PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=995}

Terminator

The Terminator
1984
7,4 256 tys. ocen
7,4 10 1 256192
8,0 48 krytyków
Terminator
powrót do forum filmu Terminator

Ogromny blad logiczny.

użytkownik usunięty

Nie trafia do mnie zadne tlumaczenia.

Jak Connor mogl wyslac w przeszlosc kogos kto go splodzil? Przeciez najpierw musial zostac splodzony a dopiero pozniej moglby kogos teleportowac w czasie.



ocenił(a) film na 8

Ale nie ma żadnego "super czegoś" z czym byś się przenosił w przeszłość i w filmie tez nie było (przenosili się "goli") - jest maszyna w 2009 roku która zbiera nasze atomy, przenosi je do 2005 i układa je tam z powrotem, i od tego momentu nie ma znaczenia czy ta maszyna zostanie ponownie wymyślona w 2009, jeśli nawet nie i nigdy nie powstanie to te nasze dodatkowe atomy będą już w nowej rzeczywistości i nie będą się kłóciły z żadnymi prawami fizyki i logiki...

użytkownik usunięty
Rafal30wawa

OK nie musi byc jakas super rzecz. Chodzi o pomysl na zrobienie czegos i stworzenie na podstawie wiedzy we wczesniejszym okresie. Np pomysl na rozciagane smycze.

ocenił(a) film na 8

Ale to znaczy że nie zrozumiałeś mojego pierwszego postu, cofasz się do 2005, wymyślasz rozciąganą smycz i tyle, w 2009 nie zostanie już wynaleziona (a ty z przeszłości wymyślisz np. stanik dla karmiących matek bo pomysł na rozciągana smycz ukradł ci jakiś gość strasznie podobny do ciebie:).
Liczy się "TU I TERAZ" - tu i teraz w 2005 jestem FIZYCZNIE z pomysłem na tą smycz i od "TERAZ" historia pisze się na nowo...

użytkownik usunięty

"Nie trafia do mnie zadne tlumaczenia."

To po kiego ***** w ogóle zakładać temat?

ocenił(a) film na 8

To jest nierealne. To jakby czas się zapętlił. Tak jak w Terminator 2 widzimy jak bohaterowie próbują zniszczyć kawałek procesora, który pochodził z Terminatora z przyszłości, a który "ma posłużyć" do budowy Skynetu, który zapoczątkował ciąg wydarzeń, m.in. budowę terminatorów z takimiże procesorami. Czyli że, gdyby Terminator nie cofnął się w czasie, to nie powstała by technologia, która przyczyniła się do jego budowy, a tym samym nie było by jego samego. Czyli wynika z tego, że przyszłość zdeterminowała teraźniejszość i dalszy ciąg wydarzeń, a nie na odwrót. Brzmi to choć odrobinę sensownie, bo już sam się pogubiłem?

użytkownik usunięty
dingo21

dokładnie. To niemozliwe zeby przyszlosc determinowala terazniejszosc. Klops kamerona.

ocenił(a) film na 8

Tylko że po tym jak już to napisałem, ktoś mi uświadomił, że czas nie musi być linią (bardzo prawdopodobne, że nie jest). Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mogą współistnieć jednocześnie tylko nasze zmysły nie są w stanie tego zaobserwować, odczuwamy jedynie, że coś minęło i że jest, nie umiemy odczuwać tego co będzie (pomijając jasnowidzów, itp.). W takim wypadku nabiera to jakiegoś sensu.

