PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=116327}

Tajemnica Brokeback Mountain

Brokeback Mountain
2005
7,4 198 tys. ocen
7,4 10 1 197530
7,7 56 krytyków
Tajemnica Brokeback Mountain
powrót do forum filmu Tajemnica Brokeback Mountain

Wzgórze Brokeback Mountain. Malowniczy zakątek, w którym dochodzi do uczucia między dwoma mężczyznami. Podkreślam słowo "uczucie", bo według mnie nie ma tu mowy o miłości, tylko bardziej o więzi, w ktorą uciekają bohaterowie w strachu przed własnym życiem. Człowiek zawsze chcę powrócić do czegoś co ma dla nich sens, do czegoś co sprawi, że poczują się spełnieni. Dla tych kowbojów, tylko to wzgórze i to uczucie miało dla nich prawdziwe znaczenie.

Ang Lee stworzył dzieło, które długo zostaje w pamięci. Przynajmniej mojej. Wstrząsające, chociaż nie drastyczne; proste, a zarazem bardzo prawdziwe. Dwaj geje, które mają żony i dzieci. Każdy z nich ma swoje życie. Każdy z nich mógłby żyć sobie spokojnie z rodziną, ustatkować się, być szczęśliwym. Jednak coś im nie pozwala. Świadomość tego, że tracą najlepszą rzecz jaka im się przydarzyła nie daje im spokoju. I choć nie mają szans na szczęśliwy związek (o czym oboje wiedzą, choć Jack nie potrafi się z tym pogodzić) to mimo wszystko się spotykają, polują, kochają się - najzwyczajniej w świecie ze sobą są. Mamy w tym filmie przykład idealnego, spełnionego uczucia, które balansuje pomiędzy miłością, a potrzebą bycia z kimś, z kim wszystko ma sens.

Można uznać to za naiwne. Powiedzieć, że ta historia wybiła się tylko tym, że jest o dwóch gejach. Ale myślę, że każdy kto spotkał w życiu swoją miłość życia (bo wierzę, że istnieję coś takiego) to wtedy wie, że w chwili największych problemów, chce się do tego wrócić. Do kogoś z kim czułeś się najbardziej szczęśliwy. Oni dostali taką szansę i korzystali z niej jak mogli najlepiej. Naprawdę utożsamiłem się z bohaterami i szkoda mi było Enniego w końcówce filmu. Wielki plus dla tego filmu za to, że mnie wciągnął i autentycznie zasmucił.

Drugi plus dla aktorów. Ledger był wybitnym aktorem, naprawdę. A Gyllenhal swój talent pokazał i mam nadzieję, że jeszcze wiele tak dobrych ról jak ta nam zaserwuje. Piękne zdjęcia, prosta muzyka... ale podkreślająca klimat filmu. Rozkręcanie się filmu, a mimo wszystko pozostawanie w tej samej tonacji też jest dużą zaletą. Ogółem, film mocno ociera się o wielkie kino.

8/10! Absolutna rewelacja.

ocenił(a) film na 8
piecefreedom

PS: Jak dla mnie bardziej zasługiwał na Oscara niż Miasto Gniewu.

ocenił(a) film na 10
piecefreedom

Pierwsza refleksja, jaka się nasuwa po obejrzeniu filmu, to tragizm bohaterów, wielkie niespełnienie, niedosyt, pustka. Takie były moje odczucia, tak pisze większość internautów, takie są recenzje. Ty na film spojrzałeś inaczej, bardziej optymistycznie. Nazwałeś uczucie łączące Ennisa i Jacka idealnym i spełnionym. Dostrzegłeś, że mimo ogromnych trudności jakoś sobie zorganizowali to wspólne życie. Mimo, że nie polegało ono na mieszakniu razem. Dostrzegasz, że dostali od losu szansę spotkania miłości swojego życia i nie zmarnowali jej. Pielęgnowali to uczucie do końca.
Ja jednak nie uważam, że to była wyłącznie przyjaźń, czy więź. Ja nazwałabym to uczucie ogromną miłością.
Wolałabym, żeby film miał inne zakończenie. To, które było, bardzo mnie przygnębiło. Ale z pewnością happy end nie wywołałby tylu refleksji, tylu wątpliwości, takiej burzy w duszach widzów.
Oczywiście jestem pod wrażeniem gry aktorów. Mimika, spojrzenia, sceny erotyczne odegrane z taką subtelnością powodują, że film jeszcze bardziej dociera do głębi człowieka.
Pierwszy raz film obejrzałam 3 tygodnie temu i do dziś nie mogę o nim zapomnieć. Z pewnością dotychczas żaden nie poruszył mnie aż tak głęboko. Przymierzam się do przeczytania opowiadania. Ciekawe, czy będzie równie przejmujące.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
kea_fw

