od momentu kiedy ennis dowiedzial sie o smierci jacka nie za bardzo wierzyłam, że on faktycznie umarł. Reakcja ennisa była jakby obojętna. To największy feler filmu który mógłby być rewelacyjny, mimo to daje dużą notę i uznaje że jest świetny bo takie rzeczy się zdarzają i film jest bardzo realny
Nie rozumiem tytuły tego postu ...
Hm, ja mam zdecydowanie inne odczucia co do tego, gdyż ja dokładnie tak samo zrobiłam, gdy zmarła moja babcia. Na wieść o śmierci ... po prostu odwróciłam się i poszłam i dopiero gdy sobie to dosadnie uświadomiłam, wybuchłam płaczem.
Są osoby, które taką wiadomości różnie odbierają, jednak patrząc na Ennisa, on też nie krył łez. Chyba nikt nie oczekiwał, że on przy telefonie, czy przy odebraniu karki z tą wiadomością zsunie się po ścianie i zacznie rzucać po podłodze z histerią? Zresztą Ennis nie był osobą wylewną, raczej tłamszącą w sobie uczucia. Takie zakończenie dla mnie jest idealnym zakończeniem filmu.
Mialo sie wrazenie jakby on byl niejako na to przygotowany. Przezycia z dziecinstwa mocno sie odbily na nim i on w glebi zakladal mozliwosc jego smierci. Jack zmarl inaczej (choc mam watpliwosci) ale flasback przypadkowo sie nie pojawil. On sie bal ze to sie tak skonczy, byc moze nawet wierzyl, spodziewal sie. Do tego trzeba dodac jeszcze wyzej wspomniane tlamszenie uczuc.
dokładnie to co napisałaś, on wiedział,że tak moze być, właśnie dlatego postanowił nie wiązać sie z Jackiem na stałe, nie mieszakć razem bo bał się że skończy się to właśnie tak . moim zdaniem jego reakcja była normalna to był mimo wszystko szok- przecież jak wyglądało ich ostatnie spotkanie ... plus to że rzeczywiście wylewny to on nie był... Ale na pewno wiedział że to co mówiła żona Jacka nie było prawdą... szczególnie kiedy matka Jacka wspomnieła o tym że przyjechał tam z innym facetem
nie twierdzę, że powinien wybuchnąć histerią.. Ja również na smierć swojej babci zareagowałam dosyć obojętnie. Ale w filmie mogli "zaserwować" coś co wywołałoby łezkę. Taki film lepiej się zapamiętuje, jest bardziej przejmujący i ja chętniej bym obejrzała go ponownie.Widać, mam inny stosunek do tego bo łzy mnie wzruszają a ja lubię jak coś mnie wzrusza a nie zastanawia.
właśnie to było najbardziej ruszające za serce kiedy Ennis płakał jak odkrył i przytulał koszule, i później na samym końcu... Moim zdaniem łzy zosatły uronione we właściwym momencie
"Ale w filmie mogli "zaserwować" coś co wywołałoby łezkę. Taki film lepiej się zapamiętuje, jest bardziej przejmujący i ja chętniej bym obejrzała go ponownie."
Nie chce na Ciebie naskakiwać, bo to nie o to chodzi, ale Twoje wypowiedzi są bez składni i logiki.
Po pierwsze ... "mogli zaserwować coś co wywołałoby łezkę" ... cały film wywołuje łezkę. Czy oni mieli cały czas płakać i użalać się nad sobą, abyśmy z tego powodu i my płakali? Uważam, że wtedy to byłoby nie na miejscu, bo to dwóch twardych facetów, nie płaczą za każdym razem,. Poza tym scena z koszulą jest jedną (wg mnie) z najbardziej wzruszających scen w historii kina (tego, którego ja obejrzałam). Ta scena nie tyle co wywołuję łzy, ale doprowadza mnie do prawdziwego płaczu. Ja do dzisiaj mam dreszcze, gdy sobie o niej przypomnę.
