hmm... zastanawia mnie to mocno. Ja jestem zdecydowanie przeciw adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Powtarzam - zdecydowanie. Tak wewnętrznie czuję. Odpowiadam od razu na pytanie - nie, nie jestem katolikiem, nie, nie mam konserwatywnej, tradycjonalistycznej rodziny, nie, nie obracam się w takich kręgach. Jestem przekonany również, że NIE - nie byłem tak socjalizowany przez chore, zakompleksione społeczeństwo ( ach jak my, nasza wspaniała inteligencja lubujemy się w udowadnianiu jacy to jesteśmy jako naród zacofani a inne narody otwarte i uświadomione), szerzej nie takie mam wychowanie. Nie pasuje mi to, po prostu. Układam to sobie i wychodzi mi, że to nie jest NORMALNE (tak - to UKOCHANE SŁOWO). Owszem, nie uważam również, że dobrym będzie jeżeli dzieci pozostaną w domach dziecka, ponieważ prawo broni potencjalnym rodzicom adopcji. Stety uważam, że tym akurat słusznie broni. Małżeństwa homo nie są jakąś cudowną receptą dla biednych dzieci i takimi ich nie róbmy. Doszło w naszym kraju do sytuacji, kiedy to ta osoba, która NIE AKCEPTUJE pełnej niczym nie skrępowanej tolerancji dla homoseksualizmu, zarówno na płaszczyźnie prawnej jak i społecznej, jest wytykana, wyśmiewana przez światłych humanistów. Bardzo interesujące. Byłem w piątek lub czwartek, obstawiam piątek, w pociągu świadkiem pewnej sytuacji. Otóż dwóch młodych gejów (tak, jestem pewien, że to byli gejOWIE), obściskiwało się, podszczypywało, śmiało się, dobrze bawiło, przyuważyłem przypadkiem nawet buziaka w uszko - ogólnie rewelacja. W wagonie jakieś 90% ludzi zauważyło tę sytuację. Mowiąc o "tej sytuacji" mam na myśli dwoje ludzi zachowujących się głośno, niekulturalnie i co najmniej niedwuznacznie. Nikt oczywiście i włączam w to starych, młodych, trzech kibiców jadących na prezentację drużyny żuzlowej - nie zwrócił im uwagi. No, kibice coś tam pomrukiwali pod nosem. Zresztą daleko mi do szufladkowania ludzi, zwłaszcza używania tak nośnego słowa jakim ostatnio stali się "KIBICE" (syn. zuo, demoralizacja). Panowie byli po prostu lekko nietrzeźwi i używali biegle łaciny (bynajmniej nie homeryckiej) i faktycznie byli kibicami. Zaznaczam, że panowie gejowie dość ordynarnie robili co robili. Gdyby była to Pani i Pan - wszyscy byli by oburzeni, nie obyło by się bez zwrócenia uwagi, zwłaszcza, że w wagonie jechały dzieci. Ponieważ byli to gejowie, ludzie bali się odezwać, żeby nie zostać jak sądzę posądzonym o homofobię (chociaż nie sądzę, żeby się czegokolwiek bali, nawet w sposób nieuświadomiony - ludzi sikających w południe, nago w centrum miasta na śnieg też jakoś nie trawię a nie sądzę, żebym się ich bał i był ludziosikająconaśniegfobem). Ot, takie krótkie przemyślenie.
Więc na podstawie tego jednego doświadczenia wpychasz wszystkie osoby homoseksualne do jednego worka? Ja byłem kiedyś światkiem kradzierzy dokonanej przez osobę heteroseksualną, zatem powinienem uważać, że wszystkie osoby heteroseksualne sa złodziejami.
co do adopcji: w USA od ponad 20 lat wykonywane są badania nad rodzinami jednopłciowymi i okazuje sie, że dzieci z takich rodzin nie różnią się w żadnym stopniu od swoich rówieśników, wyrastaja na takich ludzi jak wszyscy inni. Adopcja przez pary jednopłciowe w Polsce jednak nie powinna być przyzwolona ze względu na społeczeństwo, które by takie dziecko szykanowało. To jednak nie zmienia faktu, że w naszym kraju takich rodzin jest wiele.
to mówisz, że dwóch nawalonych gejów się obściskiwało,obok stali kibole i ani słowa...i niech ktoś powie że Polska to nietolerancyjny kraj hehe
Powiadasz, że gejom w pociągu nikt nie zwrócił uwagi w skrócie mówiąc "w myśl poprawności politycznej". Pary mieszane też dość często obściskują się i całują na ulicy w obecności wszystkich i nikt nie zwraca im uwagi. Co do dzieci w rodzinach homoseksualnych, to miałam gdzieś link do badań i postaram się go odnaleźć. W linku badania mówiły o tym, że w rodzinach homoseksualnych dzieci praktycznie nie są bite i nie stosuje się wobec nich przemocy, a więc generalnie dzieciom w takich związkach przeciętnie żyje się lepiej, niż dzieciom w związkach heteroseksualnych (co oczywiście nie oznacza, że w rodzinach heteroseksualnych przemoc jest normą, ale procentowo na plus wychodzi ta pierwsza). Dlaczego tak się dzieje ? Może dlatego, że posiadanie dzieci w związkach homo zwykle jest trudniejsze, więc te dzieci bardziej się szanuje - ale to tylko moje przemyślenia, nie badania. Jakim cudem dzieci w związkach homoseksualnych miałyby cierpieć z tego powodu ? Wszyscy piszą o tym, że takie dzieci będą w naszym społeczeństwie szykanowane, a jak to się ma do dzieci z biedniejszych rodzin, czy te nie są szykanowane ? A jeśli ojciec takich dzieci z związku hetero chodzi nawalony po ulicy, to takie dzieci mają spokój w szkole i na podwórku ? Co do chamstwa widzianego w pociągu. Czy nie widzisz go wśród osób hetero ? Czy grupka chłopaków w tramwaju opowiadających sobie o "przelecianych laskach" świadczy o tym, że wszystkie osoby hetero nie potrafią się zachować i są chamskie ?
