Nie trafia do mnie zadne tlumaczenia.
Jak Connor mogl wyslac w przeszlosc kogos kto go splodzil? Przeciez najpierw musial zostac splodzony a dopiero pozniej moglby kogos teleportowac w czasie.
Wielokrotnie wałkowano już ten temat, więc nie wiem po co zakładasz nowy wątek. Cameron jest z wykształcenia fizykiem i doskonale wiedział co robi pisząc scenariusz do "Terminatora". Specjalnie umieścił taką niemożliwość/paradoks, aby skomplikować fabułę i nie miało to żadnego znaczenia, czy to jest możliwe czy też nie, bo i samo przenoszenie się w czasie jest niemożliwe.
To nie jest żaden błąd logiczny, po prostu ludzie się dzielą na takich, którzy akceptują tą sytuację i takich, którzy uważają ją za "głupią"/
W tym filmie można przyjąć, że losy świata są przesądzone. Jeśli tak to wszystko co się działo po tym już było. Nie da się zmienić przyszłości. A jeśli tak to to co się stanie już było (Tak to jest mocno pogmatwane). Sara więc powie Johnowi co ma zrobić, a on to wykona, bo to już jest wykonane. A Kyle od zawsze był tam i będzie, bo ten czas nie zniknął tylko jest przeszłością.
A tak w ogóle to tak jest, bo tak.
nindustrialny: Ja myślę, że James Cameron zrobił to celowo. Tak żebyś mógł się dziwić.
Wyobraz sobie że za kilka,kilkanaście,bądz kilkadziesiąt lat umierasz.W następnym wcieleniu rodzisz się 500 lat wcześniej.W tym momencie przeszłość jest dla Ciebie przyszłością.Z obecnego punktu widzenia nie wiesz że już kiedyś żyłeś bo dla Ciebie to dopiero będzie choć to już było.Nie jest przecież pewne czy w następnym wcieleniu urodzisz się w nastepującej po sobie przyszłości.Film również można kręcić od końca mimo że oglądasz go od początku.
WIesz. Dla mnie sa to tylko czyste teoretyczne brednie ktore maja usprawiedliwiac brak logiki w tym elemencie.
WYobraz sobie ze w 1989 ktos cos wymyslil i zbil na tym miliony. Ktos z 1900 mu pozazdroscil i przeniosl sie do 1985 zeby wymyslic to jako pierwszy. JEDNAK byloby to niemozliwe poniewaz jezeli rzekomo zostaloby to wymyslone w 1985 to juz nie zostaloby TAK NAPRAWDE wymyslone w 1989 wiec cala podroz bylaby zupelnie bez sensu.
WG mnie ten przyklad dowodzi na to ze cala istota podrozy w czasie jest bez sensu. Skoro cos zostaje powstrzymane w przeszlosci to tak naprawde nie ma potrzeby na wysylanie kogos . Przynamjmniej JA tak to widze.
Jest to typowe zamierzenie Camerona.Przecież Ci w przyszłości nie wiedzieli że są następstwem przeszłości na którą sami wpłynęli tak jak i nieświadome działania w przeszłości doprowadziły do tej przyszłości.Wszystko się zespala w jeden tryb,jakby film który został już napisany.Być może wysyłanie kogoś w przeszłość jest bez sensu skoro i tak nie wpłynie to na moją obecną terażniejszość ale to maszyny podjęły pierwszy krok działając metodycznie.To jest sciene fiction ale ryje berety równo i o to chodziło.
Też sie nad tym zastanawiałam.
Bo zasadnicze jest pytanie kto spłodził Johna Connora jak ten PO RAZ PIERWSZY wysłał Kylego w przeszłość ? Jak ta cała pętla czasu miała dopiero swój początek ?
Bo wydawało by sie ,że nawet czasowe paradoksy muszą mieć gdzieś swoje źródło w przeszłości. Nie biorą sie same z siebie.
