Coraz mniej rozumiem z tych komentarzy.
Najpierw ludzie maksymalnie sie filmem zachwycaja, produkcja dostaje mnostwo (zasluzonych!) nagrod...Jednak, gdy tylko pojawia sie po jakims czasie krytyczna opinia, film od razu staje sie szmira.
W dalszym ciagu upieram sie,ze film jest znakomity, wzruszajacy (ktora z Was, mile Panie, nie plakala???) i mozna go ogladac i ogladac i ogladac...
Co prawda era DiCaprio na nim sie skonczyla (po sukcesie Titanica wszyscy stwierdzili,ze jednak nie jest dobrym aktorem i nie warto w niego inwestowac), ale to kwestia tego,ze nie dobieral odpowiednich scenariuszy w porownaniu do tego, czego dokonal wczesniej.
Faktycznie jest schematyczny i mozna przewidziec zakonczenie(chociaz przed Titanikiem panowala moda na happy endy,a ten film przelamal te zasade),ale co mozna wprowadzic nowego do romansu z poczarku XX wieku?
W dalszym ciagu z czystym sumieniem filmpolecam kazdemu (i kazdej).
wcale nie "teraz"...
Mnie się film od początku nie podobał. Zupełnie nie wiem, co tak ludzi w nim podnieca. Słusznie zauważyłaś, że była to era DiCaprio i chyba właśnie tylko dzięki niemu... no i może tej obrzydliwie ckliwej pioseneczce miss Dion... zyskał jakiś rozgłos. Poza tym płakanie na filmie chyba nie może być miernikiem tego, czy film się podoba czy nie. Efekty są OK, ale przyznajmy szczerze, widzieliśmy w kinie znacznie lepsze. I wcale nie "teraz" stracił na atrakcyjności. W czasie potężnej reklamy krytyka nie była mile widziana i tyle. Sorry, ale ja mogę go polecić co najwyżej oddanym miłośniczkom romansów.
re:
zgadzam sie, ze film od poczatku byl kiepskawy.
Prawdopodobne, ze te poczatkowe pienia zachwytu byly wykonywane po prostu przez fanki dicaprio, ktore sie do kina wybraly. A dopiero jak film pojawil sie w TV do glosu mogla dojsc cala reszta i film zebral (zaluzone) baty :-)