Wątek romantyczny i pseudodylematy życiowe bohaterów - fatalne i plastikowe ale wiadomo, że nie o to chodzi w takim filmie. Więc to mogę jeszcze wybaczyć.
Elitarni piloci zachowujący się jak gang nastolatków?!
Piloci myśliwców to są bardzo spokojni i opanowani ludzie - muszą tacy być. Kompletnie nie kupuję tej zgrai na potrzeby tego filmu.
Przewidywalność totalna. Jak Cruise na początku miał polecieć 9 Ma, to było wiadomo od razu, że poleci dużo więcej. Jak jeden z pilotów miał zostać na lotniskowcu - od razu było wiadome, że złamie rozkaz i poleci. Jak Su trzymał na muszce Cruisa bez amunicji - od razu było wiadomo, że za chwilę podleci ten pilot, co miał zostać na lotniskowcu. Jedyne czego się nie spodziewałem, to, że tym razem nikt nie zginie.
Nie wykonywanie rozkazów przez pilotów Top Gun na porządku dziennym.
F14 w bazie rosjan (?) SKĄD niby?! Rosjan bo tylko oni mają obecnie SU PAK FA, więc wszystko wskazuje na nich. Od razu było wiadomo, ze ten F14 znalazł się tam specjalnie po to, żeby Cruise mógł nim polatać. Jedyny kraj poza USA, który dysponuje F14 to Iran. Jeśli więc przyjmiemy, że to Iran, to skąd w Iranie PAK FA, który dopiero ruscy wdrażają?
A jeśli przyjmiemy, ze to jakiś sztuczny i nieistniejący kraj, to dlaczego lata ruskim sprzętem i posiada w arsenale F14. Ogólnie mega głupi pomysł z tym F14.
Śmigłowiec polujący na pilota z broni pokładowej?! Piloci to najcenniejsi jeńcy jacy mogą być. Nikt na nich nie poluje, żeby zabić!
Rozglądanie się po kokpcie jak w aucie?! Piloci mają od tego lusterka i do tego są bardzo ciasno przypięci do fotela z systemem katapultowania się.
Ogólnie ja rozumiem, ze to jest fikcja i zabawa ale jednocześnie dużo realizmu i cała marka Top Gun.
Więc widz nie wie czy to ma być czysta rozrywka czy jednak ma mieć oparcie w faktach. Ja się w tym gubię. Nie podoba mi się taka konwencja.
Dużo ciekawsze i bardziej emocjonujące walki lotnicze były w Dunkierce.
Warstwę romantyczną i relacyjną w ogóle pomijam bo był to totalny dramat i płycizny jak na zatoce puckiej.
Dunkierka to czysty realizm. Nie ma tam żadnej akcji dla rozrywki w czystym rozumieniu tego słowa, tam akcja to akcja historyczna.
Top Gun to bajeczka z samowolką na potrzebę rozrywki i dodania szczypty pieprzyku do lotnictwa wojskowego, które to lotnictwo może być na porządku dziennym inne i zdecydowanie zachowawcze, co jest dość oczywistą oczywistością, że nie jest to film "instruktażowy", może być co najwyżej fajnym motywatorem dla niejednego nastolatka-marzyciela z aspiracjami na edukację w zakresie lotnictwa, bo pod tym względem film daje tzw. przysłowiowego kopa jako dość solidny motywator i zachęta dla przyszłych pilotów.
Ale ogółem należy ździebko zejść na ziemię, bo czy to normalne, że pilot jeden z drugim załatwiają swoje sprawy honorowe korkociągiem... czy z nazwy kobrą, czy aby przypadkiem stan emocjonalny tych pilotów nie nadaje się prędzej na kozetkę do przegadania tego problemu.
Fajnie się to ogląda, choć podejrzewam że real to w dużej mierze zupełnie inny Top Gun, zdecydowanie więcej przewidywalny, a nie z adrenaliną nieprzerwanych emocjonalnych fajerwerków. Choć mogę i chcę oczywiście się mylić:p
Nie będę się w tym temacie aż tak mądrować, bo lotnictwo wojskowe znam tyle, co miałabym siebie określić jako Ekspert od Wszystkiego:P
Wyczuwam to tylko intuicyjnie i rozpoznawczo na tzw. przysłowiowy chłopski rozum.
Życie jednak lubi zaskakiwać, a przecież poza typowym obowiązkowym drylem w wojsku pada również komenda Spocznij!. Więc kto wie!
Film trzeba zwyczajnie pokochać, bo Top Gun to jedynie fajna zachęta - ale realnie do ciężkiej pracy i tak naprawdę wyrzeczeń dla tych, którzy myślą całkiem poważnie o lotnictwie wojskowym.
Ten cały plik instruktażowy z filmu do bodajże F-18, który był pokazany w filmie, gdy go Maverick wrzucił frywolnie do kosza, to tylko wygląda jak przerobiony materiał ot tak dosłownie wieczorkiem przed snem parę chwil temu, bo realnie to nie taka sobie instrukcja nowo zakupionej pralki, a piloci często podkreślają realnie aspekt "poświęcenia i wyrzeczeń" na rzecz lotnictwa i pasji, która ich pochłonęła, a wejście zawodowo w tryb jest choćby na tyle kosztowne, że realnie mieć sobie jedynie frajdę i fajną adrenalinkę to byłoby zdecydowanie za słabe podejście do tematu. Słowo obowiązek i zmęczenie - nasuwa się, gdy pomyśleć o ogromie pracy nad sobą i pracą motywacyjną do chęci wykonywania poleceń bez względu na kondycję, bo jest zwyczajnie rozkaz aby kondycję po prostu mieć.
Poczytaj wypowiedxi pilotów, w jakie słowa ubierają swoją profesję, to poza aspektem oczywistej dumy i satysfakcji z osiągnięć, pada słowo >wyrzeczenie i poświęcenie<
Czyli tylko "dla wybranych". Determinacja i nieodpuszczanie, ciężka praca własna, bo tylko taka jest w tym przypadku możliwa i daje gwarancję sprawności.
Jesten jeden kraj wrogi USA ma na stanie F-14 i produkujący potajemnie pluton. Raczej śniegu tam nie ma ale rosyjskie samoloty jak najbardziej.