Zawitałem do kina helios w Kielcach na maraton horrorów, byłem przygotowany na typowe odmóżdżacze i tak zresztą było, aż nadszedł trzeci film którym była właśnie "Violetta". Po pierwszych 30 minutach sala kinowa była wyraźnie znudzona filmem, wyśmiewali go, buczeli, nawet osoba towarzysząca mi podczas oglądania stwierdziła, że nie rozumie tego filmu i wydaje się jej być nudny i źle zrobiony, a ja? Byłem dosłownie wryty w fotel, nie spodziewałem sie takiego filmu na jakimś tam maratonie filmowym, nie chce się wychwalać, ale żeby zrozumieć ten film trzeba się odpowiednio wczuć w tematykę czego nikt na sali ewidentnie nie potrafił zrobić. Według mnie film jest genialny i bez problemu wjechał w moje top 5. Uwielbiam tematy zaburzeń psychicznych, a "Violetta" ukazuje go inaczej niż zwykle, my widzimy to co ona przeżywa, możemy poczuć jej brak zrozumienia i zmęczenie tak ciężkim życiem. Sama fabuła filmu jest według mnie bardzo dobra i ciekawa. Tak, można się ją zmęczyć i nie zrozumieć na początku, ale gdy wszystko się wyjaśniło byłem wryty w fotel z zachwycenia. Nie chce dużo pisać o fabule by nie psuć zabawy. Film ten jest skierowany to bardzo małej grupy odbiorców według mnie, do ludzi którzy nie oglądają filmów tak o dla zabicia czasu, tylko dla tych którzy traktują to jako hobby, chcą wczuć się w film i myśleć razem z głównymi bohaterami. Swoją drogą bardzo urzekła mnie postać ojca Violetty, jest jej bardzo mało w filmie ale według mnie miała coś w sobie co przysparzało u mnie gęsią skórkę. POLECAM.