wlasciwie to wszystko w tym filmie było idealne. muzyka (przez wiekszość czasu tylko gitara!), postaci, dialogi, zdejecia itp. i te krajobrazy! chyba po raz pierwszy Dziki Zachod zostal przedstwiony tak psychodelicznie i jednoczesnie autenytucznie przerażająco. i jak wspaniale pokazano tu śmierć. wiekszosc bohaterow umiera od szybkich strzałow, po ktorych malowniczop rozlewa im się po ciele krew, zaś William Blake splywa powoli po rzece, i powoli powoli odchodzi do krainy skąd przybywaja wszystkie dusze.
maksymalna psychodela :)