No bo zero logiki. Kyle poznaje swojego syna Connora po dniu sadu, ale nigdy wczesniej z Sara sie nie widzieli, bardzo ciekawe. Prawdopodomnie odpowiednik dziewicy Marii ktora urodzila Jezusa a Kyle to pewnie Jozef ;p

ocenił(a) film na 9

"Nie trafią do mnie żadne tłumaczenia"

1. Przyszłość. Przywódca ludzkiego ruchu oporu John Smith dowiaduje się, że Skynet chce zabić jego ojca w sposób, który znamy. Wysyła więc jednego z żołnierzy: Kyle'a Reese w przeszłość, aby temu zapobiegł. Niestety nie udaje się - ojciec Johna Smitha umiera. Terminator po udanej misji ulega samozniszczeniu; Kyle pozostaje przy życiu. John Smith nie urodzi się i nie wyśle nikogo w przeszłość, ale Kyle żyje (ma wiedzę o przyszłości i wie, że ktoś musi zastąpić Johna Smitha oraz wysłać samego Kyle'a w przeszłość). Postanawia spłodzić syna i wychować go na lidera ruchu oporu. Udaje mu się poderwać Sarę Connor. Ich syn John Connor zostaje po latach (i wybuchu rewolucji maszyn) liderem ruchu oporu. Odnajduje młodą wersję własnego ojca i wysyła go w przeszłość (John Smith nie musiał istnieć aby to zrobić - paradoksalnie zresztą może znowu się urodzić bo jego ojciec przestał być celem). Takich "pętli" mogło być dowolnie wiele przed historią która jest w filmie.

2. Bardzo daleka przyszłość (3500 rok albo 12785739789 rok, nieistotne). Ludzkość wynajduje procesory jakie są w terminatorach oraz wehikuły czasu (nie znajdują żadnego procesora z przyszłości). Wysyłają robota (niekoniecznie agresywnego) w przeszłość jako powiedzmy eksperyment aby nie ryzykować życia ludzkiego. Ludzie w przeszłości wchodzą w posiadanie tego robota i technologii podróży w czasie. Przyśpiesza to rozwój - przyszłość zmienia się - ludzkość robi ten sam eksperyment o wiele wcześniej. Pierwsza podróż w czasie staje się przyczyną kolejnych podróży i paradoksów. Historia opisana w Terminatorze II może być na przykład 45 albo 155 odkryciem procesora z przyszłości ;)

ocenił(a) film na 10
Lead

dobrze kombinujesz ;) , szkoda że plusików dawac nie można hehe

ocenił(a) film na 10

NIE MA ŻADNEGO BŁĘDU!!! Connor mógł wysłać Kyle Reese w przeszłość ponieważ to już się wydarzyło! I kółko się zamyka :)

ocenił(a) film na 8

Ja myślę, że John Connor z przyszłości nie był tą samą osobą, co John Connor z przeszłości, tylko został uwarunkowany przez matkę.

ocenił(a) film na 7

To jest jak najbardziej logiczne, bo on juz byl splodzony w przeszlosci. Paradoksem byloby, gdyby wylsal kogos by zabic wlasna matke przed splodzeniem. Motyw ten pojawia sie w wielu ksiazkach i filmach.
Twoje tlumaczenia sa wlasnie paradoksem - wyslac cos w przeszlosc by podtrzymac terazniejszosc (jak to bylo w filmie), a wyslac cos w przeslosc by terazniejszosc zmienic (jak np. w powrocie do przyszlosci).

użytkownik usunięty
Rlyeh

Byl splodzony w przeszlosci mowisz? Ale przez kogo? WLasnie tego nie moge pojac. Tzn wiem ze to jest blad logiczny. Jak ktos z przyszlosci moze wyslac kogos w przeszlosc zeby go splodzil. No chyba ze Reese nie byl jego biologicznym. Jednak to tez musimy wykluczyc.

ocenił(a) film na 7

Poniewaz to juz sie zdarzylo. Ogladales czy czytales inne motywy z podroza w czasie, jesli nie, to nie ma za bardzo o czym rozmawiac.
Popatrz moze na to z drugiej strony. MUSIAL go wyslac w przeszlosc, poniewaz inaczej stworzyl by paradoks i przestal istniec, poniewaz nie bylby splodzony.

ocenił(a) film na 9

Zrozumiesz to wtedy, kiedy po ktorejs mocno zakrapianej imprezie, obudzisz sie kolo jakiejs krowo-strzygi, ktora na sniadanie oznajmi Ci, ze bedziesz tatusiem. Wtedy sam wyslesz robora (chocby kuchennego) w przeszlosc, by Cie ocalil przed ta balanga, lub tez zabil, jak wszystko inne zawiedzie...

