Dla mnie chyba tak. Dopiero co obejrzałem po raz drugi w życiu - uczciwie drugi; widziałem tylko jako dzieciak kiedy podbijał kina i przez prawie 20 lat wytrwale unikałem wszelkich emisji w telewizji itd, ponieważ zapamiętałem film jako trzygodzinny horror (pod kątem nudy niestety) z ciekawymi 30 minutami :D Teraz obejrzałem "z premedytacją" w sumie bardziej jako "kolejny Cameron" niż z faktycznej potrzeby... no i nadal z jednej strony jest nudny w ch... :P i cały główny wątek po prostu mnie śmieszy nie wzrusza :P ...ale za to muszę oddać honor praktycznie całej drugiej połowie filmu, to znaczy od momentu pojawienia się lodowca. Technicznie zatopienie statku jest nakręcone po prostu mistrzowsko. tylko ta cholerna fabuła...! Dżizas, gdyby z filmu wycięto te wszystkie romanse, naszyjniki i te de, to z czystym sumieniem mógłbym dać dychę. A z drugiej strony, za te nieskończone pokłady nudy należy się "pała", chłosta i co tylko. Dać 5 nie wypada, bo film nie jest w żadnym wypadku średni - jest zajebiście dobry i marny jednocześnie. Zgodnie z tytułem - dla mnie chyba najtrudniejszy do ocenienia film, co w sumie jest chyba trochę straszne...