Po drugie ... "taki film lepiej się zapamiętuje, jest bardziej przejmujący i ja chętniej bym go obejrzała ponownie" ... czy ten ubytek (wg Ciebie oczywiście, bo ja się takowego nie dopatrzyłam) jest czymś, co przekreśliło całość filmu? Całe 2,5h? Czy przez to, że Ennis nie płakał, gdy się dowiedział o śmierci, filmowi spadły notowania? To jest moim zdaniem żałosne. Nie potrafię Cię zrozumieć, bo teraz piszesz, że w sumie wrócisz do niego, ale jeszcze chętniej byś to zrobiła, gdyby Ennis jednak płakał, a z drugiej strony piszesz, że film jest na prawdę świetny. To tak jakby wszystko zależało od łez Ennisa. To nie jest logiczne.
Nie chodziło mi o to, aby Cię urazić. Po prostu Twoje wypowiedzi są dla mnie nie zrozumiałe. Oczekujesz od filmu czegoś po prostu zbędnego, jakiegoś drobiaszczku, który nie pełni żadnej roli w filmie. Który jest tak malutki, a zaważył na Twojej opinii.
Nie potrafię zostawić tego bez komentarza. Moja wypowiedź jest nielogiczna to przeczytaj ją jeszcze raz. Zauważyłabyś, że taki " mały szczególik" robi wielką różnicę.Doczytaj, że filmu bez niego po raz drugi nie obejrzę bo jest nieautentyczny choć pomysł na niego dobry.Widziałam piękniejsze i bardziej rozczulające sceny,ba -filmy które doprowadziły mnie nie do płaczu ale szlochania. Zachwycił Cię po prostu cały film, popadasz w niepotrzebną egzaltację i "postrzeganie" jest spaczone.Nie krytykuję ale to jest psychologia, znajomość jej by się przydała jeśli chce się zrozumieć swoje reakcje a tym bardziej innych. A łezka...by się przydała.
Ja również nie rozumiem o co chodzi z tą łezką. Moim zdaniem Rozmowa z żoną Jacka była po prostu dla Ennisa ciosem. Scena kiedy znajduje koszulę i płacze jest (dla mnie była) niesamowicie poruszająca. Dodatkowo końcówka, gdzie kolejność koszul jest zamieniona, a Ennis przez łzy jest w stanie wydusić tylko słynne "Jack... I swear"... Dla mnie najbardziej poruszające było zestawienie jakiego dokonałem w głowie po obejrzeniu filmu. Pamiętacie scenę kiedy pokłócili się, Ennis zarzucił Jackowi, że to przez niego jest gejem? Później emocje opadły i pogodzili się. Kiedy zestawiłem scenę ze śpiącym na stojąco jak koń (:P) Jackiem i Ennisem który go przytula, z końcową kiedy dowiaduje się o jego śmierci- załamka.
Moim zdaniem "łezkę" wywołuje fakt, że gdyby społeczeństwo było inne mogliby żyć normalnie.
Dodam jeszcze, że dla mnie film ukazuje przede wszystkim to, że miłość jest czymś co wykracza poza sferę cielesności. To piękna sentencja, którą film przekazał doskonale.
Wiesz co, trochę piszesz bzdury.Ja się tutaj raczej nie udzielam choć śledzę wszystkie wypowiedzi od momentu gdy pierwszy raz w tym roku obejrzałam TBM.Kompletnie nic mi nie przeszkadza, że Ennis się nie rozpłakał w momencie gdy dowiedział się o śmierci Jacka.Szczerze powiem, że dla mnie jest to nawet jak najbardziej naturalne.Ja na przykład płaczę dopiero na pogrzebie,wtedy tak naprwdę dociera do mnie czyjaś śmierć.Ennis wierzył, że zadzwoni do Jacka i po prostu okaże się to pomyłką.Szkoda, że nie przypominasz sobie jak ból przeszywał mu twarz podczas rozmowy z żona Jacka.Przecież on się powstrzymywał żeby nie płakać.
Każdy ma prawo egzaltować się czym chce.Na jednego działa jedno, a na drugiego zupełnie coś innego.Ja po zakończeniu filmu byłam zupełnie rozbita.Przez kolejny tydzień nie mogłam sobie znależć miejsca.Co chwilę zbierały mi się łzy.Film zrobił na mnie ogromne wrażenie.I nie krytykuję tych, którym ten film się nie podoba albo tych ,którzy nie przeżywają go tak samo jak ja.Nie od dziś wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje.A tutaj wchodzi jeszcze w grę różna wrażliwość ludzi.
mój post oczywiście do Monica007:)gdy zaczęłam go pisać nie było jeszcze kolejnej odp.