No widzisz, dla mnie ten film był bardzo optymistyczny. Oczywiście zdaje sobię sprawę z tego jak Ennie musiał przeżywać stratę Jacka. Mimo wszystko myślę, że nie każdy dostaję szansę by przeżyć coś takiego jak oni. By poczuć taką nierozerwalną więź, która przetrwa absolutnie wszystko. Dla przykładu, Szekspirowska "Romeo i Julia" wpłynęła podobnie choć wiadomo jak się skończyła.

Trzeba sobie zadać pytanie, czy wolimy poczuć coś takiego i umrzeć z przeświadczeniem, że Twoje życie nie było szare i puste, czy może wolimy zestarzeć się ze świadomością niespełnienia... jak dla mnie bardziej optymistyczne wydaje się to pierwsze.

Co do tej miłości... jak dla mnie to jest trochę takie szufladkowanie. Na pewno się kochali, na pewno byli dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi - tutaj się z Tobą zgadzam, bo takie są fakty. Ale żeby od razu nazywać to uczucie miłością? Ang Lee nie daję nam jednoznacznej odpowiedzi. Albo może inaczej, przedstawia tutaj różne aspekty owej miłości (do tej tezy się dostosunkuje). Miłości bezwarunkowej (między dwoma bohaterami) i miłości bez uczucia (tutaj mam na relacje z żonami). Według mnie oni mimo wszystko kochali je... tyle, że świadomośc tego, że istnieje coś silniejszego nawet od ich małżeństwa sprawiała, że zbyt często o tym zapominali. Stąd te rozwody i w ogóle takie wzajemne relacje.

A książki nie czytałem i chyba nawet nie zamierzam przeczytać. Mogłaby mi zepsuć odbiór filmu, a tego nie chcę. :)

Pzdr.

ocenił(a) film na 10
piecefreedom

Rzeczywiście, przynajmniej na początku bohaterowie kochali swoje żony i dzieci. Widać, że Ennis był dobrym ojcem. Zależało mu na jak najlepszych relacjach z córkami (kiedy Jack niespodziewanie pojawił się u Ennisa po rozwodzie, a ten akurat gościł u siebie córki, odprawił Jacka). Niewątpliwie jednak o wiele silniejsze uczucie łączyło głównych bohaterów i to było dla nich kwintesencją życia. Można w ten sposób skomentować film, że opowiada o różnych aspektach miłości. Jednak powiedz, czy stwierdzenie; "kochali się" nie jest tożsame z miłością? I czy może być miłość bez uczucia? A czymże jest miłość, jeśli nie uczuciem?
Cieszę się, że akurat trafiłam na kogoś, kto (przynajmniej tak mi się zdaje), niedawno oglądał ten film. Nie jest on najnowszy i burza wokół niego już przebrzmiała. A ja obejrzałam go dopiero teraz i odczuwałm potrzebę podzielenia się refleksjami na jego temat. Muszę przyznać, że ten Twój optymizm co do filmu jest naprawdę budujący.
Książkę przyniesie mi Mikołaj. Po przeczytaniu dam Ci znać.
Pozdrawiam. ;)

ocenił(a) film na 8
kea_fw

Fakt, ten film oglądałem niedawno (po raz kolejny zresztą) i muszę przyznać, że tak jak obejrzałem ten film w kinie i nic z niego nie wyciągnąłem tak teraz kiedy na spokojnie obejrzałem go w domu, wyniosłem z niego bardzo dużo. Potem obejrzałem Crash, które w okresie burzy wokół Oscarów uważałem za o wiele lepszy film i nagle olśnienie. Już wcale taki fantastyczny nie jest. Mocny, solidny i na pewno mądry ale do Brockeback startu nie ma. Często po prostu trzeba dojrzeć, bo jak to taki jeden Forrest powiedział: "Czasami zwyczajnie brakuje kamieni". :)

Pozdrów Mikołaja!

