Nic nie przebije ekranizacji z 1993 z muzyka Preisnera... Tutaj mamy bardzo odległą od pierwowzoru wizję ... Dużo rzeczy mi się nie podobało. Po pierwsze tajemniczy dom wujka Archibalda przypominał obdarty szpital dla obłąkanych jak z horroru. Zamiast przyjaznego ogrodnika pojawia się pies, który wskazuje drogę. Mara jest jakąś drętwa. Ona i jej syn są Mulatami... co ta poprawność polityczna robi z ludźmi :P A zakończenie? Ne chcę tu spojlera wrzucać ale naprawdę.... nie warto czasu marnować. Mary mega antypatyczna. Ojciec Colina grozi jej wydaleniem do szkoły z internatem...what is going on???? zero magii!