Posłużę się cytatami.
"Moja wypowiedź jest nielogiczna to przeczytaj ją jeszcze raz. " - przeczytałam i nadal utwierdzam się w swoim przekonaniu. Jak i nie jedna JA!
"Zauważyłabyś, że taki " mały szczególik" robi wielką różnicę." - czy ten drobiazg zaważył komuś na opinii tego filmu? Czy faktycznie przez to, ze Ennis nie płakał, film jest beznadziejny?
"Doczytaj, że filmu bez niego po raz drugi nie obejrzę bo jest nieautentyczny choć pomysł na niego dobry." - przeczysz sama sobie. Próbujesz sobie albo nam udowodnic za każdym razem co innego. Już wspomniałam, że raz piszesz, że film jest świetny, a raz, że obejrzałabyś go jeszcze raz chętniej, gdyby ... Ennis płakał ... kurna, dajmy już spokój Ennisowi!
"Zachwycił Cię po prostu cały film, popadasz w niepotrzebną egzaltację i "postrzeganie" jest spaczone.Nie krytykuję ale to jest psychologia, znajomość jej by się przydała jeśli chce się zrozumieć swoje reakcje a tym bardziej innych. A łezka...by się przydała." - twierdzisz, że nie rozumiem swoich uczuc? Twierdzisz, że moja opinia o filmie jest spaczona? Grubo się mylisz. Gdyby tak było, to po premierze filmu, nie oglądając go wypowiadałabym się na ten temat, bo inni to robią ... film mnie zachwycił i pierwsze co zrobiłam po nim weszłam na forum podzielic się tym z innymi. Wydaje mi się, że to Ty chyba nie do końca jesteś świadoma tego co piszesz, bo za każdym razem piszesz co innego.
Pięknie powiedziane-o gustach się nie dyskutuje. Ale na tym portalu to powiedzenie się nie sprawdza.Na filmwebie niestety wchodzi się w bezsensowne polemiki ale jak kto woli.Chcąc , nie chcąc krytyka jest niunikniona, to esencja takich dyskusji.W każdej chwili jednak można zamilknąć. No cóż,pamiętam wyraz twarzy Ennisa..doskonale. I właśnie to było najbardziej nieprawdziwe, nawet już brak tej łezki bym wybaczyła.Uważam, że jest kiepskim aktorem jeśli chodzi o operowanie mimiką, chyba, że ta "sztywność twarzy " była zamierzona.Nie widziałam na jego twarzy niczego co by sugerowało, że powstrzymuje się od płaczu. Tak jak mówiłam, ogólne wrażenie filmu przysłania wam pewne niedoskonałości. Facet po prostu nie potrafił zagrać a ludzie myślą, że to celowe.Masz rację, tutaj ma coś " do powiedzenia" ogólna wrażliwość ludzi na bodźce niewerbalne.Ja mam próg tej wrażliwości obniżony i wypowiadam się jak mi odpowiada. Zaraz zacznie się krytyka mojej percepcji, proszę bardzo..Czekam również na epitety jak od koleżanki typu( dla przypomnienia-"żałosne").
No cóż, skoro twierdzisz, że Heath jest kiepskim aktorem, tzn. że chyba nie do końca zrozumiałaś ten film i jego postać. Bądź też nie widziałaś innych filmów z nim w roli głównej. I nie mówię tego dlatego, że jestem jego wierną fanką, która wiesza sobie jego zdjęcia nad łóżkiem. Tak nie jest, śledzę jego poczynania aktorskie od 2003 roku. Pierwszy film z nim, jaki obejrzałam, był Ned Kelly. I od tamtego czasu jestem zafascynowana filmem jak i Heath'em. I nie rozumiem, co nie pasuje Ci w jego graniu w TBM. Tym bardziej, że film powstał na podstawie książki. I można teraz stwierdzić, że książki nie czytałaś, bo nie wiesz jaki był na prawdę Ennis. Polecam w takim razie przeczytanie choćby artykuły pani Brygidy bodajże, jest na forum i wtedy może dostrzeżesz, że rola Heath'a była rewelacyjna.
