Poświęcenie się w imię dobra innych. Jakże szlachetna to cecha, a jednak jakże zwodnicza. Cierpiąc dla innych, przemilczając prawdę zamiast ułatwiać innym życie, można tylko zwiększyć liczbę problemów. Raimunda skrywa mroczne tajemnice. Te tajemnice sprawiły, że zerwała bliskie relacje z matką i nigdy nie potrafiła w pełni porozumieć się z siostrą. Co jednak gorsze te tajemnice, których nie chciała wyjawić nikomu sprawią, że mroczna przeszłość przekształci się w równie mroczną teraźniejszość, a jej życie, jak i życie jej córki zostanie napiętnowane zbrodnią. Matka Raimundy także skrywa tajemnice. Największą jest fakt, że nie umarła, jak się powszechnie uważa. Lecz i ona żyje z piętnem wstydu i grzechu, który ukrywa przed swoją rodziną. Jej nieobecność, jej milczenie sprawi, że historia się powtórzy.
Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. Obie kobiety wybierały drogę, którą uznawały za właściwą. Lecz droga ta w rzeczywistości okazywała się zwodnicza. Przemilczenia sprawiają, że ludzie nie uczą się na własnych błędach. Próba zakopania w pamięci sprawia, że przeszłość nie zostaje rozliczona, a to sprawia, że może później prześladować lub co gorsza powtarzać się.
Almodovar tym razem bardziej skupiony, stonowany, a jednak wciąż w formie. Choć muszę przyznać, że "Volver" nie powalił mnie na kolana, to jest to kawał pięknej roboty. Świetne role kobiece raz jeszcze udowodniły, że Almodovar jest znakomitym reżyserem kobiet. Film ma wiele odniesień do wcześniejszych pozycji, a jednak wszystkie one są tutaj w wersji soft, o wiele mniej buńczuczne i ekstrawaganckie niż kiedyś. Trochę mi tego szkoda. Jednak to co sprawiło, że ten film nie wywarł na mnie tak wielkiego wrażenia, to oprawa audiowizualna. Nie ma tu tej muzyki, jaka sprawiała, że nie potrafiłem zapomnieć "Porozmawiaj z nią" ani tych zdjęć, które uczyniły z "Drżącego ciała" niezwykłą ucztę. Mimo to jest to film warty obejrzenia i polecenia.
No właśnie, mi zabrakło tego ?almodovarowskiego? zakręcenia całej historii, odrobiny pikanterii, co przyznam się, zawsze w filmach Pedra skupiał część mojej uwagi. Absolutnie nie spodobał mi się sposób filmowania, zbliżenia na Penelope (a raczej jej biust) były ?w porządku?, ale już w innych przypadkach często miałem wrażenie, że oglądam jakiś film telewizyjny, a nie obraz Almodóvara. Podobnie muzyka, a właściwie jej brak. W ?Porozmawiaj z nią? byłem nią zachwycony (zwłaszcza cudnym ?Raquel? ? jak ja uwielbiam ten utwór), a tu praktycznie nie zauważyłem jej obecności.
I jeszcze taka ?dziwna? kwestia. Jest to czwarty film Pedra jaki w tym roku zobaczyłem. Widziałem jeszcze ?Wszystko o mojej matce?, ?Drżące ciało? i ?Porozmawiaj z nią?. W każdym z tych przypadków widziałem sens opowiedzenia danej historii a tu, niestety nie. Bo w sumie takiego ?Volvera? mogło by nakręcić wielu innych twórców.
Mam nadzieję, że film nie dostanie Oscara, bo jednak w porównaniu z ?Wszystko o mojej matce? robi troszkę blade wrażenie.
Najbardziej lubię ?Wszystko o mojej matce?, powalił mnie na kolana po każdym względem. ?Drżące ciało?? tu nie do końca spodobał mi się sposób rozwiązania fabuły, a ?Porozmawiaj z nią?? początkowo dosyć ostro oceniłem ten film , dziś patrzę już na niego o wiele mniej krytycznie (chyba potrzebowałem trochę czasu, aby go lepiej zrozumieć), chociaż nadal uważam, że Pedro chciał zbyt wiele tym filmem przekazać. ?Volver? zdecydowanie najmniej przypadł mi do gustu, oglądało go się dobrze, ale myślę, że za miesiąc niewiele będę z niego pamiętał.
Na dzień dzisiejszy tak to się przedstawia:
1. ?Wszystko o mojej matce?
2. ?Porozmawiaj z nią?
3. ?Drżące ciało?
4. ?Volver?
Pamiętam, że Twoim ulubionym filmem Almodóvara jest ?Drżące ciało?:)
A i owszem. Ten film był dla mnie szokiem, kiedy pierwszy raz go zobaczyłem. Przyzwyczaiłem się do dziwactw wizualnych i fabularnych ubieranych w groteskę i melodramat wcześniejszych pozycji. Tym razem Pedro okazał się mistrzem samodyscypliny nadając swoim melodramatycznym ciągotom oprawę wizualną, która po prostu powaliła mnie na kolana i już nigdy więcej nie pozwoliła mi z nich powstać. Kolejne dwa filmy to utrzymywanie wysokiego poziomu, jednak zawsze wydawało mi się, że brak w nich nieco harmonii poszczególnych elementów. Natomiast w przypadku "Złego wychowania" i "Volver" ten dysonans staje się coraz wyraźniejszy. Pedro wyraźnie dojrzewa, co wcale nie wydaje mi się najlepsze, choć dla szerszej publiki jest przez to strawniejszy i stąd coraz liczniejsze laury i nagrody.
Pewnie wiele osób, dla których ?Volver? to pierwsze zetknięcie z Almodóvarem będzie się zastanawiać ?jaki kontrowersyjny reżyser znowu??. Bo na ?Volvera? to nawet z babcią - moherkiem można iść. A to, że ?Volver? jest bardziej dostępny dla przeciętnego widza + marka jaką Pedro posiada sprzyjają zdobywaniu nagród. Ja jednak nie będą za ten film ?trzymał kciuków?, podobnie zresztą jak za Penelope (chociaż widać jak bardzo się rozwinęła od czasu ?Wszystko o mojej matce?).