Z drugiej strony mamy tu przeciwstawną teorię Uroboros. Nic nie ma początku ani końca. Ja jestem przeciwna tej teorii ale najwyraźniej tu nie ma innego wyjścia. Samo przenoszenie sie w czasie jest niemożliwe więc myślę ,że nalezy to wszytsko potraktować z przymrużeniem oka :)
Kiedyś miałam taką teorię na to ( ale ją też należy traktować z przymrużeniem oka , tak sobie dla jaj ją wymyśliła więc bez ataków proszę ;D) ,że Sara Connor była skazana na urodzenie wybrańca i ,że to jej geny przesądzały o tym ,że John był taki zdolny, bez względu na to kto był jego ojcem. Przyjęłam więc ,że na samym początku to ktoś inny spłodził Johna. Ten wiedział ,że jego matka będzie zagrożona bo jakiś jego agent doniósł mu o pomyśle maszyn, więc wysłał PO RAZ PIERWSZY swojego człowieka Kylego , który w tym momencie stał się ojcem Connora. Potem sytuacja wyglądała nieco inaczej. "Nowy" Connor wiedział już ,że Kelly jest jego ojcem i wysyłał go nie tylko ,zeby bronił jego matki ale też ,żeby i go spłodził ;D I tutaj się zaczęło kółko :)
Wiem ,że to mylna teoria bo pewnie w założeniu Camerona to zawsze Resse miał być ojcem Connora. Tak dla siebie to wymyśliłam bo móc sobie ten początek, tych zdarzeń logicznie wytłumaczyć :) Wiem ,że naprawde działa tu zasada Uruboros i ojcem jest Resse chodź nie ma to logicznego wytłumaczenia :)
Reese zawsze był ojciec Johna choć o tym nie wiedział a John zawsze go wysyła aby sam mógł się narodzić.Nie ma pierwotnego żródła.Żadna ze stron o tym nie wie że jest współtwórcą własnej egzystencji.Życie i to co się w okół nas toczy jest zapisanym filmem który można w pewnym momencie wymazać i zapisać na nowo.Można to nawet łączyć z egzystencją Chrystusa.On też wiedział że jutro umrze choć to jeszcze nie miało miejsca,widział przyszłość.Bo tak zostało zapisane.Moim zdaniem taki był pierwotny przekaz Camerona.
A co by było, gdyby, za którymś razem Connor nie wysłał Kyle'a w przeszłość? To ciekawe.
Wtedy taśma zostałaby zapisana na nowo a Terminator zabiłby Sarę.W T2 zmieniono przeznaczenie.Wysłali kolejnych Terminatorów co zmieniło zupełnie bieg historii od pewnego momentu.Ta alternatywa z której przybył Reese i Terminator a potem następne dwa nigdy nie nastąpi co nie znaczy że Connor nagle zniknie.Nikt w przyszłości nie wiedział że dokonując takich ruchów sami stworzą swoje istnienie.Maszyny wysłały swojego reprezentanta więc Connor w trosce o matkę wysyła Reesa i tyle się liczyło.Connor mógł wysłać kogoś innego ale wtedy nie byłby tym samym Connorem w innej alternatywnej wersji przyszłości a tu chodziło też o geny odziedziczone po ojcu czyli Reesie.Film można nagrać od końca jednak oglądać go od początku,można go również cofnąć,usunąć pewne sceny i zmienić scenariusz.
A ja juz wiem. Ze cokolwiek ma sie stac to sie stanie.
WYobrazmy sobie ze w 2000 zastrzelono prezydenta. w 2001 wyslano ekipe ktora wie gdzie byl zamachowiec i ma go eksterminowac. Jednak jak juz to robi to prezydent nie zostaje zabity w tym 2000 czyli w 2001 nie ma pottrzeby wysylania kogokolwiek.
To chyba skutkuje powstaniem dwóch płaszczyzn, dwóch odrębnych rzeczywistości, w jednej ludzie żyją dalej po śmierci prezydenta, a w drugiej prezydent jest bezpieczny i nadal egzystuje, wraz z grupą, która go uratowała i pozostałymi ludźmi. W pierwszej płaszczyźnie musi więc panować rok 2001, a w drugiej 2000, wehikuł czasu z możliwością ingerowania w przeszłość to raczej teleport między wymiarami.
Czas jest w filmie po prostu jedną linią. Najpierw Kyle przeniósł się z przyszłości, urodził się John, a później wysłał Kyle'a do przeszłości. Wydaje się to dziwne, ale to dlatego, że nasze postrzeganie czasoprzestrzeni jest nieco inne (przeszłość->teraźniejszość->Przyszłość). Jednak gdyby włączyć do tego podróże w czasie to taki obrót spraw jak filmie mógłby mieć miejsce.
