Normalnie gdy słyszę, że w filmie ma być cokolwiek związanego z prezydentem USA to wyłączam bo nie ma co oglądać. Tutaj skusiłem się ze względu na Clinta, którego filmy są dobre. I ten również się taki okazał. Koniec trochę zawodzi, film powinien być kilkanaście minut dłuższy ale i tak wystawiam mocne 8.
Większość filmów z prezydentem to amerykańska propaganda ukryta w filmie akcji.
Kiedyś oglądałem film gdzie Pan Prezydent zabił porywaczy samolotu, znalazł i wyrzucił zdrajcę, a na koniec wyskoczył do drugiego samolotu. No bez jaj...
Nie...
Szkoda, że nie pamiętam tytułu, ale było to kilka lat temu. Mi to bardziej pasuje do Supermana.
serio pytalem, bo jedyny film ktory mi pasuje do przedstawionego przez Ciebie opisu fabuly to "Air Force One" z Harrisonem Fordem.