Powiem ci tak: rozumujesz logicznie a masz zaskakujace spostrzezenia. To sie nazywa paradoks.
Nie pasuje ci logicznie, czepiasz sie a juz na wstepie popelniasz blad przyjmujac ze wehikul czasu istnieje.
A istnieje?
Tylko mi nie mow ze "zakladamy, ze istnieje" bo to znowu zaakceptowana sprzecznosc.
Powinienes na luzie podejsc do tematu.
To po prostu tylko film i tak wiadomo ze to nieprawda :-)
Chcesz prawdy? obejrzyj Discovery !

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7

Moim zdaniem cała sytuacja jest zbyt skomplikowana jak na zwykły błąd. Podejrzewam, że Cameron świadomie tak wszystko wymyślił, żeby przyszłość nie mogła istnieć bez przeszłości, a przeszłość bez przyszłości. Nieszczególnie mi się to podoba, ale i nie zmienia faktu, że "Terminator" nadal jest dobrym filmem. Trzyma w napięciu, a sama tytułowa postać przeraża, przynajmniej do momentu kiedy zostaje "szkieletem" ;)

ocenił(a) film na 8
Venus_Vulgivaga

Większość ludzi rozumie czas w Terminatorze na zasadzie tworzenia alternatywnych wersji rzeczywistości. Niestety jest to myślenie naiwne i nie dające się utrzymać. Wystarczy sobie wyobrazić sytuacje z poziomu Skynet w takim przypadku. Jeśli faktycznie jakakolwiek zmiana przeszłości tworzy alternatywny czas, to Skynet wysyłając w przeszłość terminatora utworzy nową linię czasu w 84 roku. Linia ta nie będzie miała żadnego wpływu na istniejącą w której jest Skynet bowiem jak założyliśmy powstała nowa, a nie została zmieniona stara. A zatem Skynet jako mądry komputer nie wysyła terminatora w przeszłość bo wie, że to bez sensu dla niego i film traci sens. Co Skynetowi po tym, że w jakimś tam innym alternatywnym czasie jego robot zabije Conora i odpowiednik Skynetu z tamtego czasu wygra wojne? To aktualny Skynet chce wygrać. Powinien raczej wysłać siebie i terminatora. W nadziei że zabije Conora i niezagrożony wygra w tej innej alternatywnej rzeczywistości. Tak naprawdę takie rozumienie podróży w czasie ma sens tylko dla podróżnika, któremu z jakiejś przyczyny źle w obecnej rzeczywistości. Taki Marty z Powrotu do Przyszłości miał kiepskie życie: cofa się w czasie, tworzy nowy i w nim to już jest ustawiony.

Terminator może mieć sens tylko jeśli się przyjmie jedną niezmienną linię czasu razem z jej paradoksami. Otóż w filmie, świat jest determistyczny, ustalony tylko ludzie o tym nie wiedzą. Dlatego mają poczucie wolności, bo po prostu nie ogarniają wszystkich konsekwencji czynów swoich i innych ludzi. Przy takim rozumieniu czasu nie ma dylematu co by było gdyby się Kyle w czasie nie cofnął. On się po prostu nie mógł nie cofnąć. Gdyż czas idąc po linii od 84 roku wygląda tak: pojawia się w nim terminator nikt nie wie skąd. W ślad za nim pojawia się Kyle. Zakochuje się w Sarze, czyniąc z niej po drodze twardą kobietę i dając wytyczne na przyszłość. Sara wykonuje te wytyczne i szkoli syna Johna na przywódce ruchu oporu. John zostaje przywódcą i pokonuje Skynet. Teraz nie wiadomo, bo z jedynki to nie wynika, (a na razie zapominamy że są jakieś inne filmy po niej) czy kasety które nagrała Sara trafiły do Johna i wiedział on o tym kto jest jego ojcem i że musi go wysłać w przeszłość. Faktem natomiast jest, że to nie John wybrał Kyle'a tylko ten się sam zgłosił na ochotnika na misję (mówi to w filmie) gdyż podziwiał Sarę i zawsze chciał ją poznać. Zatem Kyle podejmuje w jego mniemaniu wolny wybór o podróży za terminatorem, o którym wie że ma zabić jego miłość. Nie wie, że ma być ojcem Johna, ani też nie wie że faktycznie już to zrobił, czyli innymi słowy nie wie że wszechświat już tak się ułożył że on to zrobić musi. Tak właśnie można pogodzić całkowicie ustalony świat (przeznaczenie) z wolną wolą.

