Film jest specyficzny, nie każdemu musi się podobać, choć mnie osobiście urzekł. Ale
nawet jeśli komuś nie przypadnie do gustu fabuła, to warto go obejrzeć chociażby dla
powalającej muzyki Neila Younga. Dzięki truposzowi odkryłam tego gitarzystę i chociażby z
tej racji z czystym sumieniem daje mu 10/10
Cóż, muszę się z Wami zgodzić, muzyka naprawdę podnosi wartość tego filmu... choć mnie Truposz niespecjalnie przypadł do gustu, przedłużające się sceny trochę mnie znudziły ale dla posłuchania tego gitarowego brzmienia warto było poświęcić te półtorej godziny.
Niebanalny i psychodeliczny oraz niesamowity klimat który wydobywa się przez wspomnianą muzykę i wolne sceny. Moim zdaniem jeden z najlepszych soundtracków, rozumiem że ktoś może nie przepadać za tym typem kinomatografii, lecz trzeba przyznać że film jest oryginalny. Treść jest dość mocno zakorzeniona w wierzeniach ojczystych mieszkańców ameryki które przenikają spirytualizm i filozofię ducha, znajdziemy również sporo symboliki. Nie trzeba wcale specjalnie filmu "rozumieć", aby przypadł do gustu. Scenografia i ujęcia na najwyższym poziomie, jak to wypadku Jarmusch'a mamy postacie spoza za świata filmu jak Iggy Pop, Depp się popisał, dobre role ma filmach mniej komercyjnych, ci którzy liczą na wartką tempo i wystrzałowe zawroty akcji będą zawiedzeni. Forma filmu jest arcydziełem, jednak nie nazwał bym go westernem, raczej psychodelicznym dramatem. Jedyne mankament to lekko przesadzone niektóre sceny i za bardzo przedłużone tak czy inaczej, szczerze polecam. +9