Jeżeli ktoś chciałby się uprzeć (nie mówię, że ja) mógłby wywnioskować z tej wypowiedzi, że to pary homoseksualne powinny dzieci wychowywać a hetero jedynie je płodzić. Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Dla mnie te badania niczego nie dowodzą. Kto je robił? Amerykanie? Na jakiej próbie?
Nigdzie nie napisałem, że osoby hetero nie są chamskie. Nie doszukuj się między wierszami rzeczy których nie ma. Jeżeli nie uważasz, że jakakolwiek krytyka w stosunku do osób homo jest w tej chwili szykanowana a w mediach i społeczeństwie panuje moda na bezkrytyczną tolerancję i traktowanie każdego kto ma przeciwne zdanie jak zakompleksionego (pewnie ukrytego homo) prostaka ze wsi, to znaczy, że nie jesteś obiektywny. Dla mnie sytuacja w pociągu świadczyła o tym dobitnie. To było w pociągu, wśród masy ludzi, w tym dzieci. Skoro powołujesz się na naukowe badania, wiesz na pewno, że prosty mechanizm psychologii społecznej powoduje, że w takim pociągu czujemy się towarzyszami podróży a nie totalnie anonimowymi osobami. Nie porównuj więc do obściskujących się na ulicy. Jestem pewien, że parze hetero jeśli nie zwrócono uwagę to chociaż dano by do zrozumienia. Tu nikt niestety się nie odważył.
Czuję się w pełni tolerancyjna,jednak,mimo wszystko mówię zdecydowane NIE - jeśli chodzi o adopcję dzieci przez pary homoseksualne.Jak chcecie to postawcie mi minus - przy słowie:TOLERANCJA Nie musicie od razu linczować ;-)
Wydaje mi się, że ludzie nie znają prostego rozróżnienia między słowami akceptacja i tolerancja. Stąd cały problem. W przypadku definicji słowa "tolerancja" pojawiają się takie terminy jak "różność", "inność", "nienormalność", "odstępstwo", zresztą jakby się tak głębiej zastanowić jest przeciwieństwem słowa akceptacja w takim znaczeniu, że "nie akceptuję ale potrafię z tym żyć". Oczywiście ludzie próbują przemianować to na ogólną postawę mająca na celu brak negatywnego stosunku do osób spoza ogólnego kręgu społecznego. Kim jest natomiast osoba spoza ogólnego kręgu? Obcokrajowcem? Gejem? Niestety nie jest to prawidłowa definicja wg. mnie bo rozróżniając dalej wyszło by, że może być też lekarzem, niebieskookim, ważącym dokładnie 47,3 kg a więc nie takim jak "reszta". Tolerancja = nie zgadzam się z tym/jest to inne ale żyje z tym i (z różnych/pewnych względów) zgadzam się na funkcjonowanie obok tego.
Ze wstydem przyznaję, że długo uważałem gejów za zniewieściałe, tchórzliwe cioty, jedyny gej o którym wiedziałem, że jest naprawdę jest homo był moim nauczycielem, (gejografii) i nienienawidzeniem sksyna równie mocno jak faszystów (nie za to że był gejem a dlatego bo był spektakularną mendą). Dzięki umberto, że wyjaśniłeś jak głupie było moje stereotypowe wyobrażenie. Para gejów całuje się publicznie na oczach KIBICÓW. To nawet nie odwaga ani brawura. To byli jacyś pierdoeleni desperados albo sekcja szturmowa Świętego Hufca Tebańskiego. Niemal widzę tych kibiców kulących się ze strachu przed atakiem pary kochanków. Może czas pomyśleć o stworzeniu gejowskiego batalionu. W końcu przestaliby wracać z misji żołnierze z syndromem stresu bojowego.
Pominę tą kiepskich lotów prowokację i równie błyskotliwe szyderstwo. Kolego, ja opisuję rzeczywistą sytuację. Kibice być może byli sercem za Pogonią Szczecin albo Irrą... tfu.. Iną Goleniów i stąd ich, że pozwolę sobie użyć odmiany polszczyzny jaką brylujesz, pi... zd(***)owa... ta postawa. Pewnie gdyby byli z dajmy na to Poznania, sytuacja wyglądałaby z goła odmiennie.
Pozdrawiam, o ile to też nie prowokacja, nienawidzących spektakularnych, wyższych, bielszych, elokwentniejszych, majętniejszych, biedniejszych i innych lepszych od własnej zakompleksionej osoby, frustratów.