Zastanawiam się czemu ma aż tak dobre oceny, co prawda sceny czasami są ładne ale to nie kształtuje filmu. Po około 20 minutach po tym jak odbył rozmowę na temat misji (ciągłego gadania) postanowiłem przewijać film aż do jakiegoś ciekawego momentu i na podstawie stopklatek stworzyć historię, co się okazało? że zatrzymałem dopiero pod koniec filmu (w momencie jak zaczęli atakować, a i to było nudne) i co się okazuje? Że wszystko przewidziałem, a większość rozmów była bezwartościowa. Film nie wzbudził we mnie żadnych emocji co najwyżej litość. I jeszcze ta logika filmu, gdzie USA postanawia rozwalić wirówki uranu jakiegoś nieznanego kraju (trudno się domyśleć o jaki chodzi) i postanawia użyć do tego najlepszych pilotów plus odpowiednie myśliwce gdzie zdawali sobie sprawę, że je stracą. Nie prościej, taniej i dyskretniej byłoby wysłać międzykontynentalny pocisk, który jest nawet dziś niezestrzeliwalny, wystrzelony z jakiej nieznanej wyspy czy środka oceanu? a tak nie dość że tracą i to dużo to jeszcze przecież widać kto wlatuje na teren tego kraju lub po szczątkach wraku można się domyśleć. Jeszcze te sceny jak masa pocisków próbuje ich trafić a oni wspaniałomyślnie je omijają. Tragedia.