Może to jest krytykowanie gustów (chociaż opinie to nie gusta, a o opiniach dyskutować można), ale to nie jest nieumiejętność operowania mimiką, a zamierzony cel reżysera. Ja od początku odczytałem Ennisa jako postać nie wylewną w sferze uczuć, zamkniętą poniekąd w sobie. Na przykład kiedy kończył wypowiedzi takim huh? To są małe szczegóły budujące tą postać.
Malakazar, mówisz z sensem. Co do argumentów pozostałych to najłatwiej oceniać aktora przytaczając opinie ludzi postronnych. Zresztą filtrujecie i wybieracie to co wam akurat przypada do gustu. Posty z takimi uzasadnieniami nie trafiają do mnie w żadnej mierze. Ja np. nie dałabym oscarów niektórym uhonorowanym tego roku tą nagrodą twórcom kina. Wszyscy mogą się mylić, nic nie jest obiektywne tak naprawdę, a jeśli chodzi o ocenę gry aktorskiej to możemy tutaj spekulować na różne sposoby.
Ja nie jestem żadną fanką Ledgera.Do 31.01.2009 r nie wiedziałam nawet o jego istnieniu.Piszę to aby uzmysłowić, że nie jestem piewcą jego talentu, ani jakąś wzdychającą nastolatką.Jednak po obejrzeniu filmu poszperałam trochę i dotarłam tutaj z czego się bardzo cieszę.Nie zaryzykowałabym opinii, że jest on kiepskim aktorem.Obejrzałam z nim kilka filmów i myślę, że ucieszyłby nas świetnymi kreacjami.I, że jako aktor rozwijał się w naprawdę ciekawym kierunku.
Co do jego roli w TBM wypowiadała się sama autorka opowiadania-Annie Proulx.Nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie zacytwać bo wg mnie tu jest wszystko napisane na temat aktorstwa Ledgera w tym filmie,cyt."Film wytrącił mnie z równowagi.Miałam wrażenie,że podobnie jak starożytni Egipcjanie, którzy cienkim haczykiem wywlekli mózg trupa przez nozdrza, zanim go zmumifikowali, obsada i ekipa pracująca przy tym filmie,wszyscy aż po reżysera weszli do mojeo umysłu i wyciągnęli z niego obrazy.Szczególnie silne było to odczucie w odniesieniu do Heatha Ledgera,który wiedział lepiej niż ja, co czuł i myślał Ennis,i zbudował z przerażającą mocą intymny portret tego boleśnie potrzebującego pomocy chłopaka z rancza."
Mawik32 dobrze ze przytoczyłaś słowa Annie Prolux, które doskonale tłumaczą nam jak doskonałym aktorem był Ledger plus to że z pewnością to jak grał w filmie byo zamierzone... Na pewno nie bylo tak " Masz płakać " a on nie płakał.. przy rozmowie z żoną Jacka takie zachowanie na pewno było zamierzone. Przcież Ennis w ogóle nie był wylewny..
Nie każdy może rozumie pojęcie gry aktorskiej. A skoro już tak zuchwale komentuje się film taki jak Tajemnica Brokeback Moountain, to radzę na początek, aby jednak najpierw przeczytać książkę, a potem dzielic się komentarzami z piekła rodem, które mniej opisują Heatha, niż go opisują.
Dziewczyno, nie mam w zwyczaju powieści czytać, szkoda mi czasu. Wybieram popularnonaukowe. Twoje komentarze są zbędne, na Twoim miejscu bym wróciła do filmu i rozkoszowała się "wytwornym" kunsztem aktorskim Heatha. Tak, TAKI FILM dla Ciebie może być TAKI dla mnie jest po prostu zwykły.
No właśnie, nie masz w zwyczaju czytać powieści, bo szkoda CI czasu, za to masz czas na pisanie głupot i przemądrzanie się. I nie mówię tego, aby bronić Heath'a, tylko po to, aby udowodnić takim osobom jak TY, którzy po obejrzeniu TBM stwierdzają, że Ledger jest marnym aktorem.
