Szczerze nie wiem co zrobiłbym na miejscu głównego bohatera.. Byłem w stanie poczuć jego emocje kiedy dowiedział się, że nie jest biologicznym ojcem.. (skądinąd kapitalnie zagrane przez Reynoldsa) Na pewno musiało to być trudne. Tak samo jak wiedza, że biologicznym ojcem jest najbliższy przyjaciel..
Świetny film, naprawdę dał mi sporo do myślenia. Uzmysłowił jak wielki wpływ na czyny człowieka ma jego urażone EGO, poczucie jego wartości.. Szczerze powiedziawszy dopóki Buddy NIE WYOŚLIŁ Frankowi, że żona i córka właśnie jego kochają a on się zastanawia, myśli o tym żeby zniknąć to do tej pory sam biłem się z myślami co bym zrobił na jego miejscu. To było jak prawda objawiona której sam nie dostrzegałem. A przecież rzecz tak oczywista.....
Dający do myślenia, polecam
Urażone Ego? Wychowywać cudze dziecko z tego świadomością to wybór. Wychowywać cudze dziecko i myśleć że wychowuje się swoje - to największa podłość ze strony kobiety. Podobno statystyki określają, że ( i tu różne liczby zależnie od metody i firmy wykonującej badanie) 20-40 procent ojców wychowuje nieświadomie nieswoje (cudze) dzieci. Aż się prosi o przymus badania DNA przy porodzie. Ciekawe jak zareagowaliby na wynik badania na ojcostwo - ci niby ojcowie gdyby np. dzisiaj ustanowiono je obowiązkowym dla całego narodu (realizacja w ciągu 3 miesięcy). - Urażone Ego?
żona nie wiedziała (chyba), że to dziecko innego. Bo sama mówili, że kochała się z jednym i drugim dzień po dniu. To w sumie sama mogła mieć też wątpliwości.... Może miała ? Nie wiadomo... Ale to był dla niego prawdziwy cios przecież ! Najpierw jak idiota musi biegać i szukać dowodu, że podwieziona ciężarna to nie jego kochanka. Proste do wytłumaczenia, a żona zachowuje się jakby zdradzał ją na jej oczach... No a potem wizyta u doktora i w zasadzie przewrócony świat do góry nogami. Kto by się nie załamał ? Albo komu by nie odwaliło hm?