Na szczęście Tom Cruise nie zmasakrował swojej legendy. Ale ponad 8 gwiazdek to już przesada. Aż takie arcydzieło to to nie jest. To taki film, na który warto iść do kina, bo sceny lotnicze robią wrażenie. Klimat naddźwiękowej, przeplatanej wschodami i zachodami też jest. Udało się kilka scen wywołujących śmiech, za które kochamy dobre „kino akcji”;). Niestety jest też to, czego we współczesnym kinie nie lubię. Niektóre dialogi ktoś chyba żywcem wyciągnął z filmów reklamowych US Navy. I to takich, które nie były emitowane, bo ktoś uznał, że są zbyt drętwe. No ale niezbędną przychylność owej instytucji jakoś trzeb było zdobyć :D. Zawsze się też zastanawiam, dlaczego scenarzyści przestali zaprzątać sobie głowy tym, żeby rozwój fabuły, wątki i zdarzenia, choćby z grubsza, korelowały z logiką i jakimś prawdopodobieństwem ? Dlatego, że nie potrafią napisać i atrakcyjnie i logicznie, czy dlatego, że ich przeciętny odbiorca ma to gdzieś, byle się działo ?