Poza tym ... chyba faktycznie nie jesteś świadoma tego co piszesz, gdyż teraz napisałaś, iż film wg CIebie jest zwykły. A w temacie, w pierwszym poście, założonym przez Ciebie napisałaś, że jest ŚWIETNY. hello, ktoś tu chyba nie ma świadomości tego, co pisze.
napisałaś dokładnie "To największy feler filmu który mógłby być rewelacyjny, mimo to daje dużą notę i uznaje że jest świetny bo takie rzeczy się zdarzają i film jest bardzo realny" Czy dla Ciebie
ŚWIETNY oznacza ZWYKŁY ??? Zdyecyduj się dziewczyno.
mówię że pomysł jest świetny, film zwykły, aktorstwo teź nie na najwyższym poziomie. Wiecie co, inteligentki? Gówno się znacie, cytujcie dalej innych ludzi, bo tylko to potraficie. I czytajcie więcej powieści, może mózg się utwardzi. Bo narazie z niego woda..oj słabiutko..
Zajmijcie się rozjątrzaniem "tajemnicy" i sięgnijcie czasem po bardziej wartościowe książki , przyda się na łepetynę. Ja już na ten wątek nie wchodzę bo żal mi czas marnować. Są ważniejsze rzeczy niż te smętne spekulacje z waszej strony.
Gąsko, nie bądź niegrzeczna bo naprawdę nie ma takiej potrzeby. Po pierwsze to nie powieść a opowiadanie.Po drugie przytoczyłam słowa autorki żebyś dowiedziała się co o grze aktorów i o pracy całej ekipy myśli osoba, która to wszystko stworzyła.Nie wydaje mi się, aby to było objawem braków intelektualnych.Może będę zgryźliwa ,ale jeżeli taka z Ciebie błyskotliwa osóbka to zadbaj proszę o brak błędów ortograficznych w Twoich wypowiedziach. Żeby sprawa była jasna - ja się tego nie czepiam ale takim bystrzakom jak Ty - po prostu nie przystoi.
I jeszcze jedno.Po co zakładasz temat skoro na krytykę swoich poglądów reagujesz obelgami w stosunku do rozmówców?
Pozdrawiam
"Po co zakładasz temat skoro na krytykę swoich poglądów reagujesz obelgami w stosunku do swoich rozmówców? "
To przenies się na wątek dla dzieci z zaburzeniami na tym forum może i taki wątek się znajdzie, wszystko możliwe- " o gustach się nie dyskutuje" Jak jesteś zwolenniczką to sio!
Twoje argumenty są bardzo słabe. I się uniosłaś, co oznacza, że nie umiesz walczyć o swoje zdanie. A co do książek, nie masz pojęcia jakie czytam, może powieści są dla mnie na przegryzkę? Zresztą ... po raz kolejny udowodniłaś, że nie wiesz co piszesz, bo czytając to co napisałaś na swoim profilu, tj "wyśmiewaczy cudzych gustów" i ludzi, którzy w elokwentnych postach próbują wykazać się rzekomą inteligencją-mądry człowiek nie chwali się, że nim jest" jest przeciwieństwem do tego co napisałaś o sobie "nie mam w zwyczaju powieści czytać, szkoda mi czasu. Wybieram popularnonaukowe". W gruncie rzeczy ostatnie zdanie mogłaś sobie darować, ale nie ... doszłaś do wniosku, że jest się czymś pochwalić, że jesteś z tego powodu najlepsza!
"Zajmijcie się rozjątrzaniem "tajemnicy" i sięgnijcie czasem po bardziej wartościowe książki " - a przepraszam bardzo, czy my się znajdujemy na forum o jakiś filozofach, o mądrych książkach, czy może na forum filmu Tajemnicy Brokeback Mountain? Twierdzisz, że będąc na tym forum powinnam przeczytać książkę "jak sobie radzić ze stresem" Joanny Gutmann? A nie Annie Proulx "TBM"?
"Są ważniejsze rzeczy niż te smętne spekulacje z waszej strony."- skoro tak uważasz, to powinnam Ci dziękować, że uraczyłaś nas swoją osobą na tym forum, że poświęciłaś swój cenny czas na "pogawędki" z nami. Szkoda, że po tym, jak sama założyłaś nowy temat rezygnujesz z niego i w dodatku jeszcze nas przy tym obrażasz.
