za nieudany film Kim Ki-duka. Wynika to pewnie z tego, że sama tematyka różni się znacząco od poprzednich wizji reżysera. Bo czy można powiedzieć coś ciekawego w kwestii operacji plastycznych? MOŻNA.
Uważam, że problem nie jest banalny, bo ostatecznie stajemy przed ważnym zagadnieniem, które wraz z rozwojem cywilizacyjnym będzie coraz wyraźniejsze: czy osoba, którą spotykam/poznaję/kocham jest rzeczywiście sobą? czy ja jestem sobą? jak daleko mogę posunąć się w kwestii korekty fizycznej swojego ciała żeby podtrzymać zainteresowanie ze strony bliskiej mi osoby?
Możliwości współczesnej medycyny są takie, że można w miarę krótkim okresie przeistoczyć się w inną osobę - płacąc odpowiednią kwotę dostaje się nową twarz, czasem nową płeć, a co za tym idzie nowe możliwości. Rodzi to rywalizację do stawania się coraz atrakcyjniejszym, bo ostatecznie ciało wydaje się być towarem, który potrafi cieszyć oczy i inne zmysły wyjątkowo mocno. Desperacja niektórych osób jest tak wielka, że poddają się operacjom cyklicznie jakby wierzyły, że pokonają czas, a w ostatecznym rozrachunku może nawet śmierć.
Nasza bohaterka, Seh-hee, zmieniła twarz, uważając, że mężczyzna wciąż goni za nowością i po okresie fascynacji partnerką zaczyna rozglądać się za kimś nowym. Uwierzyła, że gdy zmieni twarz z nową siłą uwiedzie mężczyznę swojego życia, Ji-woo. Jednak on nie zwrócił na nią nawet uwagi marząc o powrocie tej kobiety, którą znał. Gdy Seh-hee zdradziła mu swój sekret, Ji-woo wpadł w przerażenie: jego dziewczyna stała się nagle kimś innym, obcym. Zrobiła to dla niego i to przerażało jeszcze bardziej. Ona wierzyła, że jest w stanie jako inna kobieta uwieźć i zaspokoić pragnienia Ji-woo, on zaś prawdziwie kochając, nie potrafił zaakceptować żadnej innej kobiety, tym samym i nowej Seh-hee. W końcu miłość zasadza się na czymś więcej niż ciało. Nie mogąc znieść tej sytuacji zrobił ten sam krok: poddał się operacji. Wtedy Seh-hee doznała olśnienia: jak pozna swojego Ji-woo? Przecież może być każdym napotkanym mężczyzną... Wpadła we własną sieć stając się tą samą a jednocześnie inną kobietą, pozbawioną bliskości człowieka, którego pragnęła.
Szczerze powiedziawszy Twoja interpretacja tego filmu jest w jakiś sposób "powierzchowna". Ja nie skupiałbym się na operacji plastycznej w postaci dosłownej, lecz przyjmowałbym ją jako przenośnie reinkarnacji. "Czas" tłumaczy nam problem znalezienia prawdziwego "ja" - nie tego sztucznie wytworzonego przez społeczeństwo, lecz tego niematerialnego. Jak (chyba) wszyscy wiemy, według buddyzmu, nasze prawdziwe "ja" po śmierci materialnego ciała może przenieść się do innego,czyli wtedy jesteśmy tym samym "ja", ale jakby w innym istnieniu. Ogólnie "Czas" ma dużo nawiązań do buddyzmu, zdaję sobie sprawę, iż nie każdy jest zainteresowany filozofiami i religiami Dalekiego Wschodu, ale do pełnego zrozumienia filmu Kim Ki Duka jest to raczej niezbędne. Poza tym jak sam tytuł wskazuje, znajdziemy tam wytłumaczenie pojęcia "czasu". Dowiemy się, iż czas tak naprawdę nie istnieje - przeszłość to nasze wspomnienia, a przyszłość to plany i marzenia. Jest jedynie teraźniejszość.
Pozdrawiam :)
Wszystkie filmy Kim Ki Duka jakie widziałem były bardzo dobre, ten również niezwykle przypadł mi do gustu. Owszem, można w kategoriach buddyzmu interpretować ten film, jednak jakże wymowne ostatnie sceny, w tym kadry ukazujące społeczeństwo jako masę jednostek, każą mi odbierać ten film również jako metaforę zagubionych osobowości i zanikania tożsamości we współczesnym świecie. Drugi z plakatów przedstawiający bohaterkę zawieszoną w przestrzeni, leżącą obok męskiej rzeźby aż nazbyt wymowny.
Adamu-sensei ale zdecydowanie nie ma czegoś takiego jak teraźniejszość ! Nawet jeśli czytasz to zdanie właśnie lub pomyślisz o czymś naprawde bardzo szybko teraz to jest to już jedynie przeszłość i film między innymi przedstawia taką przegraną walkę z czasem który robi z nas zagubionych wariatów. Walkę którą prowadzimy od urodzenia bo przecież wszyscy podróżujemy w przyszłość czy tego chcemy czy nie i tylko miłość pozwala odsunąć na dalszy plan świadomość własnej śmiertelności . Pozdrawiam ; ]