Bardzo klimatyczny, a jednocześnie przemyślany i bogaty treściowo film. Moim zdaniem trochę niedoceniony. Wiadomo, żwawej akcji tutaj nie uświadczymy (choć jest kilka fajnych przyspieszeń). Ale w tym przypadku akurat powolne tempo się sprawdza, bo jest tu dość ciekawych tematów i przemyśleń żeby to sobie na spokojnie w głowie uporządkować. Jeszcze raz podkreślę, że jest to film przemyślany i uporządkowany - wraz z końcem filmu wszystko zaczyna układać się w całość i coraz więcej lampek w głowie zaczyna się rozświetlać (mimo, że jest sporo niedopowiedzenia).
Ferrara stawia tu pewne pytania na które sam w ciągu trwania filmu próbuje odpowiedzieć (często niejednoznacznie). A wszystko to w tle motywu wampiryzmu jako uzależnienia - i całe to stadium zostało tu okazane świetnie - od tego "pierwszego razu" aż po zatracenie się w tym. Zresztą same takie porównanie może już być dobrym powodem, by zainteresować się filmem Ferrary, który nie ucieka się do typowych, sztampowych zagrywek, a zamiast tego sugeruje całkiem nowe spojrzenie w świecie filmów o wampirach, będąc czymś jednocześnie ponad tym.
Warstwa wizualna jest również niczego sobie. Ponure, mroczne, czarno-białe zdjęcia, a w tle muzyka, która czasem potrafi zaskoczyć (gangsta rap). Kamera skupia się głównie na pokazywaniu emocji na twarzach bohaterów, a aktorzy robią swoją robotę (cieszy krótki występ Christophera Walkena).
Zakończenie i ostatnie sceny również robią wrażenie - nie pozostawiają nas obojętnym wobec tego obrazu i skłaniają do przemyśleń.
+ nie jest to film na jeden raz i na pewno go jeszcze w przyszłości obejrzę i być może wyciągnę więcej.
Moja ocena: 8/10.