... i jeszcze raz śmiertelna nuda. Bardzo przewidywalny. Jedyny plus to (jak zawsze) ciekawa
kreacja Eddiego M. Dwa razy podczas oglądania usnąłem. Później sam sobie ukłoniłem
się w lustrze, z podziwu że wytrwałem do końca.
Jedyna w miarę śmieszna scena z Eddiem to jak gruba go rwie a ten się zaciekawia, poza tym lipa. On i Stiller powinni rozbujać ten film a nic takiego nie nastąpiło.