No. Ciekawe jak wyglada czasoprzestrzen z perspektywy kogos kto zalozmy wynalazl taki wehikul.
Fajna byla scena z filmu wehikul czasu gdzie bohater chcial uratowac panne a ona i tak ginela na inne spsoby gdyz poprostu tak mialo byc.
I ta linia niczym taśma była zawsze zapisana.Można to tłumaczyć jako przeznaczenie ale można przewinąć do tyłu,wymazać i zapisać na nowo.Żeby wymazać z niej Connora trzeba by zabić ojca Sary a o tym już maszyny nie pomyślały heh.
Pomyślały, problem w tym, że po dniu sądu wiele danych utracono, Sky-Net nie był w stanie odnaleźć dalszych przodków Connora, znał jedynie imię matki oraz miasto, które zamieszkuje, a to i tak dużo informacji dla aparatu szpiegowskiego jakim był T-800. Sam zobacz w jaki sposób model 101 namierza matkę Sarah - za pomocą jej notesu, który znalazł w mieszkaniu po zabiciu Matta i Ginger, to daje do myślenia.
celna uwaga! :-) i to powinien być główny kontrargument dla osób zastanawiających się, dlaczego sky-net nie zabył babki Connora, jego parababki, pradziadka, praprastyjka itp ;-)
a było to powiedziane, dokładnie pamiętam - scena kiedy dr. Silberman przesłuchuje Kyle'a na posterunku.
a dokladnie jedna. dlaczego skynet nie kazal zgladzic pierwszej komorki. chociaz wtedy jak mowilem nie powstalaby ludzkosc.
A tak naprawde. Gdyby Sarah zostala zgladZona to wojna i tak wybuchlaby. Tylko ze nie byloby przywodcy ruchu oporu. Albo bylby inny. I tyle.
A może by nie wybuchła? Może Sky-Net w ogóle by nie powstał. Sami zobaczcie co tak naprawdę było przyczyną nagłego postępu technologicznego w firmie Cyberdyne Systems, mianowicie uszkodzony procesor i ramię T-800, które wydobyto spod prasy hydraulicznej w fabryce. Może gdyby T-800 zgładził Sarah, to następnie by się dezaktywował, może nawet zlikwidował, a wtedy Cyberdyne nadal powoli stawiałoby kolejne kroki w dziedzinie cybernetyki nie mając źródła natchnienia i inspiracji. Co mnie skłoniło do takiej refleksji? Po pierwsze w Terminatorze 2 w firmie Cyberdyne Systems ramię i procesor modelu 101 trzymane są w pilnie strzeżonym sejfie posiadającym masę zabezpieczeń, to oznacza, że owe elementy są bardzo ważne dla korporacji. Po drugie w jednej z wyciętych scen (pod koniec Terminatora 1) jest ukazana frontowa część fabryki, w której rozegrał się ostateczny pojedynek między T-800 a Sarah, nazwa owej fabryki brzmi '' CYBERDYNE SYSTEMS '', sami zobaczcie :
http://www.kmf.org.pl/fx/terminators.html
@hitman4334 - no tak, aczkolwiek to o czym piszesz to jest całe właśnie uniwersum Cameronowego Terminatora, nieotrutego badziewnym T3, terminatoropodobnym i nielogicznym Salvation czy familijnym i równie nielogicznym TSCC. Cała historia spięta w klamrę właśnie tymi dwoma filmami: T1 i T2, które każdemu wszem i wobec będe polecał by oglądać w reżyserskich wersjach. (tj T1 nie ma reżyserskiej wersji a tzw fun-edition, czyli wycięte sceny na powrót wmontowane w film, ale nie przez dystrybutora a przez fanów), a na koniec polece książkę opartą na scenariuszu autorstwa Randalla Frakesa, prolog jest wyje.bany w kosmos i wyjaśnia zagwozdkę wehikułu czasu i jak to się stało że mimo zniszczenia chronoportu po raz kolejny odbyła się podróż w czasie :-) i podkreślam to jest kniga zerżnięta z scenariusza, więc nie ma mowy o fantazji własnej pana Frakesa, a pozycja wydana w 1991, czyli w roku premiery filmu.
a co do błędu logicznego w T1 i T2 to cóż... jest jeden na którym Cameron ewidentnie dał dupy po całości i dziwie sie że w takiej materii bo w końcu James z wykształcenia to fizyk, czyli ścisły umysł.
mianowicie pierd.olnął się w datach. akcja T1 rozgrywa się w 1984 w maju i tegoż misiąca Kyle zapylił Sarah czyli John urodził się w 1985 (dokładnie 28 lutego - data podanan na komputerze w radiowozie jak T-1000 szukał Johna), a akcja T2 dzieje się w 1994 roku jednak wszem i wobec mówione jest że chłopak ma 10 lat!!! więc co? gdzie ten rok się podział???
jeśli ktoś by był zainteresowany fun-edit T1 to poszukajcie na chomiku, powinien być z napisami, książke zresztą też można z tamtąd pobrać.
Chłopak w T2 miał niby 9 lat ale dziesiąty mu leciał bo urodziny mógł mieć w styczniu.Został zapylony w maju 1984 więc tu sprawa ujdzie w tłoku.Błędem filmowym było to że Cameron kręcąc pierwowzór dopisał literki na których widnieje że akcja toczy się w 1984 roku a sceny kręcone były rok wcześniej i się daty nie zgadzają.
wiesz, jeśli przyjmiemy na siłę tą teorie iż, w momencie skończenia określonego wieku liczymy już na poczet następnych lat to tak, ale to naciągane jest. w takim układzie mogę ludziom mówić iż mam 28 lat mimo iż takowy wiek osiągne w maju hehehehe :-)
wiem że większość była, nie tyle co kręcona a rozpisana w scenariuszu, rok wcześniej ale umysł scisły, a za takiego uważam magistra fizyki, winien dopracować takie szczegóły. co by nie mówić jest to kropla w morzu w porównaniu do gówna jakim nas zalali twórcy np. T3... pozdro ;-)
co do tego dlaczego Skynet nie zabił przodka Sary Connor to nawet gdyby mieli dokładne dane zabicie kogokolwiek kilka pokoleń wcześniej byłoby ryzykowne. Bo życie każdego człowieka wiąże się z życiem innych. Mogłoby być tak iż zabijając przodka Connorów przypadkiem doprowadziliby do nie istnienia kogoś istotnego dla stworzenia SkyNetu.
Np. Przodek Sary ratuje życie jakiegoś X, którego potomek doprowadził do istnienia skyNetu. Wtedy gdy zabiliby Przodka Sary, SkyNet mógłby się nie narodzić (albo zrobić to w inne formie), dlatego jakiekolwiek działania na kilku pokoleniach wcześniej byłyby zbyt ryzykowne. Lepiej zabić Sarę niedługo przed zajściem w ciążę, by zminimalizować ryzyko jakiś negatywnych konsekwencji zmiany w czasie.
Aleś się doj... ał do tego.
To jest SCIENCE FICTION!
Miecze świetlne i gwiazda śmierci też są NIELOGICZNE, nieprawdaż?
to nie jest błąd!!! to jest paradoks czasowy i widz może go sobie dowolnie interpretować w temacie ojciec-syn.
błędem można nazwać rozjazd dat między T1 a T2, gdzie panu fizykowi Jamesowi rok umknął w scenariuszu, błędami można nazwać wszystkie wpadki techniczne podczas kręcenia filmu, ale ten casus to zwykły paradoks czasowy i luźna fantazja reżysera, a nie błąd.
ok zgadzam sie
fantazja rezysera
ale z bledem logicznym
to tak jakbys juz siedzial w brzuchu u mamy ktora po 5 miesiacach poznalaby dopiero twojego ojca
z całym szczaunkiem, ale na tym łez padole są takie przypadki, że ktoś już siedzi w brzuchu mamy a takowa dopiero poznaje przeszłego tatusia, a raczej w tym przypadku "tatusia", jeśli wiesz co mam na myśli hehehehehe :-)))
taka dygrwesja mała, a wracając do wątku, to jest to mało logiczny paradoks, ale nie razi mnie on w całokształcie filmowym. cała historia jest zgrabnie poprowadzona i mimo tego przypadku, ja to kupuje, że tak to ujmę. :-)
Wiem. Znam roznice miedzy tatusiem ktory wystrzelil cie z pisiorka do waginy mamy a tym mezczyzna ktory cie wychowuje.
