Żeby nie było: nic nie mam do homoseksualistów, każdy człowiek ma prawo do szacunku i tolerancji, ale ten film jest zwyczajnie mdły. Ot taka sobie przeciętna opowiastka miłosna. Gdyby historia działa się między kobietą i mężczyzną nikt na ten film nie zwróciłby uwagi - bo to po prostu sztampowa opowieść o niespełnionym uczuciu. Ale że w Hollywood teraz takie tematy są teraz modne to film odniósł olbrzymi sukces i został potraktowany jako "głos w słusznej sprawie". Gdyby jeszcze ten film bronił się aktorsko jak "Obywatel Milk" (świetny Penn!), albo interesował ciekawym podejściem do tematu jak w mój ulubiony obraz na ten temat - "Pocałunek kobiety pająka". Ale nie! Mdły Gyllenhaal, Ledger poprawny ale wielka kreacja (jak twierdzą niektórzy) to nie była, a scenariusz... no właśnie - ograny i sztampowy.
Nie rozumiem czym tu się zachwycać:P