Kino katastroficzne, czyli pierwsze skrzypce gra tornado. Ok i skala zniszczeń serio robi robotę. Postacie są autentyczne i przyjemne do oglądania nawet pomimo niesamowicie słabego dubbingu jednego z aktorów (ten chudy wysoki z firmy - brzmiał absurdalnie sztucznie). Fabularnie... Bardzo podobnie do jedynki, chociaż nie jest to wierna kalka. Bardziej inspiracja. A co nie zagrało?
Prawa fizyki. Tornado wyrywa wielkie stalowe drzwi a bohaterowie stoją w wyrwie i się na nie patrzą. Tornado niszczy domy a samochód wwiercony na pół metra w ziemię stoi stabilnie. Tornado niszczy ściany w budynku a bohater trzyma się rurki samymi stopami. Na temat chemii czy fajerwerków się nie wypowiadam, nie znam się na tyle by stwierdzić czy to możliwe.