Kluczowym momentem filmu (SPOILER) wydaje się być postrzał w pierś. Od tej chwili Blake ma kulę w klatce piersiowej i nie można jej usunąć, o czym mówi Indianin. Od tego momentu właściwie jest skazany na śmierć z powodu rany i cała jego wędrówka na wybrzeże to tylko droga na własny pogrzeb, czego główny bohater nie jest do końca świadom w przeciwieństwie do Nobady'ego. Pocisk utkwił w płucach więc rana nie boli, ale Blake z upływem czasu traci siły - tuż przed drugim postrzałem po zabiciu misjonarza mówi jak bardzo jest zmęczony.
powiem więcej, według jednej z podstawowych interpretacji filmu on od tej chwili nie żyje ;)
" cała jego wędrówka na wybrzeże to tylko droga na własny pogrzeb" ciekawe sformułowanie, podoba mi się. W zasadzie, jest to jedna z możliwych dróg interpretacji. Zgadzam się co do tego, że to był kluczowy moment. Teoretycznie mógł dostać pracę i nie spotkać Nobody'iego. Jakby tak się doszukiwać to mogło mu starczyć na dużą flaszkę i zostać w barze.
Moim zdaniem strzał w pierś rozpoczął film. Wcześniej było wprowadzenie, nasuwające mi atmosferę jednego z wierszy Jima Morrisona.
"Za pięć chwil film się rozpocznie..." :)
Nie mówię, że to było zbędne, dzięki temu poznaliśmy Billa przed przemianą, która moim zdaniem jest jednym z bardziej istotnych wątków w filmie.