"Gówno się znacie, cytujcie dalej innych ludzi, bo tylko to potraficie." - czasem bez cytowania w życiu się nie poradzi. Apropo ... czy słowo gówno nie jest bardziej obraźliwym epitetem od słowa żałosne? Co jak co, ale nie życzę sobie czegoś takiego, zresztą ... w tym momencie użycie tego słowa wiele o tobie świadczy.
"I czytajcie więcej powieści, może mózg się utwardzi. Bo narazie z niego woda..oj słabiutko.." - nie będę się upodabniać i chwalić co czytam. A nie tyle co czytam, a wręcz połykam książki.
I żeby nie było spekulacji, co do mojej wypowiedzi. Ona nie ma charakteru obraźliwego. :) W rzeczy samej, jestem obdarzona dobrym humorem. ;)
haha napisałaś że film jest świetny , a nie pomysł czytanie ze zrozumieniem dziecinko. żalosna i nieinteligentna to jesteś ty jak sama nie wiesz co mówisz. cofnij sie do podstawówki . nie umiesz rozmawiać z ludźmi w sposób kulturalny to w ogóle się nie wypowiadaj bo to tylko świadczy o tym jaka jesteś :)
KasiaHHH najbardziej "inteligentna" to jesteś Ty. Nazywając step up rewelacyjnym leć do wątku jedz i sraj w Kochaj i tańcz.Tam piszą o Tobie, dziecinko.
Myślę że z Monica007 nie ma sensu sie kłócić - to typ do którego nie docierają żadne argumenty, byle tylko obstawić przy swoim. Sama się w to wplątała a kiedy wreszcie zrozumiała że nie znajdzie kontrargumentów, które by jej jeszcze bardziej nie pogrążały postawiła na obrazę uczestników dyskusji, że niby ona to jest najmądrzejsza, a wszyscy inni to półgłówki nie znający się na niczym. Jak dziecko w przedszkolu...
Ja oczywiście uważam że film jest naprawdę świetny ( jeden z moich najulubieńszych), a Heath, jak i zarówno Jake poradzili sobie z tymi rolami rewelacyjnie. Jeśli chodzi o scenę w której Ennis dowiedział się o śmierci Jacka, to według mnie Heath pokazał to znakomicie. Kiedy dowiedziałam się o śmierci mojego taty, w ogóle nie płakałam, przyjęłam to tak jak byle inną nic nie znaczącą nowinkę (chociaż jestem osobą niezwykle wrażliwą i wzruszam się przy byle okazji). Pierwsze łzy uroniłam chyba dopiero na pogrzebie, a i tak dopiero później dotarło do mnie że już nigdy go nie zobaczę... :(
Monica zabrała swoje książki popularnonaukowe i sobie poszła oj jaka szkoda;) A tak poważnie to swoim zachowaniem udowodniła, że z jej inteligencją jest nie najlepiej, przerosła ją ta dyskusja i postanowiła zaatakować, bo co miała zrobić? Poza tym w necie można wszystko, kreować się na kogoś zupełnie innego niż się jest w rzeczywistości, tylko czasami taka osoba traci nad tym kontrolę i prawda wychodzi na jaw. Ja czytając jej posty nie wierzę żeby jakąkolwiek książkę przeczytała, a tym bardziej popularnonaukową.
Pozdrawiam fanów TBM, wg mnie to arcydzieło, a gra aktorska na najwyższym poziomie:)
XIX Wieczna Dama. Ty połykająca książki dziewczyno.Cieszę się, czytając Twoje pseudopsychologiczne wywody. Może napiszesz książkę i dasz mi do przeczytania? Chciałabym zrozumieć Twój upór i sens kontynuowania tej dyskusji. Widzisz, że się mijamy w opiniach. Myślisz, że ja się wymądrzam ale to samo robisz Ty. Nie bądź taką świętą krówką.