Co ciekawe Kyle nie mógł się nie cofnąć skoro to już się wydarzyło. Poza tym Skynet wysłał terminatora w przeszłość też widocznie nie wiedząc, że to nic nie da. A jest wiele dowodów w tak rozumianym świecie dlaczego Kyle musiał się cofnąć. Po pierwsze dlatego, że John musi mieć ojca, po drugie to Kyle ma przygotować Sarę na bycie właściwą matka dla Johna, a co za tym idzie by John był dobrym przywódcą. Po trzecie musi uratować Sarę. A na dowód że mu się to wszystko udało mamy 2029 rok w którym żyje John i pokonuje Skynet. A zatem misja terminatora się nie udała, a Kyle'a jak najbardziej. Taki a nie inny porządek zdarzeń tłumaczy też śmierć Kyle'a, bo gdyby nie ona to młody Kyle musiałby spotkać siebie z przeszłości a to się nie stało.

Inaczej mówiąc cała ta heroiczna walka nic nie mogła zmienić. Dlaczego? Bo 2029 to jest w filmie Terminator teraźniejszość a nie 1984! Z punktu widzenia Kyle'a z tego roku cofnięcie się w czasie nie mogło nic zmienić bo przeszłość już miała miejsce. On sobie tego jednak nie uświadamia i nieświadomie odgrywa cały ten spektakl. I tak to jedynie może zadziałać bo nie znamy wszystkich faktów z przeszłości, które wpłynęły na taki a nie inny bieg aktualnych wypadków. Bo prawda jest taka przy tak rozumianej koncepcji czasu, że wpływ mamy tylko na teraźniejszość. Nie możemy zmienić tego co się już stało, a jeśli byśmy mogli się cofnąć to pewnie byśmy sobie wtedy uświadomili, że to absolutnie nic nie zmieniło. Można by było nawet sobie wyobrazić pewien eksperyment myślowy na poparcie takiego rozumienia czasu. Wyobraź sobie czytelniku, że dostajesz dziś wehikuł czasu po to byś mógł się spotkać ze sobą sprzed tygodnia. Skąd wiem, że na pewno ci się nie uda i zapewne jeśli to zrobisz to podczas podróży albo krótko po zginiesz? Bo tydzień temu nie przyszedł do ciebie twój klon z przyszłości prawda? Dobry argument, żeby jednak nie cofać się w czasie z taką misją ;)

Podsumowując wszystko Terminator jest nad wyraz spójny i logiczny, tylko trudno to sobie tak zwyczajnie po ludzku wyobrazić. Na koniec dodam, że celowo nie uwzględniłem wydarzeń z dwójki gdyż w niej Cameron rozwalił cały ten misterny system i zrobił go na nowo, tym razem z możliwością zmiany przyszłości.

ocenił(a) film na 6

Też uważam, ze to głupie. Nawetnie to, że wysłał tego, kto go spłodził, ale to, że przecież Kyle zginął, więc jak może się pojawić w przyszłości. Z drugiej strony gdyby się nie żył w przyszłości nie pojawiłby się też w w tym 1984, więc cała sytuacja jest absurdalna i nie ma żadnego sensu.

Ale jeśli ktoś ma ochotę na potrzeby cieszenia się filmem założyć, że mamy do czynienia ze światem, w którym sens nie jest konieczny to jego prawo:)

użytkownik usunięty
partha

dokladnie. nawet o tym nie pomyslalem. jeszcze wiekszy bezsens :D Kyle ginie.