Podumowując piosenka końcowa lepsza od filmu. Może trochę przesadzam,w każdym razie dobra fabuła,tyle że reżyseria taka sobie,a scenariusz momentami szokująco groteskowy(ocierało się to o kicz-ta pierwsza sędzina,Dowbor pytająca Kasię o 'nowego tatę').To wszystko było takie mało wyważone,ale przekaz jest jasny,a film wypada dobrze na tle polskiego kina lat 90. Dziewczynka i Segda to moim zdaniem największe atuty filmu.To ważne,że dziecko-które w końcu było w centrum uwagi w filmie-gra przekonywująco.Na minus Pazura,ale chyba jestem do niego uprzedzona.Wspomniana już ''Tylko kołysanka'' Gintrowskiego do słów J.Holm-absolutnie przepiękna.Mimo wszystkich wad i niedociągnięć-warto, nie tylko oglądnąć ''Tatę'' raz,ale też wracać do niego.

Z wielkim bólem doczytałam do końca Twoją wypowiedz. Matko!!! Tragedia!! Mam wrażenie, że polskie kino jest Tobie niesamowicie odlegle.. A to przykre. Film "Tato" to klasyk... Ślesicki ukazał sie w najlepszej odsłonie.
Serce mnie kłuło, jak przeczytałam, że końcówka kiepska. Bo przecież jest .. Piękna. Ujmująca. Wspaniała w swej prostocie, a jednocześnie cóż może być piękniejszego od słów: "Tato, co będzie jutro? Jutro .. też będzie dzień." Na tle całego filmu, to nieamowite zakończenie. Kwintesencja!
Może do tego filmu trzeba dojrzeć? Przykro mi, że tyle w Tobie negatywnych wrażeń.. Ale o gustach sie nie dyskutuje.

"O gustach się nie rozmawia" - wiele osób o tym zapomnia, naszczęcie sa takie osoby jak ty, które nadal słuchają starego przysłowia
pOZDRAWIAM