Jednominowy Eastwood, intrygujący Jenkins, Harris jako pozytywna postać (!) no i Hackman jako kobieciarz. Doskonale dobrani. A film i tak słaby.
'Jednominowy Eastwood' - ja bym powiedziała, że jest to jeden z tych jego filmów, gdzie się częściej uśmiecha. Ale może odbieram to subiektywnie.