I ahoj w świąteczny las...

ocenił(a) film na 10
piecefreedom

Ze mną było trochę podobnie. Kiedy obejrzałam go pierwszy raz (na DVD), bardzo mi się spodobał i zaintrygował. Na razie nie było mowy o wzruszeniu. Chciałam go lepiej zrozumieć, więc powtarzałam kolejne sceny. DVD ma tę przewagę nad kinem, że można robić nieskończenie wiele powtórzeń. Potem obejrzałam film kolejny raz i kolejny. Wreszcie wyłączyłam lektora, czytałam napisy i wsłuchiwałam się w oryginalne brzmienie bohaterów. Za każdym następnym razem film wciągał mnie coraz bardziej, a ze mną było coraz gorzej. Analizowałam wszystkie szczegóły, rozpamiętywałam każdy drobiazg, studiowałam mapę USA. W międzyczasie obejrzałam 3 inne filmy, chcąc nieco odwrócić swoje myśli od bolesnego Brokeback Mountain. Jednym z nich był Jarhead z Jake'm Gyllenhaalem. I chciaż Jake był milutki, to film spłynął po mnie. Podobnie jak dwa pozostałe. Chyba na razie dam sobie na spokój z innymi dziełami kinematografii, bo póki co przyswajam sobie tylko jedno z nich. Mam nadzieję, że to mi kiedyś przejdzie.
Na razie zmykam do świątecznych porządków przekazując Ci świąteczne pozdrowienia. No chyba, że mnie znowu najdzie jakaś refleksja.

ocenił(a) film na 8
kea_fw

Widze, że odczułaś ten film o wiele bardziej niż ja. Analizowałaś go, powtarzałaś kolejne sceny (!) - ja zwyczajnie obejrzałem, bardzo mi się spodobał, pomyślałem, że to dobry materiał do interpretacji i tyle.

Mimo wszystko ciesze się, że są kinomani, których filmy potrafią nadal wzruszyć, bezgranicznie wciągnąć, co sprawia, że utożsamianie się z bohaterami staje się (przez pewien czas) naszym życiem. Jest to naprawdę bardzo pozytywne.

Zapraszam do znajomych. Miło się z Tobą rozmawia! Naprawdę. :)

Pozdrawiam.

piecefreedom

Myśle, że moge zaliczyć się do owego grona wrażliwych kinomaniaków. Swoją wrażliwość rozwijam na BBM, oglądam ten film bardzo często, sceny powtarzam bez końca. I w ogóle mnie nie nudzi, tylko coraz bardziej intryguje. I rzeczywiście w pewnym momencie życie bohaterów wkracza w nasze życie... I to jest fantastyczne!

ocenił(a) film na 10
piecefreedom

Rzeczywiście film wtargnął w moje życie, chyba aż za bardzo. Próbuję nieco ochłonąć.Cieszę się, że istnieją fora, takie jak to, gdzie można podzielić się swoimi wrażeniami z innymi, ciekawymi ludźmi. To naprawdę pomaga! Myślę, że mężczyźni potrafią podejść do tematu bardziej analitycznie, mniej emocjonalnie. A nadwrażliwość to raczej cecha kobiet. Prawda, O Ren Ishii?
Jeszcze mała informacja: nie wiem, czy zauważyliście, że na YouTube są śliczne filmiki w temacie Brokeback Mountain. Mój ulubiony to BM-This love (piosenkę wykonuje Sarah Brightman). I choć nie jest to muzyka z filmu, uważam że doskonale się z nim komponuje. Przepiękna piosenka i fantastyczny montaż najbardziej charakterystycznych scen z filmu sprawia, że ten clip jest wspaniałą wizytówką filmu. Jest równie piękny jak film. Drugi uroczy filmik to BM-I can fly, but I want his wings - w wykonaniu "Lamb". Te clipy naprawdę zastępują powtarzanie wprost scen z filmu. Zachęcam do oglądania i wsłuchiwania się!
Pozdrawiam Was serdecznie!

