. Bo bodaj największą siłą tego filmu jest ukazanie "zakazanej" miłości właśnie z perspektywy serca, a nie penisa, jak to się niektórym tu wydaje. Zresztą jeden z moich znajomych tak mniej więcej to ujął: "Ci, dla których ból Ennisa po uświadomieniu sobie nieodwracalnej straty przyjaciela, a wyrażający się przytulaniem koszuli Jacka to jedynie "wąchanie cudzej koszuli" lub dla których powitanie po kilku latach niewidzenia się, w którym mieszają się tęsknota, radość, euforia, czułość, namiętność (ten słynny pocałunek) tak wielka, że choć przez chwilę pozwoliła Ennisowi być sobą (puściły mu hamulce na co dzień tłamszące jego uczucia i emocje) to tylko "ślinienie się dwóch facetów" w rzeczywistości są... tacy jak Ennis! Wyhamowani, stłamszeni emocjonalnie, prawdziwi, nieustraszeni macho - na zewnątrz, zaś w środku to małe, przerażone, potrzebujące czułości i przytulenia dzieci. No, ale jak macho może się przyznać do potrzeby czułości? Toż to takie niemęskie, "nie-machowskie"! To dlatego oglądając przytulających się Ennisa i Jacka reagują taką agresją. To ich forma obrony przed emocjami, które nimi targają, które ich palą jak ogień od środka. Agresja jest tym większa im większe jest ich cierpienie, czasem tak wielka, że wywołuje cielesne sensacje (ktoś tam pisał, że mało się nie porzygał na ten widok). A w rzeczywistości oni mówią, błagają: "Przytul mnie, pokochaj mnie, uśmierz mój wewnętrzny ból". I tak naprawdę jest to prośba do kogokolwiek - zazwyczaj żony, dziewczyny, kochanki, matki, ale gdyby nie było takiej możliwości to również do... przyjaciela. Mężczyzny. Jak najbardziej heteroseksualnego albo i homoseksualnego. Bowiem nie o płeć, ani orientację seksualną tu chodzi, ale o bliskość drugiego człowieka. I to przed tym tak się ci macho bronią rękami i nogami. A czuły uścisk Ennisa i Jacka czy też ich pocałunek bez skrupułów im o tym przypominają."
Doprawdy trudno o bardziej trafną analizę ludzkiej duszy.
Piękny komentarz!Ciekawe spostrzeżenia na temat "twardzieli".
Już od pewnego czasu walczę o dyskusję o filmie na tym forum.Chętnie dzieliłabym się swoimi wrażeniami,prowadziłabym rozważania,zapoznawałabym się z opiniami innych osób,dla których treść filmu nie pozostała obojętna.Również jestem zdegustowana wywodami na każdy inny temat,często prowadzonymi w sposób niecenzuralny i obraźliwy dla innych użytkowników.Dobrze,że jesteś kolejną osobą, która dostrzega niewłaściwy kierunek, jaki obrało forum.A zatem:POROZMAWIAJMY O FILMIE!
Zgadzam się z przedmówcami. Oglądnąłem ten film w kinie wraz z dziewczyną, która mnie namówiła na niego. Muszę powiedziec, ze tak wzruszającego filmu jeszcze nie widziałem... Zgadzam sie z tym, że ten film trzeba obejrzec sercem. Nie jest to film o homoseksualizmie, tylko o miłości, która nie moze byc spełniona ze względów społecznych. Film jest wielce emocjonujący. A to co czytam na tym forum...po prostu nie da sie tego czytac. A wogóle czytanie porównania homoseksualizmu do pedofilii jest totalnym nieporozumieniem. Ciesze sie ze sa ludzie ktorzy zauwazaja w tym filmie jego głębokie przeslanie i odnajduja jego serce.