Tony Scott powinien udzielić swojemu bratu parę lekcji na temat: "jak się kręci filmy sensacyjne". Ridley wyraźnie nie ma do tego gatunku talentu. Wystarczy porównać dwie produkcje, "Body od Lies" Ridleya i "Spy Game" Tony'ego. Podobna tematyka, przez cześć filmu podobna bliskowschodnia sceneria, podobny układ szef i agent w terenie. Efekt? "Spy Game" miażdży "Body of Lies". Tony reżysersko miażdży Ridleya, co jest chyba jeszcze bardziej wyraźne.
"Body of Lies" - 5/10
"Spy Game" - 7+/10
Moim subiektywnym zdaniem "Spy Games" jest filmem "o czymś", w przeciwieństwie do "Body of lies", który jest moim zdaniem filmem "o niczym". Nie zawsze, nie każdemu łatwo jest określić "to coś", co decyduje o tym, że film się podobał bardziej lub mniej.
W przypadku "Spy Games" do samego końca byłem ciekawy dalszego ciągu. Bez względu na szybkość czy powolność (jak kto woli) akcji. W przypadku "Body of lies" fabuła, od pewnego momentu, staje się mi zupełnie obojętna.