Sądząc po ocenach i wpisach na forum spodziewałem się czegoś lepszego. Czarno - biały obraz pozwalał oczekiwać kina artystycznego. Tymczasem mamy do czynienia z filmem stwarzającym pozory filmu ambitnego z wieloma komercyjnymi zabiegami, jak np. hollywodzka gwiazda z hamburgerowych produkcji czyli depp, liczne nawiazania do klasycznych westernów, gościnne występy muzyków (Iggy Pop).
Pełno pustych dialogowych frazesów bez głębszego sensu, fabuła nijaka. Bardzo się rozczarowałem
Czyli wyznacznikiem artyzmu jest b&w, nienawiązywanie do westernów i brak hollywodzkiej obsady? A może Depp w 1994 nie był jeszcze aż tak popularny i jak to okreśiłeś hamburgerowy? Gościnne występy muzyków są również u Wima Wendersa, więc rozumiem że Niebo nad Belinem też nie jest artystyczne? Filmy kolorowe zaś z natury nie mogą aspirować do artystycznych? I oczywiście gwiazdroska obsada i nawiązania do westernów dyskredytują Quentina Tarantino, tak bardzo hamburgerowego?
Są wyjątki dobrych filmów z gwiazdorskimi obsadami, aczkolwiek są one nieliczne. Wymieniłeś akurat te wyjątki, poza tarantino, nie uważam jego filmy za szczególnie wyszukane. Mainstream. Co kto woli.
zacheciles mnie do obejrzenia tego filmu. Jestem bardzo wyczulony na gnioty ktore udaja dzielo ambitne bo takich powstalo wiele pustych wydmuszek i kolorowego badziewia jak nowy łowca androidow.