właśnie :-) czasem tępe sicze zapylą się na disco nie wiedząc nawet z kim, a potem na gwałt szukają jelenia by wmówić że to jego dzieło :-) no ale nie o tym jest ten wątek :-)
słyszałem też teorię ,że Kyle nie jest prawdziwym ojcem Johna :) . Bo niby jaką mamy na to 100% pewnośc ,że Sara nie puściła się tydzień wcześniej ze swoim chłopakiem co ma porsche :D
owa teoria była opisana gdzieś na necie i jak dla mnie jest dośc realna ,dlatego napisałem ją tutaj . Ty natomiast piszesz o mojej rzekomej głupocie , jakbyś miał z tym jakiś problem :) . Jakieś argumenty czy coś ? Czy nic oprócz wyzwisk nie potrafisz napisac ? :)
nie umiesz podac żadnych argumentów potwierdzających Swoją tezę . Kończę rozmowę , bo wolę rozmawiac na pewnym poziomie a tutaj raczej się tego nie spodziewam :) . Pozdro.
Ja nie stawiam żadnych tez, Ty je stawiasz. To Tobie powinno zależeć na udowodnieniu jej. Dla mnie jest ona po prostu głupia.
Robisz unik widzę. Można i tak.....
widzę ,że masz problemy z czytaniem , bo ja już napisałem co i jak :) . No spoko , tacy ludzie jak ty tez muszą byc ,żeby było wesoło . W takim razie ,żeby dalej nudno nie było , to napisz mi proszę dlaczego uważasz tą tezę za głupią i czemu nie jest prawdopodobna :) . Masz teraz pole do popisu , czekam :)
nie mam pojęcia , tak mówiła Ginger ,gdy chłopak Sary zrezygnował z randki . Możliwe ,że tłumaczenie filmu mam nijakie :)
A ja to sobie tłumaczę tak że Connor wysłał kogoś kto zapłodnił jego matkę, nie wysłał swojego ojca, powiedzmy że jego ojcem był sąsiad Sary, a wysyłając jakiegoś swojego żołnierza zmienił przyszłość i od tego momentu historia jest pisana na nowo, owszem ten nowy Connor również został przywódcą ruchu oporu bo mu to wpoiła matka (i taką teorią można by tłumaczyć zmianę aktora który gra Connor'a w przyszłości i ogólnie rozbieżności pomiędzy wizją przyszłości w poszczególnych częściach...)
Wiesz co. To jest logiczne wytlumaczenie. Czyli wychodzi na to ze prawdziwego connora tak naprawde nie widzielismy.
Nie dawno oglądałem program naukowy poruszający zagadnienie podróży w czasie. Mimo, że minęło tyle lat od czasu nakręcenia tego filmu, mimo że nie jedna tęga głowa fizyka itp. spędza nad tym badaniem tego zagadnienia większość swojego dorosłego życia - opinie się nie zmieniły:
- podróż w czasie w przód nie jest możliwa ze względów technicznych, ale przynajmniej jest wyobrażalna, są przedstawione środki, wymagania, opis konkretnych zjawisk jakie muszą być spełnione aby taka podróż w przód była możliwa
- to podróż wstecz (w przeszłość) ze skutkami i relacjami między przeszłością, a przyszłością takimi jakie pokazano w tym filmie...JEST NIE WYOBRAŻALNA na samym poziomie logiki i pojmowanie ludzkiego. Za dużo tam sprzeczności i paradoksów.
Możliwa jest tylko wersja z 'rzeczywistościami alternatywnymi' , ale wtedy interesująca jest tylko DLA SAMEGO PODRÓŻNIKA DO PRZESZŁOŚCI, bo tylko on ma świadomość tego co było w jego teraźniejszości i tego co jest teraz w jego przeszłości (ma świadomość dwóch różnych równoległych rzeczywistości). Ale nie, że ktoś wysyła coś w 'swoją' przeszłość i spodziewa się zauważalnych efektów dla siebie - tu i teraz.
Ja to rozumiem w ten sposob. Zalozmy ze w 2009 ktos wynalazl super cos tam. JA mu zazdroszcze i biore to super cos tam i przenosze sie w 2005. Jednak nie jest to mozliwe bo jezeli ja wynalazlbym to rzekomo w 2005 to nie zostaloby to odkryte tak naprawde w 2009 bo juz niby byloby wynalezione i prawdziwy tworca nie wytworzylby tego z czym ja moglbym sie cofnac w czasie. No chyba ze wypuscilbym to samo ulepszone w chwile po nim.