kea_fw

Coś w tym jest, że (nad)wrażliwość jest bardziej dominująca u kobiet a mężczyzni wolą analizować... Każdy podchodzi do filmu w sposób mu bardziej wygodny. Najważniejsze, że zauważamy głębie filmu ;)

ocenił(a) film na 8
O___Ren_Ishii

Tzn, że ja jestem wyjątkiem? ;-)

ocenił(a) film na 10
piecefreedom

Wyjątkiem? Wręcz przeciwnie. Ten wniosek był adresowany właśnie do Ciebie. Sam pisałeś, że film stanowi dobry materiał do analizy. Ale to przecież nic złego. Każdy reaguje na różne bodźce i zjawiska w sposób sobie właściwy. Nie ma nic złego w chłodnej męskiej ocenie, ani we łzach wzruszenia w oczach mężczyzny. Po to mamy nasze forum, żeby wypowiadać nawet skrajnie różne opinie.W mojej generalnej ocenie mężczyźni są z natury bardziej analityczni. Chociaż spotykam się na forum z wypowiedziami przedstawicieli płci męskiej, których bardzo poruszył film. Wzruszenie nie wyklucza analizy. Ja, mimo głębokich doznań duchowych, rozłożyłam film na czynniki pierwsze doszukując się nawet braku realizmu w niektórych kwestiach.
A teraz mam pytanie techniczne: czy dotarło do Ciebie moje podziękowanie za zaproszenie? Zarejestrowałam się na Filmwebie całkiem niedawno i nie jestem jeszcze pewna niektórych opcji. Dlatego proszę Cię o odpowiedź.
Pozdrawiam zimowo spod śnieżnej zaspy.

ocenił(a) film na 8
kea_fw

Jeśli chodzi o to podziękowanie to nie dotarło niestety.

A co do tej większej części Twojego posta to chyba nie muszę już nic pisać. ;) Zgadzam się ze wszystkim i nawet trudno mi się do tego odnieść, więc przepraszam, że nie przedłużam dyskusji.

Pozdrawiam Mikołajowo z Bieguna Północnego. ;-)

ocenił(a) film na 10
piecefreedom

Szkoda, że moja wiadomość do Ciebie nie dotarła. Wysłałam ją z pozycji mojego profilu, kolumna z lewej strony, "znajomi". Następnie kliknęłam w listę znajomych. Kiedy wyświetliłeś się, obok były dwie opcje: "zobacz znajomych" i "wyślij wiadomość". Weszłam więc w tę wiadomość, napisałam tekst i wysłałam. Myślę, że tę wiadomość powinieneś odczytać w nagłówku strony FilmWeb, tam, gdzie jest Twój nick/wiadomości/wyloguj się. Być może się mylę. A może robię coś nie tak? Może coś trzeba skonfigurować w tej poczcie? Przed chwilą wysłałam Ci kolejną, testową wiadomość. Mógłbyś właśnie w ten sposób sprawdzić, czy dotarła? Spróbuj coś też wysłać do mnie. Przepraszam, że Ci zawracam głowę sprawą niefilmową, ale chciałabym wiedzieć, jak obsługiwać tę pocztę.
Na wszelki wypadek powtarzam swoje podziękowanie: miło mi, że się znalazłam w gronie Twoich znajomych. Cieszę się, że podobają Ci się moje wypowiedzi. Piszę to, co naprawdę czuję i myślę. Mnie również fajnie się z Tobą rozmawia.
A teraz idę ubierać choinkę. U nas dużo śniegu. Na Biegunie Pn niewątpliwie też.