...się do filmowego grzechu. Tak, obejrzałem najnowszy Top Gun w domu, na zwykłym telewizorze. A jest to produkcja kategorii: tylko w kinie. Dlatego daję 7, ze swojej głupoty, natomiast dla ludzi w kinie i z dobrym sprzętem A/V na chacie - 8. Wszyscy wiemy, że filmy takie jak pierwszy TP, opierają się na nostalgii. Obejrzane obecnie, powodują mimowolny grymas zażenowania. Prostotą, pustymi dialogami, bezbarwnymi postaciami. Po prostu na tamte czasy ujmowały rozmachem, reżyserią czy ścieżką dźwiękową. I Maverick wraca do korzeni, robiąc to dobrze. Nadal pozostając efektowną wydmuszką, ale lekko podpicowaną na potrzeby naszych czasów. Mamy młodych adeptów sztuki latania, każdy inny, ale poświęcono kilka minut na zapoznanie się z nimi. Mamy problem natury wojskowej, w zasadzie podstawowo zobrazowany, żeby tylko poznać tych złych i co knują (nawet nie wiemy jakiej są narodowości czy z jakiej części globu). Jest wątek miłosny. Są dylematy moralne kogo ratować i czy ratować. I finał, który jest tak kliszowy, że powiedziałem żonie dokładnie co się zaraz wydarzy, a gdy już się stało - śmialiśmy się obydwoje. Mimo wszystko - zdjęcia. Ludzie kochani, jak to pięknie wyglądało nawet w TV. Ujęcia zachodzącego słońca z kokpitu, te wszystkie kręcioły, walki w powietrzu. To jest pierwsza liga jeśli chodzi o przedstawienie awiacji w filmie. I po to się ten film ogląda. Film efektowny, odmóżdżacz, który ma bawić. I wywiązuje się z tej roli znakomicie.