Zawiodłem się. Najpierw obejrzałem Quadrophenię (10/10), i oczekiwałem chyba czegoś innego. Kilka momentów mi się nawet podobało, lecz ogólne wrażenie było złe. Może dlatego, że za mało było muzyki stricte the who - te arie matki mi się nie podobały. Takie jest moje subiektywne wrażenie. Miłą niespodzianką był Nicholson z diabelskim uśmieszkiem, a jakże.
To teraz pora na The kids are alright