Masz pewnie zadatki na świetną pisarkę.łulala...Z Twoich postów wieje pretensjonalnością. :/
Nie sądzę, by to było felerem tego filmu... Kiedy zmarł mój przyjaciel także na początku nie zareagowałam, nie doszło to do mnie i nie wierzyłam w to. Później dopiero, kiedy głębiej się nad tym zastanowiłam i doszły do mnie słowa koleżanki, która mnie o tym zawiadomiła, rozpłakałam się.
uważam tak samo. Po prostu ten spór nie ma sensu , a jeśli się coś uważa to niech tak będzie a nie co chwila inne zdanie
Co złego, to nie ja. ;)
też uważam, że spór nie ma sensu, ale chyba nikt nie lubi wahadeł opinii i zdań, a potem nadmierne wmawianie, że to jednak my jesteśmy w błędzie i coś z nami jest nie tak ... ;)
Chodziło mi o to, że widać do niej nic nie przemawia. Ty dobrze zrobiłas próbując jej to wytłumaczyć, ale widocznie do niej niepodważalne argumenty niedocierają, chyba uważa że wyjdzie na bardziej inteligentną jeśli będzie się trzymać kurczowo swojej wersji niż przyzna,że się myliła. Dla mnie takie osoby zasługują na większy szacunek. No cóż, ludzie są różni.
A i nie rozumiem jak przy ostatniej scenie, czy tej w pokoju Jacka można nie "uronić łezki". Dla mnie to było bardzo prawdziwe i BARDZO poruszające.
Zaatakowały, mnie "inteligentki", no proszę. Znawczynie kina się znalazły. W internecie mamy szerokie pole do popisów właśnie to udowodniłyście i nie jesteście jak wam się zapewne wydaje mądrzejsze ode mnie. Chcecie dyskusji, bardzo proszę.. Ja uciekam z książkami popularnonaukowymi? Juz nie będę się hamować, ale nie jesteście zbyt błyskotliwe. OBIEKTYWIZM NIE ISNIEJE, DROGIE PANIE.BYNAJMNIEJ W SFERZE TAKICH WYJADACZY CHLEBA JAK WY.Więc zamknijcie te jadaczki, i róbta co chceta nie uprzykrzając zycia innym. Wchodząc tu mam możliwość zetknięcia się z żenującą (niekiedy) częścią społeczeństwa, która uważa, że wszystkie rozumy pojadła.No właśnie, różni są ludzie. Ciekawa jestem waszych zainteresowań poza filmem i przytaczaniem słów znanych osób. W istocie pewnie niczego sobą nie reprezentujecie.Dzieci internetu rządzą!!! Wooow...faktycznie to przegięcie, szkoda, że powoli staję się częścią tego śmiesznego widowiska. Oby mi przeszło bo zacznę cierpieć na bezsenność :/ Polecam literaturę psychologiczną bo samymi powieściami człowiek nie żyje a jeśli już TAK NAPRAWDĘ chcecie być "obiektywne" to możecie częściowo nimi być po studiach związanych z filmem. Pa, frajerki.P.s przytocz mi tę błedy ort.-nauczę się ich na pamięć Pani nauczycielko.
Monica nie denerwuj się tak dziewczyno, sama zaatakowałaś, nie potrafiłaś sensownie prowadzić dyskusji i zjadły Cię nerwy, przestań obrażać innych, wyluzuj troszkę. Znajomość psychologii przydałaby się raczej Tobie....
Ja nie mam problemów, pisze co chcę a obraziła mnie WIELKA DAMA na samym początku więc niech wszystko od początku przemyśli. Mam w porządku nerwy, siedzę i piszę spokojnie, nie widzę nic niepokojącego.
A powiedz czy widziałaś faceta beczącego w jakimś filmie jak bóbr bo ja nie pamiętam jakoś żadnego filmu bo faceci nie płaczą jeżeli już to w ukryciu ,a ten "feler" co niby taki duży jest w Twoim mniemaniu był doskonale pokazany ,przecież spadło to na niego jak grom z jasnego nieba i pewnie nie mógł uwierzyć w to odrazu , jednak po czasie sobie uświadomił że coś stracił w scenie z koszulą ,końcówka to najmocniejsza strona filmu
Ja odebralam to troszke inaczej. Wlasnie emocjonalnie zareagowal. Nie widzialas w filmie- Ennis byl bardzoskryty, nie okazywal uczuc- nawet Jackowi. Gdy sie rozstawali i ponownie spoyukali, to Jack mial zawsze pretensje, Ennis nie. Zreszta, w filmie Ennis mowi ze jesli nie mozesz czegos zmienic to musisz to znosic i tym moim zdaniem sie kierowal w zyciu. Wiesz, gdyby kleczal, ryczal przez caly film, to by bylo naprawde beznadziejne.