Witajcie! Jestem na świeżo po oglądnięciu "Truposza" i nurtuje mnie pewna rzecz, mianowicie słowa Nobody'ego: "Nie powstrzyma się deszczu, budując Arkę"
Macie jakąś swoją interpretację tego zdania?
Na końcu, kiedy Blake odpływa w swojej łódce, zaczyna lać jak z cebra. Wpadłam na pomysł, że może ten deszcz- to alegoria śmierci. Blake zbudował sobie życie na nowo (to moja interpretacja), ale co z tego, kiedy śmierci nie da się powstrzymać, żadną Arką, Bastylią, niczym. Jestem ciekawa, jak jeszcze można je odebrać.
Poza tym mam prośbę- mógłby mi ktoś przybliżyć wierzenia Indian co do śmierci? Coś mi zgrzyta w głowie, myślę że nie do końca zrozumiałam ten wątek. Mam swoją interpretację, ale chyba kłóci się ona właśnie z niektórymi scenami, wypowiedziami.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam! Podobnie jak indianie wierzę w reinkarnację,po śmierci dusza przechodzi do innego ciała i znowu jest w cyklu od narodzin do śmierci.Najgorsze jest to że z chwilą narodzin zapomina o przeszłych życiach i robi te same nonsensowne czynności,które wiążą ją jak liny z tym światem.W Truposzu pokazano nie wyidealizowaną prawdę o Dzikim Zach.do którego przybywały ludzie zazwyczaj niskiej klasy,bezmyślnie niszczono środowisko naturalne,wybijano bizony,zabijano indian podstępnymi metodami.To robili tzw.miłosierni chrześcjanie(do przypomniena scena w sklepie]Cenię prawdę dlatego ten film przypadł mi do gustu gdy pierwszy raz aczkolwiek tylko część zobaczłem kilka lat temu w TV.zapadł mi w pamięci tak że mając okazję zaupienia go odtworzyłem te obrazy wczoraj.Tak mało jest dzisaj rzeczy,które coś konkretnego wnoszą.Zazwyczaj to ogłupiające i chałaśliwe obrazy i dzwięki.W Truposzu jest inaczej:życie jak sen,śnimy podczas snu i na jawie,walka o byt podobnie,jak w świecie zwierząt,pokazano ludzką zachłanność i gorsze niż zwierzęce zachowanie(zabijają rodziców,zjadają,czego nie czynią zwierzęta z tego samego gatunku.Truposz to film wyjątkowy.
Właśnie między innymi dzięki temu uwielbiam ten film- Jarmusch połamał tu sporo konwenansów. O Truposzu mówi się, że jest takim anty-westernem, bo w przeciwieństwie do wszystkich westernów (które idealizują), on mówi prawdę. O biskupach wypróbowujących nową amunicję na Indian, o bezmyślnych i brutalnych białych, o kanibalizmie.
Ten film można oglądać w nieskończoność- tyle treści wnosi. Boski!
Tak jeszcze abstrahując- podczas sensu kołatał mi się po głowie wiersz Różewicza "List do Ludożerców".