Świetna rolla Willa Smitha, jeśli nie najlepsza w jego karierze. Bezbłędny Norton i aktorka grająca śmierć.
Końcówke można rozumieć na dwa sposoby, pierwszy, że byty były aktorami, ale raczej skłaniałbym się w kierunku tego, że to rzeczywiście były Śmierć, Miłość i czas, ponieważ poza samemu Howardowi pomogły każdemu z jego przyjaciół, a samo pojawienie się miłości na castingu zostało skwitowane po wyjściu Nortona z teatru słowami "good job".