PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=288207}
6,1 33 634
oceny
6,1 10 1 33634
5,7 3
oceny krytyków
Tower Heist: Zemsta cieciów
powrót do forum filmu Tower Heist: Zemsta cieciów

Eddie Murphy - to nazwisko powinno zapalić lampkę ostrzegawczą u każdego kinomana. Popularny w zamierzchłych czasach VHSów komik, aspirujący kiedyś do miana króla komedii (na koncie świetne występy w rewelacyjnym "Księciu w Nowym Jorku" czy cyklu "Gliniarz z Beverly Hills") dzisiaj grywa w filmach słabych, do tego nierzadko biorąc na siebie kilka ról na raz (cienki, nomen omen, "Gruby i chudszy 2", jeszcze gorszy "Norbit"). Świetny niegdyś aktor na siłę próbuje udowodnić iż sprawdza się w odgrywaniu różnych postaci miast skupić się na jednej. Poza niezłym "Mów mi Dave", reszta ostatnich produkcji to istne popłuczyny po czasach świetności Murphy'ego. Jak zatem ze spokojnym sumieniem przyjąć do świadomości fakt, iż wspomniana upadła gwiazda widnieje w obsadzie kolejnej komedii, tym razem wraz z innymi komikiem z branży, Stillerem mianowicie?

Historyjka, wokół której usnuta jest fabuła "Tower Heist", jest nie bardziej skomplikowana niż konstrukcja cepa. Niejaki Josh Kovacs (Stiller) pracuje w ochronie wielkiego wieżowca o niezwykle odkrywczej nazwie "Tower". Pewnego dnia rutyna dnia codziennego rozpada się niczym domek z kart na wieść o defraudacji majątkowej dokonanej przez obrzydliwie bogatego właściciela apartamentowca. Co gorsza, wszyscy pracownicy tracą pieniądze odkładane na emeryturę, które to bez ich wiedzy zostały powierzone wspomnianemu przestępcy przez nikogo innego niż biednego Kovacsa. Ten ostatni, w akcie ostatecznej depseracji, decyduje się na dokonanie skoku w celu odzyskania straconej gotówki (oraz zapewne własnego honoru). Nie mając jednak za grosz pojęcia o przygotowaniu włamania, wciela w szeregi swej szajki drobnego złodziejaszka Slide'a (Murphy), mającego nauczyć domorosłych kryminalistów fachu na przysłowiowego "szybkensa", dając Kovacsowi i bandzie nadzieję na kosztowną dla oszusta zemstę...

Pierwszy plus filmu - Murphy gra wreszcie jeden charakter. Żarty na bok, jednak po prawdzie to właśnie wielowymiarowość postaci odgrywanych przez czarnoskórego aktora była przysłowiowym gwoździem do trumny poprzednich produkcji (poza takimi szczegółami jak żenujące, kloakowe żarty czy niedomagający i mdły scenariusz). Tym razem Murphy ograniczył swoje wybujałe ego, skupiając się na odgrywaniu roli typowego cwaniaczka, mającego w sobie wiele cech Axela Foley'a z "Gliniarza z Beverly Hills" (wyszczekana i niewyparzona gębą). Być może właśnie owo podobieństwo charakterów sprawiło, iż Murphy poczuł się jak ryba w wodzie i dał najlepszy występ od chudych aktorskich lat.

Ogólnie rzecz biorąc obsada pełna znanych nazwisk (na dokładkę jest jeszcze Stiller, Broderick i młodszy z braci Afflecków) to mocny plus "Tower Heist". Z ogromną przyjemnością ogląda się plejadę tak rozpoznawalnych aktorów na jednym ekranie. Co prawda Stiller wygląda już na lekko zmęczonego odgrywaniem podobnych do siebie ról obsadzonych w tej samej konwencji, niemniej wciąż spisuje się dobrze i nieustannie tak ciesząc fanów jak i denerwując ludzi go nietolerujących swym wyświechtanym zestawem min i zagrywek.

Jak każdy "heist movie", tak i "Zemsta cieciów" podlega tym samym prawidłom filmowym co i reszta produkcji z tego gatunku. Zbieranie ekipy, planowanie skoku, w końcu realizacja całości - tutaj brak większych niespodzianek. Typowa konwencja, niemniej podlana smakowitym komediowym sosem (aczkolwiek żarty nie wywołują salw śmiechu, raczej lekkie podniesienie kąciku ust i tyle). Szkoda tylko, iż parę scen nie zostało do końca rozbudowanych pod względem stricte komediowym (motyw inicjacji członków szajki aż prosił się o mocniejsze wyeksploatowanie), pozostawiając u widza spore uczucie niedosytu...Wspomniany niedosyt i wysokie oczekiwania związane z obsadą i gatunkiem filmu także nie zostają zaspokojone. Jak już zostało nadmienione, "Tower Heist" to tylko lekka i przyjemna produkcja, bez zapadających w pamięć gagów tudzież linii dialogowych mających szansę na zagoszczenie w stałym repertuarze codziennej konwersacji. Nie ten kaliber filmu...

Sama fabuła nie jest wolna od pewnych skrótów myślowych i uproszczeń (vide końcówka), niemniej dzięki sympatycznemu klimatowi całości, można przymknąć oko na niedomagania w sferze skryptu. Po prostu dzięki dobrze poprowadzonej akcji, widz łyka całość niczym pelikan świeżutką sardynkę, tj. bez popitki. Plus dynamiczna końcówka charakteryzuje się mocno podkręconym tempem akcji, niczym z tuzów gatunku spod znaku "Ocean's Eleven/Thirteen (celowo pomijam słabującą "dwunastkę"). A że sekwencje zamykające skok pełne są niedorzeczności? Cóż, taką konwencję filmu przyjmuje się w całości, ze wszelkimi jej wadami i zaletami. Ubolewać za to można nad finalnym wyborem zakończenia, ponieważ ze wszystkich trzech nakręconych porzucono epilog tak charakterystyczny dla gatunku "heist movie", w którym cała paczka spotyka się po przejściach, będąc w szampańskich nastrojach i opijając sukces odpowiednim trunkiem (miast tego mamy...przekonajcie się sami).

Naprawdę miło jest zobaczyć powrót Murphy'ego w dobrej roli, roli stawiającej na najlepsze atuty komika, pozwalającej mu wejść w dobrze znany charakter niczym w stare, znoszone i śmierdzące, aczkolwiek wciąż wygodne tenisówki. Równie miło ogląda się perypetie tytułowych "cieciów" (brawa dla tłumaczy) walczących o swoje racje, szybko odnajdujących się w nowym fachu włamywaczy. Lekkie, niemalże wakacyjne kino, ze szczyptą nienachalnego humoru.

W telegraficznym skrócie: Murphy zanotował wyraźną zwyżkę aktorskiej formy, jego rola wraz z obecnością innych znanych aktorów + typowa opowiastka z gatunku "kina rabunkowego" okraszonego lekką dozą humrou gwarantują udany seans.

Ogółem: 7+/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones